PolskaProkuratorzy ścigali Krauzego wojskowym śmigłowcem

Prokuratorzy ścigali Krauzego wojskowym śmigłowcem

B. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro potwierdza, że prokuratorzy prowadzący śledztwo dotyczące przecieku z akcji CBA w tzw. aferze gruntowej skorzystali ze śmigłowca wojskowego, by dotrzeć i przesłuchać świadków, m.in. Ryszarda Krauzego.

Prokuratorzy ścigali Krauzego wojskowym śmigłowcem
Źródło zdjęć: © PAP

12.03.2008 | aktual.: 12.03.2008 19:54

B. szef MON Aleksander Szczygło - który według "Dziennika.pl" miał wydać zgodę na start w sumie dwóch wojskowych śmigłowców nie chciał komentować sprawy. Powiedział jedynie, że wszystkie organa są zobowiązane do tego, by pomagać prokuraturze.

W podobnych słowach do faktu użycia śmigłowców odniósł się ówczesny premier Jarosław Kaczyński: Wszystkie organy państwa mają obowiązek współdziałać, jeśli chodzi o walkę z przestępczością - powiedział w "Faktach" TVN były premier.

Z kolei premier Donald Tusk powiedział, że przypominając sobie gorące dni związane z tzw. aferą gruntową, nie miał wrażenia, by ówczesna władza była jakoś szczególnie zdeterminowana, aby wyjaśnić sprawę do końca i np. zatrzymać Krauzego.

Żadne z działań ówczesnej władzy nie wskazywały na jakieś szczególne zainteresowania, aby być skutecznym w zatrzymaniu pana Ryszarda Krauzego - powiedział szef rządu.

Dwa wojskowe śmigłowce z prokuratorami i agentami CBA wystartowały 13 lipca ubiegłego roku z Warszawy, by zatrzymać Ryszarda Krauzego. Warunkiem było to - jak podaje "Dziennik.pl"- że przesłuchiwany właśnie wtedy b. prezes PZU Jaromir Netzel powie coś, co obciąży biznesmena.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Szeska potwierdziła, że 13 lipca 2007 r. na polecenie ówczesnego Prokuratora Okręgowego w Warszawie Elżbiety Janickiej lecieli do Gdańska prokuratorzy, którzy mieli tam przesłuchiwać świadków w sprawie przecieku o akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa.

Podkreśliła zarazem, że w lipcu 2007 r. nie było prowadzone postępowanie przeciwko Ryszardowi Krauzemu, informując, że postanowienie o zatrzymaniu Ryszarda Krauzego prokuratura wydała w dniu 29 sierpnia 2007 r.

Śledczy wywnioskowali - między innymi z podsłuchów - że prezes PZU ma dać alibi Januszowi Kaczmarkowi w sprawie jego słynnej nocnej wizyty w hotelu Marriott. Netzel miał potwierdzić wersję ministra, że to właśnie on z nim się tam spotkał, a nie z Krauzem. Prokuratorzy postanowili, że trzeba działać, zanim obaj się spotkają i ustalą ostateczną wersję alibi. Decyzje były błyskawiczne - pisze "Dziennik.pl". Jak dodaje ponieważ Netzel nie obciążył w zeznaniach Krauzego, śmigłowce zawróciły do Warszawy.

Jak to czasami bywa w informacjach medialnych jest w tym źdźbło prawdy i są też informacje, które rzeczywistości nie odpowiadają. Rzeczywiście dla dobra śledztwa były podejmowane działania, które miały zapewnić, aby jak najszybciej został czy zostali określeni świadkowie przesłuchani przez prokuratorów. Był to wyścig z czasem - powiedział w TVN24 pytany o to Ziobro.

Zaznaczył, że sprawa dotyczyła ogromnie ważnego śledztwa związanego z podejrzeniem przecieku sprawy operacji specjalnej, gdzie mógł zostać zatrzymany w związku z podejrzeniem korupcji wicepremier polskiego rządu.

Było podejrzenie, że ktoś dopuścił się przecieku z tego śledztwa i z tej właśnie operacji i dlatego trzeba było podjąć wszystkie niezbędne działania, które były w zasięgu ręki polskiej prokuratury, by natychmiast przesłuchiwać wszystkich świadków, którzy mają na ten temat wiedzę, aby uniemożliwić ewentualne porozumienie się poszczególnych osób i ustalenie wspólnej wersji wydarzeń - dodał Ziobro.

Ziobro powiedział również, że w tym sensie rzeczywiście prokuratorzy skorzystali z pomocy śmigłowca. Dodał jednak, że nie może potwierdzić informacji dotyczących planów zatrzymania Krauzego. Kwestia zatrzymania w tym momencie jeszcze nie wchodziła w grę. Szło natomiast o to, aby dokonać przesłuchań poszczególnych osób, a nie zatrzymania. To nie był etap zatrzymania - podkreślił.

Powiedział także, że nie chodził jedynie o przesłuchanie Krauzego ale też innego świadka. Wszystkie organy są zobowiązane do tego by pomagać prokuraturze - podkreślił.

Według "Dziennika.pl" prowadzący sprawę prokuratorzy poprosili Ziobrę o pilną pomoc. To on miał zadzwonić do Netzla i powiedzieć mu, że ma przyjechać do siedziby CBA. Śledczym udaje się przesłuchać Netzla, zanim spotkał się z Kaczmarkiem. Akcja kończy się jednak połowicznym sukcesem. Prezes PZU zeznał, że widział się z Kaczmarkiem, ale przed hotelem. Kaczmarek zaś zeznał, że spotkanie odbyło się na piętrze hotelu. Ich zeznania są więc sprzeczne. Ale Netzel nie mówi nic, co obciąża Krauzego" - dodaje portal.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)