Prokurator chce 13 lat więzienia dla Brunona Kwietnia
Kary łącznej 13 lat pozbawienia wolności zażądał przed krakowskim sądem prokurator dla oskarżonego o przygotowywanie zamachu terrorystycznego Brunona Kwietnia. Zdaniem prokuratora wina oskarżonego została udowodniona.
10.12.2015 | aktual.: 10.12.2015 15:59
- Ten proces ma charakter precedensowy, chodzi o zdarzenie wyjątkowe, nietuzinkowe i niepospolite, jakiego jeszcze w Polsce nie było - powiedział w mowie końcowej prokurator Mariusz Krasoń. Jak podkreślił, pierwsze informacje o działalności Brunona Kwietnia przyjmował ze zdziwieniem, ale potem zdziwienie ustępowało miejsca przerażeniu. - Mamy do czynienia z osobą, która myśli, planuje i jest w stanie przeprowadzić zamach na najwyższe organy państwa - podkreślił.
Kwiecień odpowiadał przed sądem za przygotowywanie od lipca do listopada 2012 r. ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, nakłanianie w 2011 r. dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz nielegalne posiadanie broni i handel nią.
W czwartek krakowski Sąd Okręgowy zamknął przewód sądowy w procesie oskarżonego o przygotowywanie zamachu terrorystycznego Brunona Kwietnia i oddał głos stronom. Prokurator przeanalizował w mowie materiał dowodowy, wskazując, że wina Kwietnia została udowodniona przed sądem.
- Plan Brunona Kwietnia był realny i możliwy do przeprowadzenia. Dysponował on niezbędną wiedzą, możliwościami i urządzeniami, dokonał niezbędnych ustaleń i przygotowań - powiedział prokurator. Podkreślił, że przy wymiarze kary sąd powinien zwrócić uwagę na rozmiar szkody i jej skutki, bardzo wysoki stopień społecznej szkodliwości zarzucanych czynów i stopień winy oraz motywację i sposób zachowania sprawcy.
Krasoń zadawał pytanie, co może pchnąć osobę z wyższym wykształceniem, pracującą na uczelni, z dobrą opinią i rodziną do takiego działania. - Mamy do czynienia z kimś, kto miał swoją pasję; interesował się chemią, podejmował eksperymenty, tworzył materiały wybuchowe i przeprowadzał wybuchy - mówił prokurator. - Połączenie tych pasji nałożyło się na kolejne zagadnienie - poglądy oskarżonego na sytuację, jaka panowała w Polsce i na świecie - wyjaśnił prokurator.
Jego zdaniem, "tezy jakie oskarżony wygłaszał, nie były zwykłym narzekaniem; Brunon Kwiecień dodawał do nich coś na kształt swojej ideologii - określał rządzących mianem 'Żydów', co było według niego określeniem pejoratywnym". - Twierdził, że jako prawdziwy Polak musi coś zrobić z tą złą sytuacją w Polsce, obserwowaną od ok. 2007 r. ; że rządzący źle prowadzą sprawy Polski, że nie są to prawdziwi Polacy, bo światem rządzą 'Żydzi'. Z tym chciał walczyć - mówił prokurator.
Według prokuratora, ciągły wzrost frustracji doprowadził do radykalizacji poglądów oskarżonego. Twierdził, że należy działać natychmiast, z wykorzystaniem przemocy i materiałów wybuchowych. Gromadził przedmioty i urządzenia, które miały służyć realizacji jego planów: zapalniki, hełmy, kamizelki kuloodporne, odczynniki chemiczne do produkcji niebezpiecznych materiałów, które wytwarzał na uczelni bez wiedzy przełożonych.
Prokurator zwrócił uwagę, że Kwiecień mówił świadkom o potrzebie zamachu jak w Oklahoma City, fascynowała go zbrodnicza działalność Breivika. Twierdził, że on sam mógłby przygotować skuteczniejsze ładunki wybuchowe. Już w 2009 r. opowiadał świadkowi o zamachu, brał pod uwagę desperata, który byłby kierowcą samobójcą. W zaszyfrowanych wiadomościach pisał, że jego arsenał wystarcza, by uzbroić ok. 20 osób, a wykłady z zakresu materiałów wybuchowych zorganizował, by zyskać pomocników do zamachu na Sejm.
Zdaniem prokuratora intensyfikacja działań Brunona Kwietnia nastąpiła w drugiej połowie 2011 oraz na przełomie 2011 i 2012 roku. Oskarżony nakręcił wtedy film z okolic Sejmu, kupił zapalarki, lonty i zapalniki radiowe, nawiązał kontakty w celu zakupu transportera opancerzonego, kontynuował wykłady na Uniwersytecie Rolniczym.
W styczniu zgłosił się do niego na uczelnię funkcjonariusz ABW, przestrzegając przed możliwością nielegalnego wykorzystania wiedzy. - Brunon Kwiecień w dalszym ciągu poszukiwał sojuszników - liczył się z tym, że może być inwigilowany, cechował się chorobliwą czujnością, mimo to dalej szukał możliwości realizacji swojego planu - powiedział prokurator. Na tym skończył jawną część wystąpienia. O pozostałych okolicznościach mówił w części niejawnej. Część niejawna dotyczy pięciu świadków incognito, wśród których byli agenci ABW.
We wnioskach końcowych, podanych na ponownie jawnej części rozprawy, i dotyczących kary łącznej 13 więzienia dla Brunona Kwietnia, prok. podkreślał, że "Kwiecień doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co chce zrobić, i na żadnym etapie nie wycofał się ze swoich planów".
Jak mówił prokurator, "oskarżony nie nabył pojazdu typu skot, ale dokonał rozpoznania rynku, gdzie można go kupić, i miał on być kupiony w ostatniej chwili, podobnie jak saletra amonowa. Taki pojazd wypełniony 4 tonami materiałów wybuchowych dokonałby znacznych strat. Dopiero po zatrzymaniu Brunona Kwietnia rozpoczęto poprawę bezpieczeństwa pomieszczeń sejmowych - co sam oskarżony wskazał jako okoliczność łagodzącą".
Przywołując biegłego prokurator wskazał, że w przypadku wybuchu przy Sejmie promień śmiertelnego rażenia fali uderzeniowej wyniósłby 50 m, całkowitemu zniszczeniu uległyby budynki w promieniu 53 m, a betonowe ściany w promieniu 414 m. - Proszę więc sobie wyobrazić, jaki byłby skutek podjęcia przez Brunona Kwietnia planowanych przez niego działań. W tym promieniu znajdują się szkoły, budynki mieszkalne, osiedla. To dopiero może uzmysłowić, jak wielki akt nienawiści chciał przygotować i przeprowadzić Brunon Kwiecień - podkreślił prokurator.
- Brunon Kwiecień mówił, że jak atak się uda, to przejdzie do historii, ale jak wpadnie, to czeka go dożywocie. Świadczy to o tym, że zdawał sobie sprawę ze znaczenia swojego działania - mówił prok. Krasoń. Jak dodał, oskarżony "dążył do zmiany władzy przez unicestwienie i twierdził, że być może zamachu by nie było, gdyby rządził PiS". Prokurator powołał się na biegłych, którzy uznali, że oskarżony w pełni zdawał sobie sprawę ze swojego zachowania i jego znaczenia oraz że "miał przekonanie, że dysponuje misją i nie podlega zasadom".
Według śledczych Kwiecień, doktor chemii, ówczesny pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu 4 tony materiałów wybuchowych na bazie saletry, umieszczonych w pojeździe skot. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu.
W śledztwie Kwiecień przyznał się do tego, że przygotowywał i opracowywał zamach na gmach Sejmu, natomiast nie poczuwa się do winy i twierdzi, że inspirowała go inna osoba. Nie przyznał się do podżegania studentów ani do posiadania broni i handlu nią. Wyraził zgodę na publikowanie jego wizerunku i pełnych danych osobowych.
W czwartek głos zabiorą jeszcze obrońcy Brunona Kwietnia. Na kolejnej rozprawie głos zabiorą obrońcy oskarżonego Macieja O. i oskarżeni.