Proces Katarzyny W. Matka Bartka pogrąży ją w sądzie?
Była przeciwna małżeństwu syna, przeczuwała, że Madzia (+6 mies.) nie została porwana, tylko za jej zniknięciem stała Katarzyna. Próbowała nawet zmusić synową, by przyznała się... Dziś w sądzie naprzeciw siebie staną babcia Madzi, Beata C. (44 l.) i Katarzyna W. (23 l.), oskarżona o zamordowanie swojej półrocznej córeczki.
Co ujawni teściowa, która była przeciwna małżeństwu syna, powątpiewała, by to Bartek był ojcem dziecka, które urodziła Kasia? Czy ujawni przed sądem nieznane do tej pory fakty? Mama Bartka cały czas obserwowała swego syna i synową. Była na pewno świadkiem wielu scen.
– Kiedy Madzia przyszła na świat, miałam wrażenie, że ona opiekuje się nią jak automat, a nie jak kochająca matka. I od początku miałam wrażenie, że ona coś zrobiła dziecku. To porwanie nie bardzo było dla mnie wiarygodne – opowiada Beata C. Miała rację. Katarzyna, gdy wciąż utrzymywała, że dziecko porwano, nie chciała brać udziału w konferencjach Rutkowskiego, ani zgodzić się na badanie wariografem. Teściowa obserwowała ją i podejrzewała, że prawda jest straszna. – Powiedz choćby najgorszą prawdę, ale powiedz, co się stało z Madzią! – błagała ją teściowa, ale Katarzyna W. złamała się dopiero przy Rutkowskim.
– Wstydzimy się za nią. To już nie jest nasza rodzina – zapowiadała Beata C., kiedy okazało się, że Katarzyna tańczyła na rurze. Jej zeznania mogą pogrążyć Katarzynę, bo niechęć, jaką obie panie do siebie czują, jest ogromna.
Polecamy wydanie internetowe Fakt.pl:
Mięso z chorych krów trafiało na nasze stoły