Prof. Danecki: zarzuty wobec imama musiały być poważne
Znany arabista prof. Janusz Danecki powiedział, że był przeciwny wydaleniu z Polski Ahmeda Ammara, imama Wielkopolski, ale jego zatrzymanie w Jemenie oznacza jednak, że zarzuty wobec niego musiały być naprawdę poważne.
"Myślę, że podstawą zatrzymania mogły być informacje od polskich służb" - powiedział Danecki, który jest kierownikiem zakładu arabistyki i islamistyki w Instytucie Orientalistycznym Uniwersytetu Warszawskiego.
Profesor przyznał, że w Jemenie działają ugrupowania terrorystyczne i dochodziło tam już do ataków na Amerykanów. "Tam jest specyficzna sytuacja, bo wszystko dzieje się pod kontrolą poszczególnych plemion, a nie rządu centralnego, co może dawać podstawę działalności terrorystycznej" - podkreślił.
Zapytany, czy Ammar może liczyć na traktowanie zgodne z międzynarodowymi standardami, Danecki odparł, że uważa, iż w Jemenie prawa humanitarne są respektowane.
Wiadomość o aresztowaniu Ammara na lotnisku w Jemenie podała wtorkowa "Gazeta Wyborcza". "Spodziewaliśmy się tego. To procedura sprawdzająca" - powiedział "GW" Omar Saadi ze służby prasowej ambasady Jemenu w Polsce, która opłaciła Ammarowi podróż.
W ubiegłym tygodniu Ammar został wydalony z Polski decyzją wojewody wielkopolskiego po stwierdzeniu przez ABW, że jego dalszy pobyt w Polsce zagraża bezpieczeństwu państwa. Nie ujawniono powodów tej decyzji. Nieoficjalnie media podawały, że Ammar miał związki z osobami wspierającymi terroryzm. Sejmowa Komisja do spraw Służb Specjalnych uznała, że jego wydalenie było uzasadnione i nie doszło przy tym do żadnych uchybień.