Prok. Kijanko: nie miałam kontaktu z Marcinem P. Wassermann: skala błędów nie do uwierzenia
Nie znam Marcina P.; w żadnej sprawie nie przyjęłam od nikogo żadnych korzyści, jakichkolwiek - mówiła przed komisją śledczą prok. Barbara Kijanko, która jako pierwsza zajmowała się sprawą Amber Gold. Na początku zasłaniała się tajemnicą zawodową, potem złym stanem zdrowia i niepamięcią.
- Powody mojego wcześniejszego niestawiennictwa przed komisją śledczą ds. Amber Gold są ogólnie znane, jest to mój stan zdrowia - powiedziała prok. Barbara Kijanko. - Jeśli chodzi o ostatnie niestwiennictwo, to ja niestety nie zostałam powiadomiona. Z informacji od mojego pełnomocnika wiem, że otrzymał wezwanie już po terminie posiedzenia - zaznaczyła. Z tą wersją nie zgodziła się Małgorzata Wassermann - podkreśliła, że zawiadomienie zostało wysłane w odpowiednim terminie, a pełnomocnik Kijanko uznał to za "nękanie".
Dwukrotnie umorzyła sprawę Amber Gold. "Taka była moja ocena"
Wiceprzewodniczący komisji śledczej Marek Suski pytał Barbarę Kijanko m.in. "co było takiego wyjątkowego w Marcinie P.". Nawiązał tu do zeznań jego kuratora, który - jak mówił Suski - przyznał, że Marcin P. go oczarował. - Czy pani też była pod wpływem tego czaru pana Marcina P., że akurat jemu udzieliła pani w zasadzie pomocy poprzez poinformowanie o planowanych czynnościach w sprawie - pytał polityk PiS.
- Mogę tylko powiedzieć, że nie znam tej osoby, nigdy nie miałam z nią żadnego kontaktu - odpowiedziała Kijanko, która wcześniej dwukrotnie nie stawiła się na wezwania komisji. Prokurator zajmowała się sprawą Amber Gold od 2009 r. w Prokuraturze Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz.
Zobacz też: Michał Tusk: nie jestem aż tak głupi
- To co było powodem, że była pani tak spolegliwa akurat w tej sprawie? Czy przyjęła może pani jakąś korzyść materialną, finansową w prowadzonym postępowaniu? - dopytywał Suski.
- Nigdy w życiu w żadnej sprawie nie przyjęłam od nikogo żadnych korzyści, jakichkolwiek - odparła Kijanko.
Suski pytał też dlaczego dwukrotnie umorzyła ona postępowanie wobec Amber Gold. - Taka była moja ocena - odpowiedziała Kijanko. Dodała też, że nie pamięta, dlaczego nie wydała polecenia, by sprawdzić, czy Amber Gold przechowuje złoto w depozycie BGŻ.
Kijanko nie potrafiła też odpowiedzieć na pytania przewodniczącej komisji Małgorzaty Wassermann, dlaczego na tydzień przed przesłuchaniem Marcina P. wydała ona jego pełnomocnikowi akta toczącego się postępowania ws. Amber Gold.
Komisja Nadzoru Finansowego w grudniu 2009 r. złożyła do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz zawiadomienie podejrzewając, że firma prowadzi działalność bankową, ale nie ma wymaganych zezwoleń. Kijanko jako prokurator referent sprawy w styczniu 2010 r. odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa.
Po tym, gdy w kwietniu 2010 r. sąd uwzględnił zażalenie KNF, wszczęte zostało dochodzenie, które Kijanko umorzyła w sierpniu 2010 r. Sąd w grudniu uwzględnił kolejne zażalenie KNF. W maju 2011 r. Kijanko zawiesiła postępowanie w związku z przedłużaniem się opracowania opinii biegłego.
"Jestem tylko człowiekiem". Kijanko nie może odtworzyć "swojego toku myślenia"
- Jestem tylko człowiekiem, jeśli popełniłam błędy, to jest to fakt i nie mogę z tym dyskutować - powiedziała prok. Barbara Kijanko. - Błędy popełnia każdy z nas, tylko ich skala i ilość jest tutaj nie do uwierzenia. Nie ma ani jednego pozytywnego działania przez półtora roku - skomentowała tę wypowiedź świadka przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS). Inni posłowie ubolewali, że Kijanko nie pamięta szczegółowo postępowania.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Przewodnicząca komisji dopytywała Kijanko m.in. jaki wpływ na postanowienie o umorzeniu sprawy miał fakt, że osiem dni wcześniej otrzymała pismo, w którym poinformowano o wykreśleniu spółki z rejestru domów składowych prowadzonego przez resort gospodarki z uwagi na karalność szefa Amber Gold Marcina P.
- Nie jestem w stanie udzielić odpowiedzi na to pytanie. (...) Jak już wcześniej mówiłam obojętnie czy to dotyczyło tej sprawy, czy innych spraw, starałam się wykonywać (obowiązki) zgodnie z moją wiedzą, jak najbardziej rzetelnie - powiedziała Kijanko.
Świadek oceniła, że gdyby miała tę wiedzę co dzisiaj, to sprawa byłaby przejęta dużo szybciej przez bardziej doświadczonych prokuratorów. - Nie jestem w stanie odtworzyć mojego toku myślenia (...). Postępowanie prowadziłam zgodnie z ówczesną moją wiedzą na ten temat; z przekonaniem, że postępuje słusznie - oceniła. - Dobrze, szkoda czasu - powiedziała po godz. 13 przewodnicząca Wassermann i zakończyła przesłuchanie świadka.
We wtorek po południu zaplanowano jeszcze jedno posiedzenie komisji śledczej - zamknięte dla mediów - podczas którego omówione mają zostać wnioski wynikające z dotychczasowych przesłuchań świadków w "wątku lotniczym" oraz przedyskutowane dalsze plany prac komisji.