Profesor Cechnicki bije na alarm. "Może nastać próżnia i chaos"

- Odejście Ministerstwa Zdrowia od zasad psychiatrii środowiskowej byłoby olbrzymim błędem. Nie dostrzeżono, że choć późno, realizujemy jedną z najlepszych reform ochrony zdrowia psychicznego w Europie - mówi prof. Andrzej Cechnicki z Katedry Psychiatrii Collegium Medicum UJ w Krakowie.

Prof. Andrzej Cechnicki
Prof. Andrzej Cechnicki
Źródło zdjęć: © Agencja Wyborcza.pl
Dariusz Faron

30 czerwca 2025 zakończy się program pilotażowy, w ramach którego działają w Polsce centra zdrowia psychicznego. Minister zdrowia Izabela Leszczyna powołała zespół mający wypracować system ich finansowania. Obecnie NFZ przekazuje kwotę na jednego mieszkańca obszaru, na którym działają centra, najczęściej powiatu. Mówi się, że możliwy jest powrót do starego modelu, czyli płatności za usługę.

- Zmiana zasad finansowania i nieprzyznanie centrom autonomii to kluczowa kwestia. Jeśli wyjmie się ten kawałek fundamentu, zawali się cały dom. Po zakończeniu programu pilotażowego w czerwcu 2025 powstanie próżnia. Grozi nam chaos organizacyjny – mówi Wirtualnej Polsce prof. Andrzej Cechnicki. Ekspert analizuje też kryzys psychiatrii dzieci i młodzieży.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Dariusz Faron, Wirtualna Polska: We wrześniu NIK stwierdził w raporcie, że przeprowadzana reforma psychiatrii dzieci i młodzieży nie przyniosła oczekiwanych skutków. Wyszczególniono m.in. brak specjalistów, przepełnione szpitale, brak oddziałów dziennych.

Prof. Andrzej Cechnicki, psychiatra, pracownik Katedry Psychiatrii Collegium Medicum UJ w Krakowie: To bardzo poważny problem. Podzielam opinie zawarte w raporcie NIK i bardzo się martwię, że reforma opieki nad dziećmi i młodzieżą nie jest spójna z reformą opieki dla dorosłych. Nie jest zorientowana na pomoc rodzinie, nie ma odpowiedzialności terytorialnej. Poza tym pozostaje przy archaicznym finansowaniu za usługę, co nie pozwala rozwijać kompleksowej opieki, jak w reformie dla dorosłych. Widzimy znaczny postęp zwłaszcza w utworzeniu sieci placówek pedagogiczno-psychologicznych, ale w planach brakuje oddziałów dziennych, hosteli kryzysowych, a przede wszystkim szerokiego programu dla rodziny i zespołów leczenia środowiskowego.

Podsumowując, przyjęto niedobry kompromis z NFZ, który utrzymał opłatę za usługę i brak odpowiedzialności terytorialnej. To dwie kluczowe kwestie, jeśli dzieci i młodzi ludzie mają otrzymać szybką, kompleksową i efektywną pomoc. System finansowania za konkretną usługę tego nie zapewni.

Psychiatria dziecięca w Polsce nadal jest w zapaści?

Wielkie poświęcenie naszych koleżanek i kolegów ratuje nas przed tą zapaścią. Warto zwrócić uwagę, że bardzo młode kadry przesunęły się w kierunku komercji. Gdyby nie 30 czy 40 procent aktywnych, czynnych emerytów, którzy dalej pracują z pacjentami, boję się pomyśleć, jak wyglądałaby sytuacja. Szczególnie widać to w psychiatrii dzieci i młodzieży.

Skąd pana zdaniem lawinowy przyrost problemów mentalnych dzieci i młodzieży?

To wielowarstwowy problem. Coraz więcej dzieci i młodych ludzi z różnych przyczyn zmaga się z traumą. Rodzinom brakuje czasu na... wspólny czas. Coraz mocniej wkracza wirtualna rzeczywistość, a to wiąże się z osamotnieniem. Coraz szerszy jest też krąg dzieci i młodzieży zmagających się z uzależnieniami. Obserwujemy upadek autorytetów, kryzys rodziny i szkoły. Te problemy w ostatnich latach występują z coraz większym nasileniem.

Powtarza pan, że psychiatria dorosłych także znalazła się w krytycznym i jednocześnie kluczowym momencie. Co to znaczy?

W 2018 r. zaczął być realizowany pilotażowy program ochrony zdrowia psychicznego oparty na centrach zdrowia psychicznego w wybranych obszarach kraju. Krytyczność sytuacji polega na tym, że rząd pod wpływem NFZ planuje odejść od tego programu. Mamy najlepszy w Europie model ochrony zdrowia psychicznego. Wymaga dalszego rozwoju i poprawy, ale świetnie się sprawdził np. w czasach epidemii czy napływu uchodźców ze Wschodu. Tymczasem rząd planuje zakończenie programu pilotażowego centrów zdrowia psychicznego w czerwcu 2025. Ma być zastąpiony nowym projektem, proponowanym przez NFZ. Nie znamy jeszcze szczegółów.

Minister zdrowia Izabela Leszczyna deklaruje, że centra zdrowia psychicznego nie upadną. Rozumiem, że to pana nie uspokaja?

Nie. Teraz jest ostatni dzwonek i liczy się każdy dzień. Aby model środowiskowy mógł być wdrożony w całym kraju, trzeba dać nam poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Zatwierdzić sprawdzone od kilku lat zasady – odpowiedzialność terytorialną, finansowanie na populację objętą opieką, autonomię centrów. Bez spełnienia tych warunków to już nie jest psychiatria środowiskowa.

W realizowanym modelu chodzi o jakość opieki, a nie tylko ilość. Przecież tzw. koszyk świadczeń NFZ nie widzi wielu działań, które trzeba podjąć, by zapewnić pacjentowi kompleksową opiekę. Zmiana zasad finansowania i nieprzyznanie centrom autonomii to kluczowa kwestia. Jeśli wyjmie się ten kawałek fundamentu, zawali się cały dom. Po zakończeniu programu pilotażowego powstanie próżnia i grozi nam chaos organizacyjny.

Powiedział pan niedawno: "nie wiem, dlaczego NFZ działa przeciwko zdrowiu psychicznemu Polaków". Poważny zarzut.

NFZ przygotował dwa projekty, które nie mają nic wspólnego z psychiatrią środowiskową. Tak jakby nie rozumiał, czym ona jest. A przecież reformy nie da się przeprowadzić bez współpracy z Narodowym Funduszem, który musi okazać minimum zaufania ekspertom. Jestem przekonany, że spora część pracowników NFZ te przekształcenia rozumie. W wielu regionach kraju pomagali je w ostatnich latach wdrażać.

Często podkreśla pan, że "nasz model chwaliła cała Europa". Co to właściwie znaczy?

Środowisko osób, które wprowadzało w Polsce reformę, jest mocno powiązane ze środowiskiem europejskim. Rozwiązania pilotażu w latach 2018-2021 uznali za optymalne praktycznie wszyscy liczący się psychiatrzy zaangażowani w reformę europejską. Porównywaliśmy i opisywaliśmy we wspólnych publikacjach modele opieki w Niemczech i Polsce. Wszyscy akcentują, że w Polsce przygotowano reformę systemową, która jest wdrażana w całym kraju. To, co osiągnęliśmy, mając ograniczone środki finansowe, budzi ich uznanie. To tylko utwierdza nas w przekonaniu, że obrany przez nas kierunek zmian jest słuszny.

Mówi pan o nowej koncepcji. Co o niej wiemy?

Jeszcze jej nie znamy, ale jeśli ma być przygotowana rzetelnie, podobnie jak dotychczasowy program, zajmie to rok lub dwa. W szybki sukces wierzą chyba tylko ci, którzy nie mieli żadnego doświadczenia z dotychczasowym przebiegiem reformy. Nowego programu nie tworzy się, nie testuje i nie wdraża na kolanie. To lata pracy. Niepokoi mnie, że w zespole przy pani minister, poza jedną osobą, nie ma tych, którzy tworzyli, monitorowali czy byli choćby zaangażowani w realizację Narodowego Programu Ochrony Zdrowia i reformę psychiatrii do 2021 roku. Oni wiedzą, jak to robić.

A jednak nie wszystko działało, jak powinno. Kontrola przeprowadzona przez poznańską delegaturę NIK ukazała liczne nieprawidłowości w działaniu centrów oraz nadzorze przez NFZ. W województwie wielkopolskim wykryto m.in. błędy rozliczeniowe i braki kadrowe.

Nie świadczy to źle o wszystkich centrach, ani nawet o centrach wielkopolskich. Wielkopolskę wypunktowano, ponieważ często źle zinterpretowano zjawiska, które tam zachodziły. Trzeba pochylić się nad metodologią analiz, na podstawie których wyciągnięto wnioski. Inna sprawa, że zarzucano brak realizacji standardów, które co prawda były od dawna przygotowane, ale nie zaczęły obowiązywać. Jak można oskarżać centrum, że nie realizowało czegoś, co formalnie nie obowiązuje? Podam też inny przykład: kontrolerzy NIK wizytujący Szpital Wolski w Warszawie nie mieli ani jednej uwagi pokontrolnej.

Dzisiaj mamy 117 centrów zdrowia psychicznego. Programem objęta jest połowa populacji w Polsce. Niestety wiele centrów otworzono zbyt pospiesznie. Nie były przygotowane do podjęcia swoich zadań w trybie natychmiastowym i potrzebują czasu. A konkretnie około pięciu lat, by uzupełnić braki i zsynchronizować cały system.

Jakie jeszcze elementy reformy są do poprawy?

Lista jest bardzo długa. Niepokoi mnie wspomniany brak odpowiednich rozwiązań legislacyjnych. Projekt nowelizacji ustawy o ochronie zdrowia psychicznego był przygotowany już w 2021 r. i nie doczekał się ustawowego umocowania. Centra pracują w klimacie ciągłej niepewności o swoją przyszłość. Jak w takich okolicznościach ich kierownicy mogli planować wieloletni rozwój? W czerwcu 2025 r., gdy zakończy się program pilotażowy, tysiące ludzi usłyszą, że środowiskowa psychiatria po prostu się kończy? Nie wyobrażam sobie tego. Poczucie odpowiedzialności nie pozwala nam biernie się przyglądać, jak to, co zostało stworzone wieloletnim wysiłkiem, może zostać zaprzepaszczone.

Wartością w psychiatrii środowiskowej było stworzenie nowych zawodów: asystentów zdrowienia i terapeutów środowiskowych, którzy mają pomagać lekarzom i psychoterapeutom w rozwijaniu kompleksowej opieki. Istnieje poważna obawa, że w projekcie, który ma powstać, te zawody po prostu znikną.

Trzeba też jasno odnieść się do finansowania. Aby program mógł być zrealizowany, konieczne jest jego finansowanie na minimalnym europejskim poziomie w wysokości 6 proc. PKB na zdrowie w roku 2025 i do 7 proc. w roku 2026. W Polsce opieka nad zdrowiem psychicznym jest najtańsza w Europie. Przez dziesięciolecia wydawaliśmy na zdrowie psychiczne 3,5 proc. PKB, teraz "doskoczyliśmy" do 4,5 proc. Nie mówmy, że nie ma pieniędzy na najmniejszy fundusz na zdrowie psychiczne w całej Europie.

W czerwcu 2024 r. rząd ogłosił, że przekaże na rozwój infrastruktury opieki psychiatrycznej oraz leczenie uzależnień dzieci, młodzieży i osób dorosłych 4,2 mld złotych. Minister Leszczyna podkreślała, że to rekordowa kwota.

Czym innym są środki na inwestycje, a czym innym – na bieżącą działalność. Środki zostały przeznaczone głównie na poprawę infrastruktury stacjonarnej i to w dużych szpitalach. Powinna być zachowana równowaga poprzez inwestowane połowy środków na nowe oddziały przy szpitalach ogólnych, ale również opiekę środowiskową. Wydajemy pieniądze nie tam, gdzie nowoczesna opieka psychiatryczna tego wymaga.

Ale zawsze jest nadzieja. Widzę olbrzymi kapitał społeczny stworzony przez liczne środowiska i organizacje w całym kraju. Pani minister nazywa to czynnikiem społecznym. Mamy determinację, by skierować rozwój psychiatrii w dobrą stronę. Będziemy śledzić działania zespołu powołanego przez resort z dużą uwagą. I pomagać w realizacji dobrych rozwiązań. Ale najprostsza droga to kontynuacja skutecznie realizowanej we wcześniejszych latach reformy. Zaniechanie wywoła frustrację i rozgoryczenie. Trzeba mieć nadzieję, że nikomu na tym nie zależy.

Dariusz Faron jest dziennikarzem Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (58)