PolskaProces byłych samorządowców ze Starachowic nadal niejawny

Proces byłych samorządowców ze Starachowic nadal niejawny

Przed sądem w Starachowicach
(Świętokrzyskie) toczyła się w środę - trzeci dzień z rzędu -
niejawna rozprawa w procesie przeciw dwóm byłym samorządowcom i
trzem innym oskarżonym. Obywatelski Ruch Obrony Bezrobotnych
znów domagał się pełnego odtajnienia przewodu sądowego.

08.10.2003 18:55

Strony procesowe wciąż zapoznają się z tajnym materiałem dowodowym - policyjnymi nagraniami zarejestrowanymi techniką DVD. Odsłuchiwanie kolejnego z ośmiu dysków nagrań będzie kontynuowane w poniedziałek - poinformował prezes Sądu Rejonowego w Starachowicach, sędzia Stanisław Lasota.

Po dwóch dniach nieobecności do budynku starachowickiego sądu przybyło w środę kilkanaście osób związanych z obywatelskim Ruchem Obrony Bezrobotnych. "Były one bardzo konfrontacyjnie nastawione; domagały się wejścia na salę rozpraw, by - jak argumentowano - przekonać się, że oskarżeni są dowożeni do sądu. Zgody na to być nie mogło, bo postanowienie składu orzekającego o czasowym wyłączeniu jawności przewodu jest aktualne" - powiedział sędzia Lasota.

Uczestnicy pikiety, w większości mieszkańcy Zagłębia, "wylewali żale" na policję i Służbę Ochrony Kolei. "Funkcjonariusze tych służb spowodowali kontrole biletów w czasie naszych podróży do Starachowic, a w konsekwencji byliśmy wysadzani z pociągu" - skarżyli się rozmówcy prezesa starachowickiego sądu. Przyznali, że jechali bez ważnych biletów.

Przybysze z Zagłębia zapowiedzieli, że złożą do prokuratury doniesienie na policyjne szykany. "Twierdzili, że policja, bez istotnej potrzeby, wzywa ich do komisariatu w terminie starachowickiej rozprawy i w ten sposób usiłuje im uniemożliwić pikietowanie sądu. Mieli też za złe policjantom to, że odwiedzają ich sąsiadów oraz krewnych i wypytują o zachowania, nałogi, skłonności i kontakty uczestników pikiet w Starachowicach. Całe odium niezadowolenia z tego wszystkiego spadło na dowódcę policyjnego pododdziału ochrony tutejszego sądu" - relacjonował sędzia Lasota środowe spotkanie z przedstawicielami Ruchu Obrony Bezrobotnych.

Były starosta starachowicki odpowiada przed tamtejszym sądem za to, że działając w porozumieniu z przywódcą zorganizowanej grupy przestępczej Leszkiem S., usiłował wyłudzić 28,4 tys. zł odszkodowania za rzekomo skradzione auto. Były wiceprzewodniczący rady powiatu oraz dwaj inni podejrzani zostali oskarżeni o to, że w zmowie z Leszkiem S. wyłudzili ponad trzy tysiące złotych odszkodowania po specjalnie zaaranżowanej w tym celu kolizji drogowej. Obu samorządowcom grozi kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Były wiceprzewodniczący rady powiatu Marek B. został także oskarżony o dwukrotne wręczenie łapówek po 2,5 tys. zł przewodniczącemu komisji lekarskiej Wojskowej Komendy Uzupełnień w Starachowicach Marianowi K. za zwolnienie dwóch poborowych z obowiązku pełnienia służby wojskowej. Grozi za to kara do dziesięciu lat więzienia.

Były starosta i były wiceprzewodniczący rady powiatu (przed aresztowaniem obaj z SLD) zostali ujęci w marcu w Starachowicach przez policjantów Centralnego Biura Śledczego. Część zatrzymanych wtedy osób jest podejrzana o handel bronią, amunicją i materiałami wybuchowymi, obrót narkotykami oraz kradzieże aut i wymuszenia haraczy za nie. Kilkunastu podejrzanych, m.in. Leszek S., przebywa w areszcie.

Marek B. zrezygnował z funkcji wiceprzewodniczącego kilka dni po aresztowaniu. Starostę Mieczysława S. odwołano 4 sierpnia. Wtedy też obaj przestali być radnymi.

W lipcu "Rzeczpospolita" doniosła, że z policyjnego podsłuchu wynika, iż poseł (wówczas SLD) Andrzej Jagiełło zadzwonił do Mieczysława S. i ostrzegł go przed akcją planowaną w CBŚ. Jagiełło miał się powołać na informacje uzyskane od ówczesnego wiceszefa MSWiA Zbigniewa Sobotki. Prokuratura zarzuciła Jagielle utrudnianie postępowania karnego. Taki sam zarzut ciąży na pośle Henryku Długoszu (SLD). Jako podejrzany w tej sprawie ma być przesłuchany również Sobotka.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)