Proboszcz na tropie
Proboszcz jednej z prudnickich parafii w trakcie prywatnego śledztwa znalazł mężczyznę, który ukradł mu 400 zł. Okazało się, że włamywacz wyniósł już z parafii i klasztorów południowej Polski ponad 100 tys. zł.
"22-letni Krzysztof Z. został tymczasowo aresztowany. Dokonał około 20 włamań na łączną kwotę ponad 100 tys. zł. Grozi mu kara do 10 lat więzienia" - powiedział rzecznik opolskiej Prokuratury Okręgowej Roman Wawrzynek. Jego zdaniem, włamań i kradzieży może być więcej.
Włamywacz wpadł po kradzieży w jednej z parafii w powiecie prudnickim. Tamtejszy proboszcz zauważył brak 400 zł, które miał w swoim mieszkaniu. Dzięki pomocy robotników remontujących pomieszczenia ksiądz ustalił, że pod parafią widziano taksówkę - mercedesa. Proboszcz znalazł kierowcę samochodu, który potwierdził, że wiózł z miejscowego hotelu młodego mężczyznę. Dodatkowo młody człowiek zamawiał taksówkę przez telefon komórkowy - dzięki czemu proboszcz uzyskał jego numer. Po sprawdzeniu w recepcji, że rysopis podany przez robotników odpowiada jednemu z gości hotelowych ksiądz zadzwonił pod numer komórki.
"Proboszcz zaapelował do sumienia sprawcy, który zgodził się z jego argumentacją i odesłał przekazem skradzione 400 zł. Mimo tego ksiądz zdecydował się spełnić obywatelski obowiązek i powiadomił policję" - dodał prokurator. Na pytanie funkcjonariuszy dlaczego uczynił tak dopiero kilka dni po zdarzeniu, proboszcz odpowiedział, że "nie chciał zawracać głowy policji, która i tak ma dużo roboty".
Dzięki informacjom z hotelu ksiądz podał policji imię, nazwisko i miejsce zamieszkania sprawcy. Krzysztof Z. został wezwany w charakterze podejrzanego. Na przesłuchanie przyjechał, i jak mówił prokurator chętnie współpracował z policjantami.
"Potwierdził funkcjonariuszom, że był w parafii i wziął 400 zł leżące tam w kopercie" - relacjonował Wawrzynek.
Podczas przesłuchania policjanci zainteresowali się wypchanymi kieszeniami podejrzanego, po sprawdzeniu okazało się, że Krzysztof Z. ma przy sobie 17 tys. zł., jak się okazało skradzione w kilku innych obiektach sakralnych w południowej Polsce.
"Podejrzany przyznał się do obrabowania ponad 20 plebanii i klasztorów na łączną kwotę ponad 100 tys. zł. Na pytanie dlaczego włamywał się właśnie tam odpowiedział, że 'słyszał, że księża mają pieniądze'" - mówił prokurator. Według informacji policji, czyny, o których Krzysztof Z. poinformował, rzeczywiście miały miejsce.
Podejrzany podał policji nazwę banku i konto, na które wpłacał pieniądze. Sąd w Prudniku zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu. Grozi mu kara do 10 lat więzienia. Zdaniem prokuratury, podejrzany wiedział co robi, i stosował metody odpowiednie do zamierzeń. "Podejrzany jest absolwentem szkoły specjalnej. Być może trzeba go będzie poddać badaniom" - podsumował Wawrzynek.