Problem posła: jak nie zachłysnąć się na basenie
Posłowie nie znaleźli czasu na udział w sejmowej debacie o zdrowiu. Z zapałem dyskutowali jednak o ciężkim losie parlamentarzysty, który... na sejmowym basenie może zachłysnąć się wodą, czuje się zagrożony w siłowni, a modlić się musi w kaplicy o wystroju z czasów "późnego Gierka".
27.03.2008 | aktual.: 27.03.2008 11:02
Posłowie podczas obrad dowiedzieli się, że ich pokoje w hotelu sejmowym sprząta 35 pań. Poinformowano ich także, że ich brudne koszule z urwanymi guzikami mogą trafić do rąk wykwalifikowanego personelu - sejmowej szwaczki i praczki. To jednak parlamentarzystów nie zadowala. Marzą o całodobowym dostępie do kanapek.
Jan Rzymełka z PO postanowił zatroszczyć się o bezpieczeństwo posłów na sejmowym basenie i w siłowni. Zaproponował, by zamontować tam kamery. Nie przekonało go, że na poselskiej pływalni jest dwóch ratowników. Bywa tak, że poseł czy senator pływa w tym basenie, a nuż by się zachłysnął... - zamartwiał się Rzymełka.
Basenem zainteresowana była także jego klubowa koleżanka, Krystyna Skowrońska. Martwiła się tym, że nie może go zarezerwować na określoną godzinę dla siebie i grupy zaprzyjaźnionych posłów. Nie każdy ma ochotę, załóżmy kąpać się w towarzystwie przypadkowym, bądź to - powiedziałabym - w zagęszczeniu - tłumaczyła posłanka.