Proces "holenderskiego Chemicznego Alego"
Przed sądem w Hadze rozpoczął się proces Fransa van Anraata, holenderskiego biznesmena,
który w latach osiemdziesiątych dostarczał reżimowi Saddama
Husajna w Iraku chemikaliów do produkcji śmiercionośnych gazów
trujących.
21.11.2005 | aktual.: 21.11.2005 16:13
63-letni Van Anraat, oskarżony o współudział w ludobójstwie, za co grozi mu nawet kara dożywotniego więzienia, tłumaczy się, że nie zdawał sobie sprawy, do czego chemikalia te mogą posłużyć władzom irackim.
Jednak prokurator Fred Teeven zarzucił mu, że wiedział, jakie jest przeznaczenie środków chemicznych i że nie wstrzymał dostaw nawet po ataku gazowym irackiego lotnictwa na zamieszkaną przez Kurdów iracką miejscowość Halabdża w marcu 1988 roku. Zginęło tam około 5000 osób, w tym kobiety i dzieci.
Według aktu oskarżenia, siły irackie użyły gazów trujących także w atakach na inne miejscowości kurdyjskie, aby w całości lub w części zgładzić ludność kurdyjską, co stanowi zbrodnię ludobójstwa. Na reżimie Saddama ciąży zarzut zabicia ogółem około 180 tysięcy Kurdów.
Van Anraat - powiedział Teeven - "jest współwinny popełnienia tej zbrodni nad zbrodniami". Obrońca Holendra Peter van Schaik argumentował, że sąd holenderski nie jest uprawniony do rozpatrywania tej sprawy i wniósł o zwolnienie klienta. Sąd odrzucił wniosek.
Van Schaik powiedział też, że to sądy irackie, a nie holenderskie są władne orzec, czy w Iraku doszło do ludobójstwa. Ponadto ostrzegł, że rozprawa w Hadze może zostać wykorzystana na procesie Saddama Husajna i przyczynić się do wymierzenia mu kary śmierci, co naruszyłoby prawodawstwo europejskie.
Grupa demonstrantów przed gmachem sądu trzymała dziesiątki zdjęć kurdyjskich ofiar broni chemicznej i czerwony plakat z napisem: "Nigdy więcej ludobójstwa". Mam nadzieję, że dostanie dożywotnie więzienie - powiedział Amir Gadir ze stowarzyszenia "Ofiary Ludobójstwa na Kurdach w Halabdży".
Brytyjski dziennik "Guardian" nazwał Van Anraata "holenderskim Chemicznym Alim", nawiązując do irackiego współpracownika Saddama, Alego Hasana al-Madżida, który zyskał przydomek "Chemiczny Ali" jako organizator ataków gazowych na ludność kurdyjską.
Pierwszy proces samego Saddama, oskarżonego zbrodnie przeciwko ludzkości, ludobójstwo i zbrodnie wojenne, rozpoczął się w Bagdadzie 19 października.
Inspektorzy wojskowi ONZ nazwali Van Anraata jednym z najważniejszych pośredników dostarczających reżimowi Saddama środków do produkcji iperytu i gazu paraliżującego.
Według aktu oskarżenia, w latach 1984-88 Holender dostarczył do Iraku "tysiące ton" chemikaliów, które mogły mieć zastosowanie wojskowe. Ogółem zrealizował 36 dostaw, obejmujących komponenty pochodzące między innymi z Japonii, Szwajcarii, Belgii, Włoch, Singapuru i USA. Chemikalia dostarczał do Iraku przez Antwerpię w Belgii i jordański port Akaba.
Holendra zatrzymano już w 1989 roku w Mediolanie na wniosek Stanów Zjednoczonych. Został jednak zwolniony i schronił się w Iraku, gdzie ukrywał się do 2003 roku. Po amerykańskiej inwazji na Irak wiosną 2003 roku wrócił przez Syrię do Holandii.
Obrońcy Van Anraata twierdzą, że wbrew temu, co mówi prokurator, biznesmen przerwał dostawy chemikaliów do Iraku gdy informacje o ataku gazowym na Halabdżę dotarły do opinii międzynarodowej.
"Zdjęcia pokazujące atak gazowy na kurdyjskie miasto Halabdża wywołały wstrząs. Ale ja nie wydałem rozkazu ataku. Ile [podobnych] rzeczy, takich jak pociski, produkujemy w Holandii?" - tłumaczył się Van Anraat w wywiadzie dla holenderskiego czasopisma "Nieuwe Revu".
Wiosną tego roku media europejskie informowały, że według opozycji holenderskiej wszystko wskazuje, iż Van Anraat przez wiele lat współpracował z holenderskim wywiadem, w zamian za co obiecano mu bezpieczeństwo w Amsterdamie, gdzie po ucieczce z Iraku zatrzymał się w domu należącym do resortu spraw wewnętrznych. Przeważyło jednak zdanie resortu sprawiedliwości, że biznesmen powinien stanąć przed sądem.