Proces ws. zabójstwa noworodka. Oskarżona odwołuje się od wyroku sądu
Uniewinnienia albo łagodniejszej kwalifikacji prawnej i niższej kary chce obrońca w procesie młodej białostoczanki, w pierwszej instancji skazanej na 10 lat więzienia za zabójstwo dziecka. Do sądu apelacyjnego trafiło odwołanie od tego wyroku.
15.02.2015 12:19
Sprawa śmierci noworodka stała się głośna, gdy zwłoki dziecka znalazł w październiku 2013 roku mężczyzna spacerujący z psem. Ukryte były w zaroślach na jednym z białostockich osiedli.
Gdy po kilku dniach w mediach zamieszczone zostały komunikaty dotyczące poszukiwań rodziców chłopczyka (były tam publikowane zdjęcia m.in. kołderki i ręcznika znalezionych przy zwłokach), młoda białostoczanka i jej chłopak zgłosili się na policję. Dziewczyna miała wówczas 18 lat i była uczennicą liceum. Chłopak jest o rok starszy.
Nastolatce przedstawiono zarzut zabójstwa i działania z zamiarem bezpośrednim - od zatrzymania jest aresztowana. W ocenie śledczych, opartej na opiniach biegłych i innych zebranych dowodach, dziecko urodziło się 31 lipca 2013 roku żywe i zostało uduszone przy użyciu gumki do włosów. Poród miał miejsce w domu, w łazience, pod nieobecność rodziców i rodzeństwa dziewczyny.
Zarówno w śledztwie jak i przed sądem pierwszej instancji oskarżona nie przyznała się do dokonania zabójstwa.
W grudniu ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Białymstoku skazał ją jednak na 10 lat więzienia. Uznał, że dziewczyna działała świadomie i z zamiarem bezpośrednim zabójstwa swego nowo narodzonego dziecka. Sąd wziął m.in. pod uwagę opinie biegłych, którzy wykluczyli, że dziecko urodziło się martwe, wykluczyli też tzw. dzieciobójstwo, czyli zabójstwo dziecka pod wpływem przebiegu porodu (co byłoby kwalifikacją łagodniejszą dla oskarżonej).
Z akt sprawy wynika, że rodzice dziewczyny o ciąży nie wiedzieli. Szkoła miała pewne podejrzenia. Nastolatka była u ginekologa, który potwierdził jej przypuszczenia, ale w szkole i matce powiedziała, że w ciąży nie jest.
Sąd pierwszej instancji analizował m.in., jak ocenić zachowanie dziewczyny przed porodem, czyli jak daleko sięgała jej premedytacja w działaniu. Nastolatka nie przygotowywała bowiem wyprawki, konsekwentnie unikała rozmów i zaprzeczała, że jest w ciąży. Przywołano opinię biegłych, którzy uznali, iż dziewczyna jest wyjątkowo niedojrzała, ucieka od problemów zamiast próbować je rozwiązać.
W oparciu o takie opinie sąd przyjął, że przynajmniej do dnia przed porodem nie można przyjąć premedytacji i działania z powziętym zamiarem zabójstwa. A ukrywanie ciąży wynikało wyłącznie z niedojrzałości życiowej dziewczyny i obaw o to, co się stanie po ujawnieniu niechcianej ciąży.
Prokuratura chciała w tym procesie 15 lat więzienia, ostatecznie jednak nie złożyła apelacji. Zrobił to obrońca oskarżonej dziewczyny. Chce albo jej uniewinnienia, albo przyjęcia przez sąd kwalifikacji prawnej, iż doszło do tzw. dzieciobójstwa zarzucając przy tym sądowi pierwszej instancji m.in. naruszenie zasady obiektywizmu i domniemania niewinności, błędy w ustaleniu faktów, a także "rażącą niewspółmierność kary".
Adwokat zwraca też w swej apelacji uwagę m.in. na fakt, iż w procesie nie była wyłączana jawność, co - w jego ocenie - sprawiło, iż oskarżona pozbawiona była możliwości swobodnego składania wyjaśnień.
Termin rozprawy odwoławczej przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku nie został jeszcze wyznaczony.
Partner dziewczyny, który o wszystkim wiedział i namawiał ją, by poszła do lekarza i nie rodziła sama, w innym procesie odpowiadał m.in. za pomoc w ukrywaniu zwłok dziecka i zacieranie śladów. Dobrowolnie poddał się karze roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata.