Prof. Jan Miodek: mam czyste sumienie
Jan Miodek zaprzecza, że był współpracownikiem służb specjalnych PRL. W oświadczeniu wylicza wszystkie swoje kontakty z tajnymi służbami; wynika z niego, że było ich pięć. Informacje na ten temat prof. Miodek osobiście przekazał rektorowi UW Leszkowi Pacholskiemu.
20.04.2007 | aktual.: 23.04.2007 13:51
Współpracę z tajnymi służbami zarzucił profesorowi dziennikarz Grzegorz Braun na antenie Polskiego Radia Wrocław. Wrocławski IPN nie ma żadnych dokumentów świadczących o współpracy językoznawcy.
Prof. Miodek w oświadczeniu pisze, że pierwszy raz miał kontakt z SB w 1975 r. "przed wyjazdem służbowym do Muenster, kiedy został wezwany na rutynową rozmowę ostrzegawczą". Po raz drugi językoznawca miał kontakt z SB dwa lata później w 1977 r., po powrocie z Niemiec, kiedy był wzywany dwukrotnie. Wtedy też - jak wynika z relacji Miodka - pytano go o przebieg pobytu. Profesor miał udzielić ogólnych odpowiedzi, zaś za drugim razem podpisał protokół rozmowy.
Ponownie Miodek miał kontakt z SB w stanie wojennym, kiedy - jak czytamy w oświadczeniu - usiłowano bezskutecznie uzyskać od niego ekspertyzę językową dotyczącą ulotek. Natomiast ostatni kontakt z SB miał miejsce w 1984 r. Pytano go o kontakty z zagranicznymi dziennikarzami. Z oświadczenia wynika, że profesor "nie udzielił żadnych informacji o korespondencie, którym interesowała się SB, więc został 'ukarany' odmową wydania paszportu".
Publicysta Grzegorz Braun powiedział w Polskim Radiu Wrocław, że znany wrocławski polonista współpracował ze służbami specjalnymi PRL. Nie mówiłbym o tym, gdyby ta informacja nie wydawała się istotna i gdybym się nie obawiał, że ta osoba publiczna będzie znowu mówić w wywiadach o tym, jakie to moralne skrupuły wywołuje lustracja - dodał Grzegorz Braun. Wyraził opinię, że osoby publiczne, mające w swoim życiorysie taki moment (współpracy z tajnymi służbami PRL) nie powinny zabierać głosu w debatach publicznych, zwłaszcza tych dotyczących lustracji.
Prof. Miodek: zaczyna się moje piekło
Komentując zarzuty, prof. Miodek przyznał, że w latach 70. wyjeżdżał za granicę na stypendium. Przed wyjazdem był wzywany przez milicję, a po powrocie złożył sprawozdanie z dwuletniego pobytu i podpisał je. Profesor Jan Miodek powiedział, że spodziewał się takiego ataku, bo jest przeciwnikiem lustracji. Zaczyna się moje piekło - dodał profesor Miodek.
Profesor przyznał, że przed i po wyjeździe do Niemiec spotykał się z funkcjonariuszami służb specjalnych i, jak się wyraził, "jak idiota" podpisał sprawozdanie. Profesor oświadczył, że jego sumienie jest czyste. Dodał, że spodziewał się ataków, gdyż wraz z kilkoma wrocławskimi naukowcami wystąpił przeciwko lustracji pracowników wyższych uczelni.
"To nie była współpraca z SB"
Uniwersytet Wrocławski nie zamierza komentować sprawy wykładowcy UW, językoznawcy prof. Jana Miodka i jego ewentualnej współpracy ze służbami PRL. Nie będziemy tego komentować. Uczelnia wyda za jakiś czas oświadczenie w tej sprawie - powiedziała rzeczniczka prasowa Uniwersytetu Wrocławskiego Małgorzata Porada-Labuda.
Złożenia milicji sprawozdania z pobytu za granicą nie można uważać za współpracę z SB - w ten sposób przewodniczący Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, profesor Tadeusz Luty, skomentował zarzuty o współpracę stawiane znanemu językoznawcy, profesorowi Janowi Miodkowi.
Profesor Luty powiedział, że złożenie sprawozdania nie wyczerpuje wymogów uznania kogoś za współpracownika, zawartych w ustawie lustracyjnej. Dodał, że fakty kontaktów różnych osób z komunistycznymi służbami są często interpretowane w zbyt daleko idący sposób. Całą sprawę profesor Luty uznał za "fatalny przypadek".
Zbiór zastrzeżony IPN nie może być przedmiotem debaty publicznej - mówi rzecznik IPN Andrzej Arseniuk, komentując pogłoski, że w tym tajnym zbiorze mogą być materiały nt. domniemanej współpracy prof. Jana Miodka z tajnymi służbami PRL.
Arseniuk powiedział, że informację o takiej współpracy dana osoba podaje na swoją wyłączną odpowiedzialność.
Według szefa wrocławskiego IPN Włodzimierza Sulei, w tej placówce nie ma żadnych dokumentów potwierdzających, że prof. Jan Miodek współpracował z tajnymi służbami PRL, ale mogą być w zbiorze zastrzeżonym w Warszawie.
Prof. Suleja - jak powiedział - wie od Brauna, iż dokumenty dotyczące Miodka znajdują się w zbiorze zastrzeżonym w Warszawie. Ja nie mam dostępu do tego zbioru. Jak pan Braun je zdobył, nie wiem - powiedział Suleja. Były wicepremier i minister gospodarki Janusz Steinhoff zaapelował o wstrzymanie się od komentarzy. Powiedział, że bardzo ceni dorobek naukowy oraz popularność profesora Miodka, którego nie należy oceniać tylko przez pryzmat lustracji. Steinhoff dodał, że gdyby dokumenty SB były jawne, to mogłoby się okazać, że ewentualna współpraca Miodka nie była szkodliwa dla środowisk opozycyjnych.
Przyjaciel Jana Miodka, profesor Marek Graszewicz z Uniwersytetu Wrocławskiego podkreślił, że nie ujawniono żadnego zobowiązania do współpracy, podpisanego przez Miodka. Należy więc wstrzymać się z wydawaniem ocen do czasu wyjaśnienia sprawy.
Publicysta i literat Stanisław Bereś powiedział, że wyjazdy za granicę za czasów PRL zawsze wiązały się z kontaktami z milicją, gdyż na milicji odbierało się paszporty. Przy tej okazji wiele osób dostawało różne oświadczenia do podpisu. Bereś powiedział, że sam otrzymał takie oświadczenie, ale go nie podpisał, gdyż było to pod koniec PRL-u. Bereś powiedział, że nie będzie komentował sprawy Miodka, dopóki nie zobaczy dokumentów.
Władysław Frasyniuk - lider Solidarności w latach 80. choć jest zbulwersowany wypowiedzią publicysty, to nie zmienia zdania na temat profesora i nadal uważa go za wielki autorytet. Pamięta go z czasów funkcjonowania wrocławskiej Solidarności, gdzie był znany w środowisku konspiracyjnym podczas stanu wojennego.
B. prezes IPN ukrywał przeszłość Prof. Miodka?
Dziennikarz i reżyser filmowy Grzegorz Braun, który wysunął zarzuty wobec Miodka, powiedział, że materiały na ten temat są w Warszawie. Braun dał do zrozumienia, że poprzedni prezes IPN-u, profesor Leon Kieres, ukrywał agenturalną przeszłość Miodka i wiele innych spraw. Jego zdaniem, służył temu zbiór zastrzeżony akt IPN-u i zasady jego działania, ograniczające udzielanie informacji o zapisach w rejestrach SB.
Profesor Kieres odmówił wszelkich komentarzy na ten temat. Z kolei doktor Leszek Kamiński z IPN wyraził zaskoczenie sugestią, że dokumenty dotyczące Jana Miodka mogą być w archiwum zasobów zastrzeżonych. Kamiński był zdziwiony, że Braun wie, co jest w zbiorze zastrzeżonym, gdyż podlega on szczególnej ochronie. W wyjątkowych przypadkach zaglądają do niego funkcjonariusze służb specjalnych i wyznaczeni pracownicy IPN.
Jan Miodek jest polonistą, jednym z najpopularniejszych w kraju językoznawców. Profesor i dyrektor Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego; członek Komitetu Językoznawstwa Polskiej Akademii Nauk i Rady Języka Polskiego. Profesor Miodek jest autorem wielu prac naukowych i książek o poprawności językowej. Od 20 lat prowadzi w telewizji publicznej program "Ojczyzna polszczyzna".