PolskaProfesor Chazan jest tematem zastępczym

Profesor Chazan jest tematem zastępczym

- Rodzenie w wybranej przez siebie pozycji, picie wody i kontakt z dzieckiem zaraz po narodzinach nie będą już powszechnie obowiązującym prawem - mówi Joanna Pietrusiewicz, Prezes Zarządu w Fundacji Rodzić po Ludzku

Profesor Chazan jest tematem zastępczym
Źródło zdjęć: © PAP | Paweł Supernak

09.03.2017 | aktual.: 09.03.2017 21:21

WP: Nina Harbuz: Czy miała pani okazję współpracować z profesorem Bogdanem Chazanem?

Joanna Pietrusiewicz – Prezes Zarządu w Fundacji Rodzić po Ludzku: Fundacja Rodzić po Ludzku od lat monitoruje opiekę okołoporodową w Polsce. We wszystkich szpitalach, a więc również i w szpitalu im. Świętej Rodziny w Warszawie, w którym Profesor Chazan był dyrektorem. Jego zrozumienie dla potrzeb kobiet w trakcie porodu zawsze było czymś, co wyróżniało go spośród innych lekarzy. Niemniej, to było wiele lat temu, a dziś obecność pana Profesora Chazana w zespole, który ma opracować nowe standardy okołoporodowe, nie do końca jest dla mnie zrozumiała.

WP: Bo?

Mam wrażenie, że to świetny temat zastępczy dla dziennikarzy, którzy chętnie będą rozmawiać o profesorze Chazanie. Wiadomo, że środowiska kobiece nie są mu przychylne od czasu, kiedy odmówił pacjentce aborcji nieodwracalnie uszkodzonego płodu, powołując się na klauzulę sumienia. Zatem gdy jego nazwisko pojawia wśród osób mających opracowywać nowe standardy okołoporodowe, temperatura emocji wrze wokół osoby samego Profesora, oddalając nas od prawdziwego tematu, jakim jest haniebna zmiana przepisów.

WP: Profesor Chazan jako listek figowy?

Tak to odbieram. Profesor Chazan nie stworzy standardów samodzielnie. W nowym zespole jest trzydzieści jeden osób, wśród których jest wielu kompetentnych, doświadczonych, merytorycznych specjalistów i specjalistek. Niemniej, to co teraz razem wypracują, będzie słabsze od tych przepisów, które funkcjonują obecnie.

WP: Dlaczego?

Opieka okołoporodowa w Polsce wciąż jest wysoce zmedykalizowana. To trudne słowo, ale tłumacząc je na prostszy język, chodzi o to, że kobiety podlegają wielu procedurom stosowanym nie dlatego, że wymaga tego ich sytuacja medyczna, a z powodu obowiązującego stylu pracy. Kiedy tworzone były standardy okołoporodowe, profesorowi Relidze, ówczesnemu Ministrowi Zdrowia, przedstawiłyśmy dokładną analizę opieki okołoporodowej. Wynikało z niej, że istnieje cała masa rutynowych interwencji, jak choćby nacinanie krocza, które w wielu szpitalach stosowane było wobec wszystkich kobiet. Wprowadzane standardy miały wprowadzić nowoczesne procedury, czyli pozwolić kobiecie na chodzenie, rodzenie w pozycji wertykalnej, picie wody w trakcie porodu, umożliwić kontakt z dzieckiem skóra do skóry, przez dwie godziny po porodzie, a także zapewniały godne traktowanie kobiet. Choćby to, żeby lekarz czy położna przedstawili się. Niby ABC, ale nie zawsze przestrzegane, a dla kobiety to niezwykle ważne, żeby wiedziała kto się nią
zajmuje. Podkreślana była rola zindywidualizowanej opieki. To co dotychczas było rutynowe, miało zacząć być indywidualnym podejściem do pacjentki.

WP: Minister Radziwiłł chce wprowadzić nowe, jeszcze lepsze standardy opieki nad rodzącą kobietą i jej dzieckiem. Czego brakowało dotychczasowym?

Dotychczasowym standardom medycznym brakowało planu dotyczącego monitorowania tego, czy prawo jest przestrzegane i wyciągania konsekwencji wobec placówek, które go nie respektują. Niezależnie od tego, ile pojawi się nowych aktów prawnych, to nie zmieni faktu, że z różnych powodów, placówki nie realizują zapisów prawa. I to to jest kłopotem.

WP: * Minister Radziwiłł widzi problem w ten sam sposób?*

Minister Zdrowia, w mojej opinii, wprowadza pewien skrót myślowy. Mówi, że procedury medyczne będą zapisane, ale w innych obszarach i będą istnieć w formie rekomendacji towarzystw naukowych a także obwieszczeń Ministra Zdrowia. Oczywiście, szpitale powinny postępować z wytycznymi towarzystw naukowych, ale w Polsce nie ma takiej „tradycji”, żeby to robić. Stanie się więc tak, że standardy medyczne, te które teraz mamy, przestaną istnieć jako powszechnie obowiązujące prawo.

WP: Co to w praktyce może oznaczać dla przyszłych rodzących?

To może oznaczać, że rodzenie w wybranej przez siebie pozycji, w wybrany przez siebie sposób, picie wody, kontakt z dzieckiem zaraz po narodzinach, nie będzie powszechnie obowiązującym prawem. Ważne jest też to, że ta cała zmiana, która się zadziała, odbyła się bez dyskusji społecznej. Głos kobiet, specjalistów, w tak ważnym obszarze, jakim jest opieka okołoporodowa, chronionym przez konstytucję, został pominięty. To jest niezgodne z tym, co mówi WHO, które już w 1985 roku, w swojej deklaracji, zawarło zapis, że „poród nie jest chorobą”. Wyraźnie napisano także, że w tworzeniu polityki zdrowotnej powinny uczestniczyć interdyscyplinarne zespoły, które wnoszą różne perspektywy. Ginekolodzy swoją, położne swoją, a kobiety, dla których w tym wypadku te przepisy mają być tworzone, swoją. Kobiety mają prawo powiedzieć czego oczekują i czego potrzebują. Ich głos powinien być słyszany.

Zobacz także
Komentarze (44)