Prof. Hołda: zakres ujawnienia materiału dowodowego - zaskakujący
Zakres i forma ujawnienia przez prokuraturę materiału dowodowego w sprawie śledztwa m.in. wobec Janusza Kaczmarka, choć formalnie dopuszczalny, jest niecodzienny i zaskakujący - powiedział prof. Zbigniew Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
Według Hołdy, o ujawnieniu materiałów decyduje prokurator prowadzący śledztwo. Jednak, jak dodał, sposób w jaki to uczyniono, nie jest normalny. Szczegółowe informacje i komentarze, które zmierzały do oceny wiarygodności dowodów - to jest jednak przedwczesne - bo postępowanie jeszcze się toczy - zaznaczył, odnosząc się do piątkowej konferencji prasowej prokuratury.
Z powodów procesowych tak nie powinno być dyskrecja jest potrzebna - mówił Hołda. Nadmienił, że z zasady, aby chronić interesy postępowania i podejrzanego, śledztwo odbywa się z wyłączeniem jawności, a prokuratorzy ujawniają informacje rzadko.
Zdaniem profesora, tego typu działanie prokuratury może zaszkodzić śledztwu, bo zostały jeszcze osoby do przesłuchania. Choćby Ryszard Krauze, który został obficie poinformowany o treści wyjaśnień innych osób i dowodach, więc jeśli brać pod uwagę interes postępowania, to ten interes pewnie ucierpiał - mówił Hołda.
Według prof. Hołdy, celem piątkowej konferencji mogło być pokazanie "potęgi władzy" i "spektakl"._ Z punktu widzenia kultury prawnej i politycznej to jest dewastujące_- ocenił.
Zaznaczył, że celem postępowania powinno być przede wszystkim ustalenie faktów i ewentualne skierowanie aktu oskarżenia do sądu. Dodał, że wydarzenia piątkowe temu nie służyły.
W piątek prokuratura ujawniła podsłuchy rozmów, obciążające Janusza Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego i Jaromira Netzla. Mają oni zarzuty m.in. zatajenia spotkania Kaczmarka z Ryszardem Krauzem i wzajemnego nakłaniania się do fałszywych zeznań. Nie zarzucono im zdrady tajemnicy co do akcji CBA w resorcie rolnictwa. Cała trójka nie trafi do aresztu.