Proces o zabójstwo Michałka: zeznania świadków
Świadkowie zeznający w procesie w sprawie zabójstwa 4-letniego Michałka S. mówili, że był on grzeczny, a matka spełniała jego zachcianki. "Zły" charakter dziecka miał być - według konkubenta matki - jednym z powodów zabójstwa.
17.12.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Do zabójstwa Michałka S. doszło 19 stycznia tego roku w Warszawie.
Według aktu oskarżenia, chłopiec został wrzucony do Wisły przez dwóch mężczyzn: konkubenta matki dziecka Roberta K. i jego kompana Daniela S. Jak twierdzi prokuratura, Barbara S. na krótko przed zabójstwem rozmawiała z nimi przez telefon komórkowy i mogła przerwać przestępstwo. Kobieta miała też brać udział w trwającym od listopada 2000 r. planowaniu tego zabójstwa.
To było bardzo spokojne dziecko. Michałek był rozpieszczony; to było grzeczne dziecko - mówiła w poniedziałek Małgorzata K., matka oskarżonej Barbary S. Basia jako matka była dobra, poświęcała Michałkowi dużo czasu. Nie wyglądało na to, by Michałek jej przeszkadzał - dodała.
To co Michaś chciał, to dostawał; Basia nie umiała go nawet skarcić - mówiła współlokatorka Barbary S. Michał był rozpieszczony; karany był tylko w ostateczności. Robił to, na co miał ochotę - zeznał brat Barbary S.
Podczas procesu Robert K. twierdził, że dziecko poślizgnęło się i wpadło do wody, podczas gdy on musiał odejść "na stronę". Gdy wrócił dziecko miało być na krze w Wiśle ok. 8-10 metrów od brzegu, kra zaś miała wymiary metr na dwa metry. W poniedziałek zeznawał świadek, który podważył to twierdzenie.
Lód miał wtedy ok. 2 centymetrów grubości, kończył się ok. pół metra od brzegu. To dziecko leżało całkowicie w wodzie, ok. dwa metry od brzegu - zeznał Andrzej Ch., który pracuje przy Wiśle. Pytany, czy na takim lodzie mogłoby się coś utrzymać, Ch. odparł, że nie. Następna rozprawa - 18 grudnia.(aka)