Marcin P. ujawnia nazwiska polityków w bazie danych Amber Gold. Adamowicz i Kopacz: kłamstwa
Nazwiska przedstawicieli wszystkich partii występowały w bazie danych Amber Gold; m.in. Ewy Kopacz, Pawła Adamowicza i znanego polityka PiS - powiedział Marcin P. przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold. Prezydent Gdańska i była premier twierdzą, że Marcin P. mija się z prawdą.
28.06.2017 | aktual.: 28.06.2017 19:25
Marcin P. był pytany o listę nazwisk polityków, którą rozsyłał Emil Marat, a którzy mieli lokować środki w Amber Gold. Marat napisał na Twitterze, że Marcin P. "mówi głupstwa", a on zerwał współpracę z jego firmami - OLT Express i Amber Gold - po kilku tygodniach, gdy "wbrew zapowiedziom Amber Gold nie ujawniło niezależnego audytu ze swojej działalności".
- W chwili obecnej nie jestem w stanie (powiedzieć), bo tych nazwisk było około trzydziestu, na pewno było nazwisko Adamowicz, na pewno była pani Kopacz Ewa, na pewno był znany polityk PiS - powiedział Marcin P. Jak dodał, w bazie były wszystkie opcje polityczne na szczeblach: centralnym i wojewódzkim. - Wszystkie partie polityczne były, po prostu Ewa Kopacz i Paweł Adamowicz, to są takie nazwiska, które medialnie często występują, dlatego je wymieniłem - wyjaśnił.
Jak mówił, to były imiona i nazwiska osób, które wyszukiwał system danych Amber Gold. - Żadna z osób, która była na tej liście, nie potwierdziła dziennikarzom, że jest osobą, która lokowała środki (w Amber Gold). Wszyscy się wyparli. Nie umiem powiedzieć, czy to była zbieżność nazwisk, czy nie. Według mojej wiedzy na dzień dzisiejszy, mogła to być zbieżność nazwisk. Nazwisko Ewa Kopacz, czy Paweł Adamowicz występuje wielokrotnie - powiedział świadek.
Do oskarżeń Marcina P. odniosła się była premier Ewa Kopacz. "Nigdy nie lokowałam środków w Amber Gold. Marcin P. mija się z prawdą" - stwierdziła.
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz napisał w środę po południu na Twitterze: "Kłamstw Marcina P. ciąg dalszy. Nigdy nie lokowałem środków w Amber Gold. Co jeszcze usłyszymy od człowieka, który oszukał tysiące osób".