Profesor rozmieniony na drobne
Powstające jak grzyby po deszczu prywatne
wyższe uczelnie przyciągają jak magnes kadrę naukową renomowanych
uniwersytetów - pisze "Gazeta Prawna".
27.09.2004 | aktual.: 27.09.2004 09:02
Drastycznie odbija się to na jakości kształcenia, gdyż pracownicy naukowi coraz mniej czasu poświęcają na zajęcia ze studentami. Problem ma rozwiązać nowa ustawa.
Szkoły prywatne muszą zatrudniać uniwersytecką wyższą kadrę naukową. Aby prowadzić studia na poziomie magisterskim, na jednym kierunku musi być zatrudnionych co najmniej ośmiu samodzielnych pracowników naukowych (profesor, doktor habilitowany). Naukowcy, kuszeni dużymi pieniędzmi, zgadzają się na kolejny etat. W ten sposób obrotny profesor znajduje zatrudnienie, często wirtualne, nawet w kilkunastu szkołach. Za kilka tysięcy złotych pozwala prywatnej szkole wyższej spełnić ustawowe limity.
Zdaniem gazety, nadmiar obowiązków prowadzi do tego, że profesor coraz mniej czasu spędza na sali wykładowej, a kontakt profesora ze studentem jest ograniczony do minimum. (PAP)