Proces Saddama może mieć nieprzewidywalne następstwa
"Kiedy sądzisz, sądź sprawiedliwie" -
powiadał niegdyś Saddam Husajn - przypomina nowojorski korespondent agencji Associated Press w komentarzu,
poświęconym ujęciu irackiego dyktatora i jego dalszym losom.
15.12.2003 | aktual.: 15.12.2003 13:23
Proces Saddama może okazać się pierwszym wielkim sądowym widowiskiem nowego wieku, a także - rzucić światło na bardzo ciemne karty ubiegłego. Saddam na ławie oskarżonych może jednak także okazać się przyczyną wybuchu niewyobrażalnej politycznej burzy, dotyczącej powojennych rozliczeń oraz roli Amerykanów w Iraku.
Kierowana przez USA koalicja liczy, iż już samo schwytanie Saddama zdemoralizuje siły irackiego ruchu oporu, wierne ideałom saddamowskiej partii Baas. Istnieje jednak realna możliwość, iż w momencie usunięcia baasistowskiego zagrożenia, powstanie nowe - antysaddamowscy Irakijczycy z bronią w ręku wystąpią przeciwko okupacji.
I podobnie chociaż proces Saddama może stać się "narodowym oczyszczeniem", punktem zwrotnym w procesie wprowadzania nowych praw, wcielania praw człowieka w Iraku czy ostrzeżeniem dla innych dyktatorów, to jednocześnie - jeśli zostanie źle poprowadzony - może sprawić, iż Saddam Husajn zostanie uznany za męczennika.
"Proces Saddama ma olbrzymie znaczenie. Gra toczy się o niewyobrażalnie wysoką stawkę" - ocenia Richard Dicker z nowojorskiej Human Rights Watch.
Jak do tej pory nie ustalono, czy dojdzie do takiego procesu - zastrzegło dowództwo armii USA w Bagdadzie bezpośrednio po podaniu informacji o schwytaniu Saddama. Irak jednak zdecydowanie oczekuje sądu Saddama.
"Dla irackiego narodu jest sprawą niezwykle ważną, by sprawiedliwości stało się zadość" - powiedział polityk irackiej Rady Zarządzającej, Ahmed Szalabi. "Ludzie w Iraku czekali na ten moment"- podkreślił ekspert ds. Bliskiego Wschodu Hanny Megally. Zarówno brytyjski premier Tony Blair, jak i inni światowi przywódcy uważają proces Saddama za nieunikniony.
W ciągu trwających 35 lat rządów partii Baas - a szczególnie za władzy Saddama w latach 1980. i 1990. - w Iraku zginęło i zostało pochowanych w masowych grobach co najmniej 300 tysięcy ludzi. W latach 1980. przeprowadzano masowe egzekucje irackich Kurdów, w latach 1990. - irackich szyitów. Aktywiści Baas zabijali, torturowali, okaleczali, gwałcili i porywali Irakijczyków z innych krajów.
Mimo że nie ulega kwestii, iż przestępcza działalność reżimu pozostaje poza wszelką dyskusją, oskarżenie Saddama - który, jak się mówi, po schwytaniu pozostaje "buńczuczny i nie przejawia skruchy" - może przekształcić się w_ "skomplikowany, nadzwyczaj trudny proces o charakterze politycznym"_ - ocenia Dicker.
W Iraku zostały już ustanowione mechanizmy sądu nad Saddamem. W ubiegłą środę iracka Rada Zarządzająca powołała specjalny trybunał, który ma sądzić prominentów dawnego reżimu, oskarżanych o ludobójstwo, zbrodnie wojenne i zbrodnie przeciwko ludzkości. Wśród 55 "najbardziej poszukiwanych" w areszcie znajduje się już 39 działaczy dawnych władz. W trybunale - który zresztą może nie rozpocząć pracy jeszcze przez wiele miesięcy - zasiadać ma pięciu irackich sędziów. Procesy mają być jawne, a oskarżeni będą korzystać z pomocy obrońców, będą też mieć prawo składania apelacji. Zasady te zostały opracowane w porozumieniu z USA i zaaprobowane przez okupacyjne władze amerykańskie oraz departamenty obrony i stanu USA.
Tak duże zaangażowanie USA w tę sprawę może jednak potencjalnie okazać się poważnym problemem - twierdzą eksperci, zajmujący się prawem międzynarodowym. "Istnieje pewne ryzyko, że nawet jeśli nie będzie takich intencji - proces zostanie przyjęty jako pozostający pod kontrolą USA" - powiada Megally z nowojorskiego centrum ds. prawa międzynarodowego. "Jeśli ten proces ma być wiarogodny i legalny z międzynarodowego punktu widzenia, nie może być odbierany jako sąd sprawowany przez amerykańskie władze okupacyjne" - dodaje Dicker. Ekspert ten ostrzega także, iż jeśli proces zostanie źle przygotowany, może okazać się "politycznym show odwetu, a nie sprawiedliwości".
Amerykańskie oficjalne koła skłaniają się raczej ku idei postawienia Saddama przed sądem w Iraku, a nie przed trybunałem międzynarodowym. Argumentują, iż trybunały sądzące zbrodnie w b. Jugosławii czy Ruandzie okazały się nadzwyczaj kosztowne, a ich prace trwają bardzo długo.
W czasie procesu Saddama obie strony wezwą także zapewne własnych świadków, co dodatkowo prowadzić będzie do pogłębienia podziałów wśród Irakijczyków.
Proces może także wyciągnąć na światło dziennie informacje na temat kontaktów Waszyngtonu z rządem Saddama Husajna w latach 1980., kiedy wywiad USA wspierał wojnę z Iranem, a także informacje na temat zagranicznych źródeł irackiej broni niekonwencjonalnej w tym samym okresie. Może też doprowadzić sędziów do miliardów dolarów, ukrytych w światowych bankach rzekomo przez partię Baas - pisze komentator agencji Associated Press.