Proces oskarżonego o zabójstwo konkubenta matki
Przed sądem w Legnicy (Dolnośląskie) rozpoczął
się proces Damiana P., oskarżonego o zabójstwo konkubenta
matki. Oskarżony zbrodni tej miał dokonać tuż przed
opuszczeniem zakładu poprawczego, do którego trafił jako
nastolatek w 2000 roku za mord na 6-letnim dziecku.
Według odczytanego w środę aktu oskarżenia, Damian P. zabił konkubenta swojej matki 22 grudnia 2005 roku, gdy przyjechał do domu na przepustkę, kończącą jego pobyt w zakładzie poprawczym. W środę przed sądem Damian P. nie przyznał się do zabójstwa mężczyzny.
W 2000 roku Damian P. został uznany za sprawcę makabrycznego mordu. Ofiarą był jego 6-letni sąsiad. Za swój czyn Damian P. odpowiadał wtedy przed sądem rodzinnym, bo w czasie popełnienia przestępstwa nie miał ukończonych 15 lat. Do tego wieku brakowało mu wówczas zaledwie dwóch dni.
W rozpoczętym w środę procesie przed Sądem Okręgowym w Legnicy na ławie oskarżonych jest też jego matka Anna P., którą oskarżono o nieudzielanie pomocy konkubentowi, Józefowi S. Kobieta przyznała się do winy.
W grudniu Damian P. przyjechał na przepustkę do domu w Chocianowie. Po przepustce miał już nie wracać do zakładu poprawczego, gdyż kilka dni później kończył 21 lat. 22 grudnia pił alkohol z matką oraz z jej partnerem Józefem S. Po kilku godzinach doszło do kłótni i szarpaniny między Anną P. oraz Józefem S. W pewnym momencie Damian P. podszedł z tyłu do mężczyzny i uderzył go w głowę samochodowym kluczem. Józef S. upadł, stracił przytomność, i nastąpił jego zgon.
Matka z synem mieli wspólnie wyciągnąć zwłoki z mieszkania i pozostawić je na klatce schodowej.
Powołani w sprawie biegli stwierdzili, że 21-latek ma "głębokie zaburzenia osobowości" i uznali, że działał w warunkach ograniczonej poczytalności.
Damian P., jako nastolatek, 3 stycznia 2000 roku zamordował 6-letniego Rafała. Był sąsiadem swojej ofiary. Przyznał się wtedy do zamordowania chłopca i twierdził, że zabił, ponieważ koledzy powtórzyli mu, że Rafał źle się o nim wyrażał. Aby się na nim zemścić zaciągnął młodszego kolegę za garaże. Tam skopał Rafała, a następnie przypadkowym narzędziem - drewnianym kijem zaczął bić go po głowie. Skatowane dziecko zmarło. Ciało chłopca znalazła jego matka ok. 300 metrów od domu.