PolskaProkurator chce dwóch lat w zawieszeniu dla Kiszczaka

Prokurator chce dwóch lat w zawieszeniu dla Kiszczaka


Kary 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat
chce prokurator dla b. szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka,
oskarżonego o przyczynienie się do śmierci 9 górników z kopalni
"Wujek" w grudniu 1981 r.

Prokurator chce dwóch lat w zawieszeniu dla Kiszczaka
Źródło zdjęć: © PAP | Tomasz Gzell

Sąd Okręgowy w Warszawie zamknął przewód sądowy w trwającym w sumie już 9 lat procesie Kiszczaka i udzielił głosu oskarżycielowi publicznemu. 9 stycznia głos zabiorą pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych, obrońca i sam oskarżony. Potem, już w innym terminie - maksymalnie do tygodnia, zapadnie wyrok.

Według aktu oskarżenia, Kiszczak jako szef MSW "sprowadził powszechne niebezpieczeństwo dla życia i zdrowia ludzi", wysyłając 13 grudnia 1981 r., pierwszego dnia stanu wojennego, tajny szyfrogram do jednostek milicji, mających m.in. pacyfikować strajkujące zakłady. Zdaniem prokuratury, bez żadnej podstawy prawnej Kiszczak przekazywał w nim dowódcom poszczególnych oddziałów MO swoje uprawnienia do wydania rozkazu o użyciu broni przez te oddziały. Zdaniem prokuratury, było to podstawą działań milicjantów, którzy 15 i 16 grudnia 1981 r. strzelali w kopalni "Manifest Lipcowy" (gdzie ranili 25 górników) i w "Wujku" (tam zabili dziewięciu).

W mowie końcowej prok. Zbigniew Zięba powiedział, że to właśnie na podstawie szyfrogramu Kiszczaka dowódca specjalnego plutonu ZOMO Romuald C. sam podjął decyzję o otwarciu ognia do górników protestujących przeciw wprowadzeniu stanu wojennego przez władze PRL (w "Manifeście" nikt nie pytał o zgodę na użycie broni, a w "Wujku" prawdopodobnie spytano o nią, gdy strzały już padały - mówił potem Zięba dziennikarzom). Prokurator dodał, że nie można mówić o obronie własnej ze strony milicjantów, bo część postrzałów górnicy "Wujka" otrzymali w plecy.

Dziennikarzom Zięba tłumaczył, że wnosił o karę w zawieszeniu, bo "jest niemal pewne, że oskarżony nie popełni nowego przestępstwa, a to jest przesłanka zawieszenia kary". Przyznał, że Kiszczak nie wydał bezpośredniego rozkazu strzelania w "Wujku". Ponadto powołał się na upływ czasu oraz zasługi Kiszczaka, a zwłaszcza organizację "okrągłego stołu" w 1989 r.

Oskarżyciel domagał się dla Kiszczaka także 8-letniego zakazu pełnienia kierowniczych funkcji w administracji państwowej.

76-letni Kiszczak twierdzi, że jest niewinny i że zakazał użycia broni w "Wujku". Przekonywał, że nie ma związku między szyfrogramem, który - jego zdaniem - był tylko przypomnieniem zapisów dekretu Rady Państwa o stanie wojennym, a wydarzeniami w kopalniach. Grozi mu od 2 do 10 lat więzienia. Odpowiada z wolnej stopy.

Z powodu złego stanu zdrowia jego sprawę wyłączono w 1993 r. z trwającego wciąż katowickiego procesu b. milicjantów oskarżonych w sprawie śmierci górników z "Wujka". W lutym tego roku Sąd Apelacyjny w Katowicach uchylił do ponownego rozpatrzenia wyroki uwalniające od winy oskarżonych milicjantów. Ich proces zacznie się zatem po raz trzeci.

Proces Kiszczaka zaczął się w Warszawie jesienią 1994 r. W 1996 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie uniewinnił go, uznając, że nie ma dowodów na związek szyfrogramu z wydarzeniami w kopalniach. W 1997 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił uniewinnienie, a sprawę zwrócił sądowi I instancji. Ponowny proces trwa od maja 2001 r.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)