PolitykaProf. Ryszard Bugaj o aferze taśmowej: to jedyny ratunek dla Tuska

Prof. Ryszard Bugaj o aferze taśmowej: to jedyny ratunek dla Tuska

Niewątpliwie to początek końca PO. Z pewnością zyska na tym Janusz Korwin-Mikke, bo okazało się, że ma rację, rządzi nami jedna wielka banda. Być może wzrosną też notowania PiS, choć nie wiem czy alternatywny rząd Prawa i Sprawiedliwości, będzie gabinetem moich marzeń - mówi w rozmowie z WP.PL ekonomista Ryszard Bugaj, były poseł i były doradca w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Prof. Ryszard Bugaj o aferze taśmowej: to jedyny ratunek dla Tuska
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka

WP: Agnieszka Niesłuchowska: Pierwsza reakcja po ujawnieniu rozmów ministra Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką: konsternacja, niesmak?

Prof. Ryszard Bugaj: Byłem lekko zszokowany. Zawsze uważałem prof. Belkę za człowieka inteligentnego, choć jego kwalifikacje etyczne od dawna budziły wątpliwości. Zachował się w sposób, który każe mi jeszcze zaostrzyć swoją ocenę.

WP: Niektórzy bagatelizują problem, mówiąc, że to polityczna kuchnia.

- Niestety słyszę coraz więcej głosów. Nie przekonuje mnie jednak argument, że polityka jest brudna, wulgarna. Sam kiedyś czynnie ją uprawiałem i przyznam, że nie było aż tak źle. Trudno było spotkać przejawy tak skrajnej niekompetencji, cynizmu. Poza tym, nawet jeśli standardy się zmieniły, nie oznacza to, że naszym wyznacznikiem ma być przeciętność. I nie chodzi tu jedynie o żenujący język polityczny, ale standardy normatywne, które ewidentnie zostały złamane.

WP: Prezes NBP złamał prawo?

- Analizując jego wypowiedzi, trzeba zwrócić uwagę nie tyle na skłonność przyjęcia przez niego sugestii, żeby poluzować politykę pieniężną, ale o to, że w sposób oczywisty odpowiada na polityczne zamówienie, grę wyborczą. Gdy pada propozycja, że trzeba pomóc, bo jest deficyt, nie mówi: konstytucja mi zabrania, musicie zmienić prawo. On mówi: wiele da się zrobić pod warunkiem, że będzie tak i tak. A to niedopuszczalne.

WP: Ale mocno stąpa po ziemi. Tłumaczy, że jego słowa są wyrwane z kontekstu.

- Ma rację, kontekst jest bardzo obszerny. Nie jestem pewien, czy jego sytuacja się poprawi, gdy rozmowa zostanie w całości ujawniona. Uwierzę mu, gdy usłyszę w nagraniu, że zadeklarował podjęcie określonych działań w obliczu absolutnej konieczności ratowania kraju. Problem w tym, że do tej pory takie słowa nie padły. Nic takiego nie znalazło się w jego oświadczeniu.

WP: Jest niezależny.

- Tak niezależny, że na własne życzenie prowadzi rozmowy z politykami w knajpach. A przecież zarówno minister spraw wewnętrznych jak i prezes NBP, mają do dyspozycji wygodne, chronione przez kontrwywiad gabinety. Bulwersujące, że bez skrępowania ucztują na koszt podatników.

WP: Ustawa o NBP nie wskazuje jednoznacznie, jak odwołać prezesa, który działa niezgodnie z powierzoną mu funkcją. Odwołać go może Trybunał Stanu. Do tego potrzebny jest jednak wniosek przynajmniej 115 posłów.

- Myślę, że Trybunał jest nieunikniony. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że przekroczył swoje kompetencje, złamał normy konstytucyjne, ale nawet jeśli uda się zebrać wymaganą większość, nie musi to oznaczać, że wyrok będzie drastyczny. Jego słowa nie brzmią jednoznacznie, można je „elastycznie” interpretować. Nie mówi wprost, że nie zamierza przestrzegać prawa, ale, że trzeba pogonić Rostowskiego.

WP: * Premier jest w wyjątkowo niekomfortowej sytuacji. Markowi Belce nic zrobić nie może. Jest w stanie w inny sposób przekonać go do złożenia dymisji?*

- Dziwię się, że Marek Belka sam jeszcze tego nie zrobił, bo powinien. Być może w ten sposób uniknąłby występów przed Trybunałem. Premier będzie miał teraz ciężkie dni. Jest odpowiedzialny za swoich ministrów. No ale, jeśli otacza się takimi gogusiami, jak Sławomir Nowak, mam prawo zapytać: kim jest tak naprawdę premier? Dlaczego przyzwala na takie praktyki, bagno? Dziwi mnie, że nie zabrał głosu w sprawie wielu „ciekawych” wątków afery taśmowej, np. sprawy Amber Gold. Marek Belka wspomniał, że kilka miesięcy przed wybuchem afery, dzwonił do premiera i ostrzegał przed piramidą finansową.

WP: Kto stoi za przeciekiem? Komu zależało na skompromitowaniu Platformy?

- Jest mało prawdopodobne, że kiedykolwiek się tego dowiemy. Pojawiają się różne teorie. Posłowie Platformy przekonują, że to akcja inspirowana z zewnątrz, obliczona na wywołanie chaosu na polskiej scenie politycznej. Słyszałem też hipotezę, że stoi za tym środowisko zaprzyjaźnione z Aleksandrem Kwaśniewskim, które aferą taśmową, przykrywa sprawę byłego prezydenta. Nie sądzę jednak, by było to wiarygodne, bo trudno uwierzyć, że ludzie Kwaśniewskiego, dawnego przełożonego Belki, chcieli wysadzić do w powietrze. Myślę, że najbardziej prawdopodobny jest scenariusz biznesowy. Pamiętajmy, że był kiedyś głównym ekonomistą prezydenta, a jednocześnie angażował się doradzanie zagranicznym korporacjom. Konflikt interesów był zatem ewidentny. Niewykluczone, że za wszystkim stały służby specjalne, które uznały, że na całej historii da się zarobić przyzwoitą kasę.

WP: Donald Tusk jednak nie zamierza dymisjonować ministra Sienkiewicza.

- Niewątpliwie to początek końca PO. Z pewnością zyska na tym Korwin-Mikke, bo okazało się, że ma rację, rządzi nami jedna wielka banda. Być może wzrosną też notowania PiS, choć sądzę by alternatywny rząd PiS, był gabinetem moich marzeń.

WP: Co powinien zrobić teraz premier?

- Jedynym ratunkiem, ale zarazem ryzykownym krokiem jest oddanie się do dyspozycji prezydenta i publiczne przyznanie, że PO zagalopowała się. Jeśli Donald Tusk zacznie kręcić, może się okazać, że PO nie tyle przegra wybory, co odejdzie w polityczny niebyt.

Rozmawiała Agnieszka Niesłuchowska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)