Prof. Krzysztof Simon w reklamie. "Promowałem polskie maseczki, nie chińskie"
Burza wokół udziału znanego lekarza prof. Krzysztofa Simona w reklamie maseczek prywatnej firmy. Według kodeksu etyki lekarskiej, jako medyk nie mógł wystąpić w komercyjnej reklamie. Profesor w rozmowie z Wirtualną Polską twierdzi, że przepisów nie złamał, bo "reklamował polskie maseczki, nie chińskie”.
Reklama z udziałem prof. Krzysztofa Simona pojawiła się na początku maja w publicznych mediach, m.in. w TVP Info. Simon zachwala maseczki jednej z wrocławskich firm.
"Polska firma, polski produkt. 95-procentowa skuteczność, pięciokrotnie mniejszy opór oddychania. Zachęcam do stosowania dla państwa i państwa najbliższych”. Cała reklama trwa ok. minuty, oprócz lekarza występują w niej jeszcze statyści. Lekarz wystąpił w niej bez maseczki.
Słowa zachęcające do noszenia maseczek wypowiadane przez prof. Simona w jego przypadku to niby nic nadzwyczajnego. Od samego początku pandemii krytykował osoby bez zasłoniętych ust i nosa i stale namawiał Polaków, by nosić maseczki przy kontaktach z innymi ludźmi. W tym przypadku jednak reklamuje konkretny produkt, konkretnej firmy.
Dlaczego prof. Krzysztof Simon, specjalista w dziedzinie chorób zakaźnych, ordynator Oddziału Zakaźnego Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. Gromkowskiego we Wrocławiu, dolnośląski konsultant w dziedzinie chorób oraz członek Rady Medycznej powołanej przez premiera Morawieckiego wziął udział w reklamie maseczek?
- Popieram polskie firmy i nadal będę je popierał. To jest polska firma, która się do mnie zgłosiła i zgodziłem się na udział w reklamie – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Krzysztof Simon.
Kiedy pytamy o przepisy zabraniające lekarzom reklamowania produktów medycznych mówi nam, że ich nie zna. – Nie wiem skąd pan ma takie przepisy i nie wiem co to jest. Już wcześniej promowałem maseczki, ale na prośbę władz Wrocławia. Faktem jest, że wówczas nie była to reklama, a działania promocyjne. Podtrzymuje to, co powiedziałem na początku. To polska firma, polskie maseczki i to co teraz zrobiłem w reklamie uważam za słuszne. Skoro stałem na wrocławskim rynku, poproszony przez Ratusz, o rozdawanie masek i informowanie o przestrzeganie dystansu, to kiedy poproszono mnie o poparcie polskiego produktu, nie odmówiłem – twierdzi specjalista w dziedzinie chorób zakaźnych.
W jego opinii, lekarz nie może reklamować preparatów, które są nieprzebadane.
- W tym przypadku poprosiłem o wykazy z ministerstwa odnośnie firmy, żeby nie naciąć się, że jest to "lewa” działalność. Kiedy takie informacje m.in. dotyczące jakości maseczek otrzymałem, podjąłem decyzję o wsparciu tego projektu. Zamiast chińskich produktów powinniśmy kupować polskie. Żebym chińskie maseczki propagował, to rozumiem pańskie zastrzeżenia. Ale to co zrobiłem jest słuszne i propaństwowe – dodaje prof. Simon.
- Żadnego etycznego problemu z udziałem w reklamie nie miałem, ponieważ preferuję dobre, przebadane, jakościowo sprawdzone maseczki. Wspieram polski przemysł w sytuacji kompletnej zapaści – mówi WP lekarz. I jak przyznaje udział w reklamie był "w niewielkim stopniu komercyjny”. Szczegółów jednak nie ujawnia.
Przypomnijmy, że zgodnie z Kodeksem Etyki Lekarskiej lekarz nie może się reklamować.
W art. 63 Kodeksu zabroniono wszelkiej reklamy, przyjmując że lekarz tworzy swoją zawodową opinię jedynie w oparciu o wyniki pracy (ust. 1) oraz wskazano, iż nie powinien on wyrażać zgody na używanie swego nazwiska i wizerunku dla celów komercyjnych (ust. 2).
Naruszenie tych zakazów podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej na podstawie ustawy o izbach lekarskich z dnia 2 grudnia 2009 r. Powoduje to, że każdy udział lekarza w reklamie może być podstawą odpowiedzialności dyscyplinarnej.
Zapytaliśmy o stanowisko w tej sprawie Naczelną Izbę Lekarską. Na odpowiedź czekamy. Nieoficjalnie, kwestią udziału prof. Simona w reklamie ma zająć się Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej.