Prokurator Barbara Kijanko zeznaje. Internauci komentują
Zeznania prokurator Barbary Kijanko, która jako pierwsza zajmowała się sprawą Amber Gold, wywołały burzę w internecie. Komentatorzy nie zostawili suchej nitki na przyjętej przez nią taktyce udzielania odpowiedzi.
Nie pamiętam, nie przypominam sobie, nie jestem w stanie odpowiedzieć na tak szczegółowe pytanie - to sformułowania najczęściej powtarzane przez prokurator Barbarę Kijanko podczas przesłuchania przed komisją ds. Amber Gold.
Sposób, w jaki zeznaje przed komisja prokurator Kijanko, wzbudził burzę na Twitterze.
Internauci zwracają uwagę na jej łamiący się, cichy głos i powolny sposób mówienia.
Tłumaczenia prok. Kijanko dla wielu internautów to również dowód na to, że należy zreformować wymiar sprawiedliwości.
Komentatorzy, w tym dziennikarz Stanisław Janecki, podejrzewają, że prokurator odgrywa przed komisją swoiste przedstawienie.
Zeznania prokurator Kijanko komentują także politycy.
Barbara Kijanko miała być pierwszym świadkiem komisji jeszcze w zeszłym roku. Dwukrotnie jednak nie stawiła się na przesłuchaniu, przedkładając zwolnienie lekarskie. Komisja zdecydowała wtedy o zasięgnięciu opinii ws. jej zdrowia. Biegli z Zakładu Medycyny Sądowej w Szczecinie stwierdzili, że nie ma żadnych przeciwwskazań zdrowotnych, by prokurator, która jako pierwsza zajmowała się aferą Amber Gold, stanęła przed komisją.
- Mój stan zdrowia niestety ma bardzo duży wpływ na to, w jaki sposób ja jestem w stanie dziś odtworzyć zdarzenia sprzed jakiegoś upływu czasu. To nie wynika z mojej złej woli, stawiłam się tutaj, bo wiem, że jest to ważne, staram się udzielić odpowiedzi, na które umiem odpowiedzieć - tłumaczyła przed komisją prokurator.
Członkowie komisji nie odpuścili jednak prokurator, która najpierw odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie Amber Gold, a potem umorzyła postępowanie w tej sprawie. - Nie puścimy Pani do domu nawet przez 3 dni, dopóki z tych zeznań nie będzie wynikać cokolwiek konstruktywnego - mówiła przewodnicząca komisji posłanka PiS Małgorzata Wasserman.