Profesjonalizacja armii podzieliła szefa MON i prof. Kozieja
Prof. Stanisław Koziej, doradca szefa MON, zrezygnował ze stanowiska. Powodem były odmienne opinie na temat profesjonalizacji armii Bogdana Klicha i jego doradcy - powiedział rzecznik resortu Robert Rochowicz. Szef MON odwołał go z tego stanowiska.
11.08.2008 | aktual.: 11.08.2008 21:18
Rzecznik ministra, Robert Rochowicz tłumaczy, że Stanisław Koziej miał nieco inne poglądy od swojego szefa, dotyczące wielkości przyszłej zawodowej armii. Dodał, że według oficjalnego stanowiska rządu, wojsko ma liczyć w 2010 roku 120 tysięcy żołnierzy. Generał Koziej uważa, że jest to niewykonalne, a realna liczba to 90 tysięcy.
Dymisję Stanisława Kozieja skomentował szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Władysław Stasiak uważa, że odwołany doradca ministra obrony miał wiele dobrych pomysłów na profesjonalizację armii. Szef BBN wyraził obawę, że proces przechodzenia armii na zawodowstwo bez Stanisława Kozieja może szwankować.
Stanisław Koziej w Ministerstwie Obrony pracował już za czasów rządów PiS, gdy szefem MON był jeszcze Radosław Sikorski. Odszedł z resortu ze względu na swoje - często niezgodne z linią MON - poglądy w sprawie profesjonalizacji armii. Nieoficjalnie mówiło się wtedy, że Koziej odszedł, ponieważ Sikorski nie pozwalał mu na zbytnią samodzielność w podejmowaniu decyzji. Wtedy bowiem był w randze wiceministra. Stanisław Koziej słynął natomiast z tego, że chętnie i często wypowiadał się na tematy wojskowe, w dodatku nie do końca po myśli szefa MON.