Próbował ratować psa. Zginął razem z ukochaną labradorką
Tragiczny wypadek w hrabstwie Hertfordshire we wschodniej Anglii. 77-latek spacerował ze swoją labradorką w pobliżu linii kolejowej, a kiedy pies wszedł na tory, rzucił się na pomoc. Niestety oboje zginęli potrąceni przez pociąg.
29.04.2022 | aktual.: 03.05.2022 13:16
Dramat wydarzył się na przejeździe kolejowym w New River w pobliżu miejscowości Ware. Początkowo śledczy sądzili, że 77-letni Ralph Hart z Hertford chciał popełnić samobójstwo. Teraz już wiadomo, że zginął, bo chciał uratować swoją ukochaną czarną labradorką o imieniu Tilly.
Tragedia podczas spaceru
Mundurowi ustalili, że znany w całej okolicy emerytowany ogrodnik wybrał się na spacer w pobliże bardzo uczęszczanej linii kolejowej z Londynu do Hertford.
- W pewnym momencie pies wbiegł na torowisko i prawdopodobnie łapa utknęła mu w rozjeździe. 77-latek rzucił się suczce na pomoc - relacjonuje prokurator Geoffrey Sullivan, który badał okoliczności śmierci 77-latka.
Zobacz też: Prognoza na majówkę. "Pogoda będzie zachęcać do wyjścia"
- Mężczyzna zrobił to, co prawdopodobnie uczyniłby każdy właściciel psa, gdyby życie czworonoga byłoby zagrożone - zauważył śledczy.
Pociąg jechał z prędkością niemal 100 km/h i maszynista nie był w stanie porę zareagować. Kiedy zobaczył człowieka na torach, uruchomił syrenę i zaczął hamować. Rozpędzony skład zatrzymał się jednak kilkadziesiąt metrów za przejazdem.
- Było za późno. Wszystko wskazuje na to, że pan Ralph nawet się nie zastawiał, czy ratować psa. Nie mieli szans na przeżycie po uderzeniu przez lokomotywę - informuje Katie Trevor, śledczy z brytyjskiej policji transportowej.
Zobacz także