Proces przerwany przez... walentynki
Sąd Rejonowy w Poznaniu przerwał rozprawę przeciwko członkom Akcji Alternatywnej "Naszość", obwinionym o nielegalne demonstrowanie przeciw wojnie w Czeczenii, po tym gdy jeden z działaczy wystąpił z wnioskiem o wyłączenie sędzi ze składu sędziowskiego, powołując się na... łączącą ich więź uczuciową.
14.02.2006 | aktual.: 14.02.2006 20:43
Działacz "Naszości" oświadczył przed sądem, że czuje się związany uczuciowo z sędzią i ma wrażenie, że ona odwzajemnia jego uczucie - czego dowodem są często przysyłane mu wezwania na rozprawy, które on traktuje jako walentynki.
Prowadząca sprawę sędzia Katarzyna Trawińska uznała, że zgodnie z przepisami wniosek musi rozpatrzyć inny skład sędziowski i odroczyła sprawę do 13 marca.
Działacze "Naszości" - większość z nich jest też zaangażowana w demonstrowanie przeciwko wojnie w Czeczenii w ramach Komitetu "Wolny Kaukaz" - odpowiadają za zakłócenie spokoju na poznańskim lotnisku Ławica 25 sierpnia 2004 r., kiedy na mecz piłkarski z Lechem Poznań przyleciała drużyna Terek Grozny.
Demonstranci krzyczeli wówczas, "Dość ludobójstwa w Czeczenii. Putin to Stalin", "Wolna Czeczenia!". Jak wyjaśniali, protest był spowodowany tym, że prezesem klubu jest wicepremier prorosyjskiego rządu Czeczenii, Ramzan Kadyrow.
W czasie wtorkowej rozprawy lider "Naszości" Piotr Lisiewicz próbował wręczyć sędzi pluszowe serce, pudełko czekoladek w kształcie serca, róże, butelkę wina z czeremchy i kilkadziesiąt tomów romansów Harlequina.
Jeszcze przed rozpoczęciem przesłuchiwania obwinionych jeden z sympatyków "Naszości" został wyproszony z sali przez sąd, po tym gdy zaczął śpiewać popularną piosenkę "Biały miś". Obwinieni weszli na salę z transparentem "Nie ma miłości bez ograniczenia wolności".
Lisiewicz wyjaśnił dziennikarzom, że happening ma związek z przypadającym we wtorek Dniem Zakochanych. Wszystkie akta naszych spraw, które mamy za nasze demonstracje i happeningi, to jest prawdziwy romans. Są wzloty i upadki, i jest dozgonna miłość - mówił.
Akcja Alternatywna "Naszość" to prawicowa grupa młodzieżowa, znana m.in. z procesu Piotra Lisiewicza, w którym odpowiadał on za wprowadzenie w błąd policji, ponieważ powiedział funkcjonariuszom, że nazywa się Lenin. Sąd uniewinnił oskarżonego.
Równocześnie z procesem dotyczącym demonstracji przeciwko wojnie w Czeczenii, ten sam sąd prowadzi proces w sprawie zakłócenia spokoju przez działaczy "Naszości" 1 maja 2005 r. podczas wiecu SLD. Przebrani za jelenie przekonywali oni wówczas, że przybyli na wiec z miłości do łani - (b. minister edukacji) Krystyny Łybackiej.