PolskaProf. Wiesław Godzic o prezenterach "Wiadomości" TVP: puściły im nerwy

Prof. Wiesław Godzic o prezenterach "Wiadomości" TVP: puściły im nerwy

• Znowelizowana ustawa medialna czeka na podpis prezydenta Andrzeja Dudy

• Gdy ustawa wejdzie w życie, z pracą pożegnają się prezesi Polskiego Radia i TVP

• To samo ma spotkać niektórych dziennikarzy, m.in. Piotra Kraśkę i Beatę Tadlę

• Prezenterzy skomentowali rzekome plany usunięcia ich i ich kolegów z TVP

• Medioznawcy krytykują zachowanie dziennikarzy

• Nowego prezesa telewizji wyznaczy PiS. Ma nim być Jacek Kurski

Prof. Wiesław Godzic o prezenterach "Wiadomości" TVP: puściły im nerwy
Źródło zdjęć: © PAP | Jan Bogacz
Mariusz Szymczuk

04.01.2016 | aktual.: 10.01.2016 23:17

W środę jako pierwszy do sytuacji związanej z ustawą medialną odniósł się kierownik redakcji "Wiadomości" Piotr Kraśko. - Ponieważ widzimy się dziś po raz ostatni (tu Kraśko zawiesił głos - przyp red.) w tym roku, to z okazji nadchodzącego Nowego Roku w imieniu całej redakcji "Wiadomości" chcemy życzyć państwu szczęśliwego Nowego Roku i bardzo podziękować za to, że są państwo z nami - powiedział Kraśko. - Wszystkim wspaniałym widzom życzę przede wszystkim spokoju. Moim redakcyjnym koleżankom i kolegom także. Do zobaczenia w niedzielę, mam nadzieję - oznajmiła w Sylwestra Beata Tadla. W Nowy Rok główne wydanie serwisu TVP1 prowadziła Diana Rudnik. - Widzom "Wiadomości" życzę wielu dobrych dni w nowym roku. Do zobaczenia, oby - powiedziała na pożegnanie.

Nikt raczej nie wyjdzie na ulicę ze sztandarem: "Przywrócić Kraśkę do TVP"

- Mnie się to nie podoba - mówi Wirtualnej Polsce medioznawca z Uniwersytetu SWPS w Warszawie prof. Wiesław Godzic. - To świadczy o tym, że puściły im nerwy, że bardzo im zależy. A od osób na takiej pozycji oczekiwałbym pokerowej twarzy do samego końca. Na komentarz czy raczej pożegnanie z widzami mogliby sobie pozwolić co najwyżej w dniu, gdy faktycznie otrzymają wypowiedzenia. I też mogłoby to być dosłownie jedno zdanie pożegnania - tłumaczy prof. Godzic. - To oczywiste, że prezenterzy "Wiadomości" boją się o swoją pracę, ale tego typu działaniami niczego nie osiągną. Jeśli im zależy na stanowiskach, to raczej nie powinni puszczać pary z ust. A jeśli państwo dziennikarze liczą na to, że widzowie będą ich bronić, to mogą się przeliczyć. Nikt raczej nie wyjdzie na ulicę ze sztandarem "Przywrócić Kraśkę do TVP". To nie te czasy. Niech się boją, ale niech w ten sposób tego nie okazują. To dziecinne - ocenia medioznawca.

- Niech również pamiętają, że każde odejście jest też początkiem czegoś nowego. I to, gdzie zobaczymy ich znowu, powinno być znacznie ciekawsze od prawdopodobnie kończącej się historii. Jeśli ich zwolnienie z pracy jest niesłuszne, to dostaną niepowtarzalną szansę pokazania nowemu szefowi, który ich ewentualnie wyrzuci, że popełnił błąd. Posłanka Lichocka krzyczała z trybuny w Sejmie: "Mnie z TVP zwolniono!". I co z tego? W mediach ciągle się kogoś zwalania z pracy. Nie chciałbym, żeby teraz lewa strona wpadła w podobne kombatanctwo - mówi WP prof. Wisław Godzic.

Mruganie na ekranie

- Prezenterzy informacji przerodzili się ostatnio w celebrytów, którzy nie czują dystansu, który powinien być zachowany w kontakcie z publicznością. Spoufalać się z widzem mogą na ulicy, w sklepie czy kawiarni, ale nie w pracy. To kwestia standardów - w traktowaniu mediów publicznych i zachowaniach na antenie - które w Polsce niestety nie miały kiedy się wykształcić. Zabrakło ewolucyjnej ciągłości i nikt się tych ważnych rzeczy nigdy nie nauczył. Nawet ci, którzy widzieli media w Ameryce - stwierdza w rozmowie z WP dr Marek Graszewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego i krytykuje prezenterów "Wiadomości". - To po prostu nie wypada. Prezenter ma być przezroczysty. Szczególnie w publicznym medium. Na zachód od Odry takie standardy nie występują. Zwłaszcza, że w tej sytuacji do końca nie wiadomo, czy i którzy prezenterzy będą zwalniani. W ustawie jest mowa tylko o prezesach mediów publicznych - zaznacza medioznawca. - A nawet jeśli twarze "Wiadomości" czują, że zwolnienia będą ich dotyczyć, to trudno. Jeśli będą
mieli taką możliwość, mogą się jedynie uprzejmie pożegnać i już - mówi WP dr Graszewicz .

Jego zdaniem prowadzący "Wiadomości" mieszają informację z komentarzem. - A to już należy do sztuki. Jeśli nie ma w czymś trybu informacyjnego, wcale nie powinni o tym wspominać. Powinni siedzieć i czytać informacje, bo od tego są. A jeśli chcą protestować, jeśli coś im się nie podoba, to niech się zwolnią. Ten rodzaj demonstracji byłby bardziej na miejscu. A mruganie, które mogliśmy pooglądać na ekranie, było śmieszne. My, widzowie, naprawdę wiemy, że z mediami dzieje się źle. Nie trzeba tego w taki sposób uwypuklać - analizuje dr Graszewicz. Do sprawy nowej ustawy medialnej nie odnosili w żaden sposób prezenterzy innych programów informacyjnych TVP.

Hymny przed informacjami w radiowej Jedynce

Od piątku Program I Polskiego Radia co godzinę przed serwisem informacyjnym gra na przemian "Mazurka Dąbrowskiego" i "Odę do radości". To także protest przeciw przyjętej przez Sejm i Senat małej ustawie medialnej. - Zamierzamy zwrócić uwagę naszych słuchaczy oraz opinii publicznej na zagrożenie pluralizmu i wolności słowa w mediach publicznych, które wprowadza wchodząca w życie nowelizacja ustawy medialnej - uzasadnił Kamil Dąbrowa, dyrektor Jedynki. - Było to ciekawe na początku. Potem ta płyta się zgrała i przestała oddziaływać. Może należało to ograniczyć do jednego dnia? - zastanawia się w rozmowie z WP prof. Godzic. - To jest zresztą takie niedomówione. Bo albo się boją prezesa i się do niego mizdrzą, albo mówią wprost, dlaczego grają hymny. A nie robią tego. Brakuje tu jasnej postawy - ocenia prof. Godzic. - Na tę drugą stronę to przecież działa jak płachta na byka. Któryś z posłów PiS powiedział, że to się nadaje do zwolnienia. Oczywiście tak nie jest, ale tamta strona tak to ocenia - mówi Wiesław
Godzic.

Natomiast dr Graszewicz granie hymnów ocenia jako "nadużywanie symboli". - To bardzo inteligentne, ale nie zapominajmy, że Polskie Radio to publiczny środek przekazu, który został oddany do dyspozycji pewnej grupie osób. I osoby te powinny z tego robić użytek, do jakiego Radio jest przeznaczone. I, tak samo jak w TVP, na znak protestu ci państwo powinni się pozwalniać - podsumowuje dr Marek Graszewicz.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Zobacz także
Komentarze (1951)