ŚwiatProf. Jan Malicki o porozumieniu w Mińsku: sukces Moskwy i zgoda na rozbiór Ukrainy

Prof. Jan Malicki o porozumieniu w Mińsku: sukces Moskwy i zgoda na rozbiór Ukrainy

To wielkie zwycięstwo Moskwy; podpisami największych kontynentalnych potęg świata zachodniego akceptuje się rozbiór Ukrainy i zgadza na to, że jest to rosyjska strefa wpływów; dobrze, że Polska nie przykłada to tego ręki - ocenił prof. Jan Malicki ustalenia szczytu w Mińsku. - Wygląda na to, że to jest zawieszenie broni, ale nie rozwiązanie pokojowe - ocenia porozumienie europoseł Jacek Saryusz-Wolski.

Prof. Jan Malicki o porozumieniu w Mińsku: sukces Moskwy i zgoda na rozbiór Ukrainy
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | Tatyana Zenkovich

12.02.2015 | aktual.: 12.02.2015 15:38

Dyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego podkreślił, że błąd popełnili prezydent Francji Francois Hollande i kanclerz Niemiec Angela Merkel, "pędząc na wyprzódki do Moskwy, by prosić Putina, by zgodził się rozmawiać". Błędem - według niego - było też określanie rozmów w Mińsku mianem "spotkania ostatniej szansy".

"Próba legitymizacji republik"

Malicki zaznaczył, że porozumienie nie jest jeszcze podpisane, a odnosząc się do informacji na temat treści ustaleń stwierdził, że świat zachodni "zaczyna akceptować", że republiki doniecka i ługańska "stają się podmiotami".

- To próba legitymizacji na poziomie prawa międzynarodowego republik, które zostały utworzone decyzją Moskwy. Podpisywać porozumienie w Mińsku mają także przywódcy tych republik. To następny element ich legitymizacji - mówił Malicki.

Ocenił, że "podpisami największych kontynentalnych potęg świata zachodniego akceptuje się rozbiór Ukrainy". - Mówi się wyraźnie o Ukrainie bez Krymu - zauważył ekspert. - Zachodnie mocarstwa akceptują, że to rosyjska strefa wpływów, że Moskwa decyduje na tym obszarze i że sztucznie utworzone państewka są stronami w rozmowie. To wielkie zwycięstwo Moskwy - ocenił Malicki.

Jego zdaniem rosyjski prezydent Władimir Putin osiągnął w ten sposób jeden ze swoich głównych celów, bo "świat ma powtórnie zaakceptować, że nie da się o żadnej ważnej światowej sprawie decydować bez Moskwy". A także - dodał - w żadnej ważnej sprawie w tym regionie, ponieważ jest to strefa wpływów Moskwy.

- Do tej pory bolałem, że od czerwca Polska kompletnie wypadła z gry międzynarodowej w sprawie Ukrainy. W tym momencie, kiedy takie rzeczy się dzieją, cieszę, że Polska nie przykłada to tego ręki - powiedział ekspert.

"W porozumieniu są obce wojska, nie rosyjskie"

Malicki zauważył, że w postanowieniu dotyczącym wycofania obcych wojsk z Ukrainy nie wymienia się wojsk rosyjskich. Według niego przywódcy świata zachodniego zdecydowali się przez to zaakceptować twierdzenie, że wojsk rosyjskich tam nie ma, choć prawdę zna "każde dziecko w Europie i każda baba na targu".

Zdaniem Malickiego w porozumieniu używa się sformułowań, które uniemożliwią jego realizację. Przykładem - jak zaznaczył - jest postanowienie o wycofaniu z Ukrainy obcych wojsk. - To dotyczy wojsk amerykańskich i polskich, o których bez przerwy się mówi w telewizji rosyjskiej. To ma uniemożliwić dostarczenie broni defensywnej Ukrainie, której Europa bała się jak ognia dostarczać - mówił ekspert.

Podkreślił, że po podpisaniu porozumienia przez kraje zachodnie dostarczanie przez nie broni nie będzie już możliwe. - To ma uniemożliwić przyjazd batalionu amerykańskiego, który miał szkolić ukraińską armię w obronie przed bronią pancerną - dodał ekspert.

Jego zdaniem "Berlin i Paryż wmówiły całemu światu", że nie wolno dać Ukrainie broni, o którą Ukraińcy błagają. - Uprawia się moskiewską propagandę, że nie wolno dać broni, bo to pogłębi wojnę. W związku z tym można Ukraińców wymordować. I Europa tę grę Moskwy akceptuje. Na tym polega nieszczęście - podsumował Malicki.

Rozmowy w Mińsku

W czwartek rano, po nocnych obradach, zakończyło się spotkanie tzw. czwórki normandzkiej - czyli przywódców Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji - w Mińsku, gdzie uzgodniono porozumienie w sprawie uregulowania sytuacji na wschodniej Ukrainie.

Prezydent Rosji Władimir Putin poinformował, że rozejm między siłami ukraińskimi a prorosyjskimi separatystami ma obowiązywać od północy z soboty na niedzielę. Uzgodniono wycofanie ciężkiej artylerii; ponadto Ukraina powinna przeprowadzić reformę konstytucyjną, by szanować prawa ludności na wschodzie Ukrainy - oświadczył prezydent Rosji.

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko powiedział, że zgodnie z porozumieniem wycofanie ciężkiej artylerii z Ukrainy ma się rozpocząć dwa dni po wejściu w życie rozejmu. Dokument uzgodniony w Mińsku podpisali w czwartek przywódcy Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej.

O porozumieniu pokojowym rozmawiali w Brukseli przywódcy państw należący do grupy chadeków. Wstępne ustalenia przekazał szef Rady Europejskiej po rozmowie telefonicznej z kanclerz Niemiec Angelą Merkel.

"Pesymizm ze znakiem zapytania"

Wiceszef frakcji chadeków Jacek Saryusz-Wolski powiedział, że porozumienie sankcjonuje zdobycze terytorialne strony rosyjskiej, a poza tym nie ma pewności, że ustaną działania wojenne. - To nie jest ostrożny optymizm, to jest pesymizm ze znakiem zapytania. Czy to jest wiarygodne porozumienie czy kolejna próba kupienia czasu przez Moskwę. Tak naprawdę jest pytanie o prawdziwe intencje: czy to jest przerwa czy to jest rzeczywiście pokój? Wygląda na to, że to jest zawieszenie broni, ale nie rozwiązanie pokojowe - powiedział Jacek Saryusz-Wolski.

Według europosła, unijni przywódcy na dzisiejszym szczycie w Brukseli powinni domagać przestrzegania porozumienia i wywierać presję na Rosję kolejnymi sankcjami. Spotkanie europejskich przywódców rozpocznie się o godz. 15.00 - z dwugodzinnym opóźnieniem.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1262)