Prokurator: 7,5 roku dla stalinowskiego strażnika
Kary 7,5 roku więzienia za znęcanie się nad działaczami niepodległościowymi w czasie stalinizmu zażądał w środę prokurator dla Tadeusza Szymańskiego, strażnika z osławionego aresztu na ul. Rakowieckiej.
Szymański jest oskarżony o znęcanie się nad co najmniej ośmioma byłymi żołnierzami Armii Krajowej i niepodległościowego podziemia w Polsce z lat 40. i 50. Poszkodowani zeznawali, że Szymański bił ich, ubliżał, zalewał cele i słomiane sienniki wodą, umieszczał w karcerze.
Prokurator Małgorzata Władzińska wniosła o karę 7,5 roku więzienia i uznanie Szymańskiego winnym wszystkich zarzuconych mu czynów.
Jego obrońca mec. Michał Wieczoryński wniósł o uniewinnienie swego klienta. Twierdził, że prokuratura nie udowodniła, iż oskarżony jest rzeczywiście tym strażnikiem więziennym z Mokotowa, który cieszył się złą sławą wśród osadzonych. Przypomniał, że osób o popularnym skądinąd nazwisku Szymański pracowało na Mokotowie co najmniej kilka, a po takim czasie trudno jednoznacznie stwierdzić, by chodziło o osobę oskarżonego.
Mam poczucie, że zostałem w tę sprawę wmontowany przez pomówienia nie poparte dowodami. Współczuję tym, którzy doznali krzywd w tamtych latach. Słyszałem, że UB stosowała niedozwolone metody śledcze wobec uwięzionych, ale trudno mi było w to uwierzyć, bo byłem pod wpływem ówczesnej propagandy. Wiele zrozumiałem po 1956 r. - mówił w ostatnim słowie Szymański, który nie poczuwa się do winy.
Na swoją obronę oskarżony powoływał się również na papieża Jana Pawła II. Polski papież mówi o pojednaniu i przebaczeniu. Najwyższy czas po 60 latach podać sobie ręce i żyć jak Polak z Polakiem. Z Niemcami potrafiliśmy się pojednać, a między sobą - nie. To bardzo przykre - mówił oskarżony. Sąd ogłosi wyrok w tej sprawie 18 czerwca.(aka)