PolitykaProf. Kazimierz Kik, politolog: to zmierzch epoki rządów Leszka Millera

Prof. Kazimierz Kik, politolog: to zmierzch epoki rządów Leszka Millera

Leszek Miller szuka możliwości współpracy z Januszem Palikotem przed jesiennymi wyborami samorządowymi. Szef Sojuszu przekonuje, że jego ugrupowanie jest otwarte na lokalne porozumienie z Twoim Ruchem. Czy rzeczywiście? – Połączenie obu ugrupowań zakończy się jedną wielką kompromitacją – przekonuje prof. Kazimierz Kik, politolog.

Prof. Kazimierz Kik, politolog: to zmierzch epoki rządów Leszka Millera
Źródło zdjęć: © WP.PL | Andrzej Hulimka

Jeszcze nie tak dawno, w czasie kampanii do Parlamentu Europejskiego, politycy SLD i TR publicznie obrzucali się wyzwiskami. Palikot nazywał Millera „Sokratesem z Żyrardowa”, „kłamcoholikiem”, Miller odpłacał się cytując Palikotowi klasyka: "Nie powiem nawet 'pies cię j.., bo to mezalians byłby dla psa". Zimnym prysznicem dla obu formacji okazał się niski wynik. Europa Plus – Twój Ruch nie przekroczyła progu wyborczego (3.58 proc.), a SLD osiągnęło niespełna 10 proc. Leszek Miller przyznał, że europejska lewica jest rozgoryczona porażką w wyborach do PE, w których większość uzyskały partie prawicowe.

Choć o zjednoczeniu SLD i Twojego Ruchu nie ma mowy, bo - jak przekonuje przewodniczący Sojuszu - obie partie dbają o swoją tożsamość, liderzy na lewicy próbują się dogadać, znaleźć płaszczyznę kooperacji. „Nawet jeżeli nie będzie między nami sformalizowanej umowy o współpracy, to przecież nie jest wykluczone, że gdzieś w gminie, mieście, powiecie powstanie jakieś lokalne porozumienie” – przekonywał Leszek Miller.

Do podania sobie rąk i rozpoczęcia rozmów koalicyjnych skłoniła Leszka Millera i Janusza Palikota trwająca od kilku tygodni dyskusja o konsolidacji prawicy. – Panowie się zorientowali, że jedność się opłaca, bo jest premiowana przez elektorat. Ostatnie sondaże pokazały, że obozy prawicowe zyskały na zjednoczeniu – mówi prof. Kazimierz Kik. I dodaje, że entuzjazm lewicowych liderów może się okazać przedwczesny, ponieważ to, na czym zyskała prawica raczej nie sprawdzi się po drugiej stronie sceny politycznej.

Dlaczego? – Prawica dogadała się, ponieważ jest jednorodna ideowo, tylko Gowin przyszedł z zewnątrz. Na lewicy sytuacja jest bardziej skomplikowana. Aby zjednoczenie miało sens, należałoby zbudować płaszczyznę porozumienia w strukturach pozaparlamentarnych, z szeregiem mniejszych stowarzyszeń i formacji (SdPl, Partia Kobiet, Zieloni etc.). Osiągnięcie porozumienia wymagałoby stworzenia programu oddającego punkty widzenia różnych grup – mówi profesor.

Sojusz deklaruje, że prowadzi rozmowy ze środowiskami lewicowymi, szukając szerokiego poparcia w jesiennych wyborach. To, czy uda się stworzyć wspólny front, okaże się pod koniec sierpnia. Wtedy ma zostać podpisana umowa koalicyjna, której stronami ma być kilkanaście podmiotów. Sekretarz generalny Sojuszu Krzysztof Gawkowski jako "pewnych sygnatariuszy" tej umowy wymienia: UP, KPEiR, OPZZ, Federację Młodych Socjaldemokratów, a także wiele "organizacji i ruchów miejskich".

- Wypracowanie konsensusu to ciężka praca, której nie będzie się chciało wykonać ludziom, którzy mają podejście pragmatyczne. Ciężko znaleźć wspólny mianownik, gdy jedna partia jest ruchem antyklerykalnym, lekko liberalizującym a druga socjalnym – wyjaśnia prof. Kik.

Zdaniem profesora, nie należy spodziewać się spektakularnych efektów współpracy Palikota i Millera. – Dla nich polityka jest zwykła grą, w której zasady, program liczą się mniej niż samo uczestnictwo w rozgrywkach. Do tego dochodzi niezadowolenie lokalnych polityków Sojuszu. Trudno im będzie oddać miejsca na liście ludziom z Twojego Ruchu. Tym bardziej że wielu „nowych” na listach, to dawni działacze Sojuszu, którzy po wyborach parlamentarnych w 2011 roku przeszli na stronę Palikota, a więc zdradzili matecznik – podkreśla prof. Kik.

Jednocześnie zaznacza, że w SLD nie ma strategii, która prowadziłaby do odbudowania wiarygodności partii. – Próba łączenia z Twoim Ruchem, nawet jeśli jedynie na poziomie samorządowym, stawia Sojusz w pozycji partii cynicznej, która nie liczy się z głosem dołów partyjnych, bardziej ideowych niż kierownictwo – akcentuje politolog.

- Gra z politycznym kameleonem jakim jest Janusz Palikot, nie wyjdzie Sojuszowi na dobre. Doprowadzi do miszmaszu i jednej wielkiej kompromitacji – zapowiada prof. Kik.

W jego ocenie przewodniczący SLD znajduje się w trudnym położeniu. Choć udało mu się przywrócić wewnętrzną jedność Sojuszu, to sukces chwilowy. - Trudno uznać go za charyzmatycznego lidera, skoro nie udaje mu się poszerzyć elektoratu, przyciągnąć nowych wyborców, a poparcie dla partii niezmiennie oscyluje wokół dziesięciu procent. To powolny zmierzch epoki rządów Leszka Millera.

Janusz Palikot stwierdził w TVN24, że w SLD „mamy sytuację buntu i miękkiego ‘zamachu stanu’ na Leszka Millera”. W jego opinii, niezadowolonym z pomysłu koalicji z TR liderom regionalnym Sojuszu prawdopodobnie przewodzą Włodzimierz Czarzasty i Grzegorz Napieralski. - Gdyby nie wewnętrzna opozycja w SLD Leszek Miller już dawno dogadałby się z Januszem Palikotem – uważa prof. Kik.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (92)