Proces w sprawie dotyczącej Anny Walentynowicz. IPN odwołuje się od wyroku
Do Sądu Okręgowego w Radomiu wpłynęła apelacja złożona przez prokuratora śledczego IPN. W lipcu sąd uniewinnił trzech byłych funkcjonariuszy SB, którzy w 1981 r. mieli próbować podać Annie Walentynowicz lek mogący zagrozić jej życiu lub zdrowiu.
Jak poinformowała Polska Agencja Prasowa, IPN złożyło apelację od wyroku, który został zaskarżony w całości. Śledczy całkowicie nie zgadzają się z argumentacją sądu. Prokurator IPN wniósł o uchylenie wyroku i ponowne rozpatrzenie sprawy. Zajmie się tym Sąd Apelacyjny w Lublinie, gdzie trafią akta dotyczące sprawy.
W lipcu sąd w Radomiu uniewinnił trzech były funkcjonariuszy SB tłumacząc, że działania oskarżonych zatrzymały się na fazie przygotowań. Mężczyźni planowali podać Annie Walentynowicz lek o nazwie Furosemid. Sąd zdecydował o uniewinnieniu, bo działanie oskarżonych nie przeszło w dalszą fazę, którą można było nazwać usiłowaniem podania leku mogącego zagrozić zdrowiu lub życiu legendy "Solidarności".
Zarzuty stawiane przez IPN
Byłym funkcjonariuszom SB IPN zarzucił popełnienie między 19 a 21 października 1981 r. w Radomiu zbrodni komunistycznej i zbrodni przeciwko ludzkości. Zdaniem śledczych, jednorazowe podanie określonej dawki Furosemidu mogło spowodować objawy zatrucia wywołane odwodnieniem i zaburzeniami elektrolitowymi, przejawiające się spadkiem ciśnienia krwi prowadzącym do zapaści oraz zaburzeniami rytmu serca i osłabienie mięśni. A podanie większej dawki mogło doprowadzić nawet do śmierci Anny Walentynowicz.
Zobacz też: Zgodnie z ustawą przyjętą przez rząd PiS nazwę mają zmienić ulice, place i inne obiekty, których patroni są związani z ideologią komunizmu. Jak dekomunizacja przestrzeni publicznej przebiega w praktyce? Sprawdził to nasz reporter.
Według IPN, funkcjonariusze SB liczyli na to, że opozycjonistka będzie miała ograniczone możliwości poruszania się, przez co nie spotka się z załogami zakładów pracy. Lek miał zostać podany przez tajnego współpracownika posługującego się pseudonimem "Karol". Celu nie osiągnięto, bo Anna Walentynowicz wyjechała z Radomia wcześniej, niż planowano.
IPN uzupełniał akta trzy lata
Sprawa ciągnie się od 2010 r., kiedy to sąd w Radomiu po raz pierwszy ją rozpatrywał. Wtedy proces został umorzony, bo według sądu oskarżeni popełnili czyny stanowiące zbrodnię komunistyczną, której karalność się przedawniła. W 2011 r. sąd apelacyjny uchylił to postanowienie i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy.
Akta sprawy wróciły do uzupełnienia przez IPN. Zanim sprawa wróciła do sądu w grudniu 2015 r., Instytut pracował nad nią trzy lata. Oskarżonym grozi do pięciu lat więzienia.
Anna Walentynowicz zaangażowała się w działalność Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża w 1978 r. 7 sierpnia 1980 r. została bezprawnie zwolniona ze Stoczni Gdańskiej, co przyczyniło się do rozpoczęcia strajku w stoczni 14 sierpnia 1980 r. i powstania "Solidarności". W stanie wojennym była internowana, a potem kilka razy aresztowana. Inwigilowało ją ponad 100 funkcjonariuszy i tajnych współpracowników SB. Zginęła w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiej 10 kwietnia 2010 r.