Prokurator przed komisją śledczą: nie słyszałem o naciskach UOP
Do mojego biura nie docierały żadne informacje o naciskach wywieranych przez funkcjonariuszy UOP na prokuraturę w sprawie zatrzymania b. prezesa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego - powiedział zeznający przed komisją śledczą ds. PKN Orlen dyrektor Biura Postępowania Przygotowawczego w Prokuraturze Krajowej prok. Jerzy Zientek.
13.12.2004 | aktual.: 13.12.2004 15:34
Zbigniew Wassermann (PiS) chciał wiedzieć, czy biuro kierowane przez Zientka badało prawidłowość zatrzymania Modrzejewskiego. Prokurator podkreślił, że kwestia zasadności zatrzymania jest - od wiosny tego roku - przedmiotem postępowania w Katowicach. Nie było więc sensu, żeby moje biuro wychodziło przed orkiestrę - ocenił. Nie ma większej rangi kontroli jak kontrola procesowa - dodał.
Poseł PiS zauważył, że kontrola w Katowicach trwa dopiero od kilku miesięcy. Może nie trzeba było czekać dwa lata, tylko się tym zająć? - spytał.
Mówiło się o prezesie PKN Orlen, myślałem, że chodzi o sprawę paliwową, czyli należącą do właściwości działu przestępczości zorganizowanej - tłumaczył Zientek. Ja szczegółów sprawy nie znałem - dodał.
Prokurator powiedział również, że - jego zdaniem - zachowanie prok. Katarzyny Kalinowskiej będzie można uznać za zabronione kiedy się okaże, że decyzja o zatrzymaniu nie była jej decyzją, a decyzją, której decydentem był ośrodek poza prokuraturą. Jak by się potwierdziło, że taka sytuacja nie miała miejsca uważam, że jej decyzja jest zgodna z przepisami kodeksu postępowania karnego - dodał. Kalinowska wydała polecenie zatrzymania Modrzejewskiego.
Prokurator zeznał również, że nie wiedział o tajnym postępowaniu przygotowawczym prowadzonym w prokuraturze warszawskiej w oparciu o notatkę UOP z 7 lutego 2002 roku (o wpływie kontraktu PKN Orlen z J&S na bezpieczeństwo energetyczne kraju). Według niego, ta sprawa powinna być nadzorowana przez jego biuro. Ocenił, że postanowienie odmowy przez tę prokuraturę wszczęcia śledztwa w tej sprawie było przedwczesne. Dodał, że tej sytuacji można było uniknąć, gdyby sprawa trafiła do jego biura.