PolskaPRL skazał braci jako terrorystów, dziś ich wspominamy

PRL skazał braci jako terrorystów, dziś ich wspominamy

W ramach obchodów 40. rocznicy Grudnia '70 odsłonięto w Gdańsku pamiątkową tablicę poświęconą Jerzemu i Ryszardowi Kowalczykom, którzy w 1971 r. wysadzili w powietrze aulę Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu.

18.12.2010 | aktual.: 18.12.2010 17:57

Ufundowana przez władze Gdańska tablica zawisła na murze przy Pomniku Poległych Stoczniowców. Na uroczystości byli obecni bracia Kowalczykowie.

Tablicę ku ich czci odsłonili Wiesław Ukleja z Opolskiego Stowarzyszenia Pamięci Narodowej i b. działacz Solidarności Andrzej Gwiazda, który wraz z nieżyjącą już Anną Walentynowicz zabiegali o to, aby uhonorować w ten sposób w Gdańsku braci Kowalczyków.

Jerzy i Ryszard Kowalczykowie w nocy z 5 na 6 października 1971 r. wysadzili w powietrze aulę WSP w Opolu, gdzie miała się odbyć uroczysta akademia dla funkcjonariuszy milicji i Służby Bezpieczeństwa, którzy odznaczyli się przy pacyfikowaniu robotniczego zrywu na Wybrzeżu w grudniu 1970 r.

- To był czyn wyjątkowy, mieszczący się w polskiej tradycji narodowej. W wolnej Polsce różni bohaterowie, w tym bracia Kowalczykowie, nie zostali właściwie docenieni. Ta tablica to skromna wdzięczność miasta Gdańska za to, co zrobili - powiedział podczas uroczystości prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

Gwiazda podkreślił natomiast, że akcja Kowalczyków "uratowała honor całego narodu".

- Społeczeństwo było w tym czasie bezradne i przygnębione, kiedy mordercy, siepacze i kaci z Wybrzeża postanowili w najdalszym zakątku Polski sponiewierać godność pomordowanych. Kiedy dotarła do nas wiadomość o tym wybuchu, ludzie w tramwajach i autobusach uśmiechali się do siebie, a w pracy zaczęliśmy sobie gratulować. Mamy wobec braci Kowalczyków ogromny dług wdzięczności - powiedział Gwiazda.

Po uroczystości odsłonięcia tablicy bracia Kowalczykowie złożyli kwiaty pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców.

Nie kryjąc wzruszenia Jerzy Kowalczyk powiedział dziennikarzom, że chciałby pozdrowić "wszystkich mieszkańców Wybrzeża". - Szkoda, tylko, że nie mogę już pozdrowić tych, którzy w tamtą grudniową porę pozostawili swoje losy - dodał.

- Chciałbym się częściowo usprawiedliwić za ten czyn. W życiu cokolwiek się wydarzy to ludzkość od razu osądza: to jest dobre lub złe, a tamto jeszcze bardzo zasługuje na potępienie. Ale gdyby każdy z osądzających miał możność rozważyć wszystkie przyczyny, być może nie miałby tak pochopnego osądu - powiedział.

Jego starszy brat Ryszard zapytany przez dziennikarzy, czy z perspektywy czasu warto było dokonać akcji wysadzenia uczelnianej auli, powiedział: - Ja na to patrzę jako fizyk, że jakiś układ może zmienić swój stan tylko wtedy, jeżeli z zewnątrz działamy jakąś siłą. Jeżeli działania cząstkowe się sumują i zmierzają w jednym kierunku, mogą doprowadzić do zmiany. Także w tym sensie - tak.

Urodzony w 1937 r. Ryszard Kowalczyk był pracownikiem naukowym opolskiej WSP, jego młodszy o pięć lat brat Jerzy był zatrudniony jako pracownik techniczny tej uczelni.

W wyniku eksplozji bomby w uczelnianej auli nikt nie odniósł obrażeń, jednak władze PRL oskarżyły Kowalczyków o terroryzm.

Za wysadzenie auli Jerzy został skazany przez komunistyczny sąd na karę śmierci, zamienioną potem na karę więzienia, a jego brat Ryszard na 25 lat więzienia. O łaskę dla nich apelowali m.in. Wisława Szymborska, Jacek Kuroń, Stanisław Lem i Daniel Olbrychski. Ostatecznie Ryszarda zwolniono z więzienia w 1983, a Jerzego w 1985 roku.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (390)