PolskaPrezydent zablokuje nominacje dla ludzi premiera?

Prezydent zablokuje nominacje dla ludzi premiera?

Szykuje się konflikt rządu z prezydentem o wpływy w służbach specjalnych. Pałac Prezydencki chce zablokować nominacje dla ludzi premiera - opisuje "Dziennik".

Prezydent zablokuje nominacje dla ludzi premiera?
Źródło zdjęć: © AFP

04.01.2008 | aktual.: 04.01.2008 05:37

Platforma chce, żeby Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego pokierował Krzysztof Bondaryk, wywiadem wojskowym Maciej Hunia, a kontrwywiadem wojskowym Grzegorz Reszka. Jednak losy całej trójki zależą od prezydenta. Co prawda mają oni wymagane opinie kolegium do spraw służb i sejmowej speckomisji, ale nie ma opinii głowy państwa.

Ponieważ negatywna opinia Pałacu nie może wstrzymać nominacji, doradcy Lecha Kaczyńskiego znaleźli sposób, jak zablokować powołanie nowych szefów służb specjalnych. Namawiamy prezydenta do wstrzymania się z wydaniem jakiejkolwiek opinii - mówi "Dziennikowi" osoba ze ścisłego otoczenia Lecha Kaczyńskiego. W konsekwencji Bondaryk, Hunia i Reszka mogliby co najwyżej pełnić obowiązki szefów i to nie dłużej niż przez trzy miesiące.

Według współpracowników prezydenta Lech Kaczyński ma zastrzeżenia do każdego z kandydatów. Krzysztof Bondaryk, który już pełni obowiązki szefa ABW, ma na koncie współpracę z Zygmuntem Solorzem (do niedawna był szefem jednego z departamentów w Erze GSM) oraz budowanie nieformalnej służby specjalnej, kiedy w gabinecie Jerzego Buzka był wiceministrem spraw wewnętrznych.

Nie mniejsze wątpliwości budzą generał Maciej Hunia i pułkownik Grzegorz Reszka, którzy mają kierować służbami wojskowymi. Obaj pochodzą z tzw. grupy krakowskiej. Zaczynali w tamtejszej delegaturze Urzędu Ochrony Państwa w pionie kontrwywiadu. PiS nie może im darować m.in. "flirtu" z SLD.

Hunia za rządów Buzka był dyrektorem Zarządu Kontrwywiadu UOP, a za Millera został wiceszefem ABW u boku Andrzeja Barcikowskiego i w 2004 r. dosłużył się stopnia generała (Grzegorz Reszka był jego zastępcą). Kariera Huni była iście ekspresowa, bo jeszcze w 1997 r. był zaledwie porucznikiem. Obaj zbyt blisko współpracowali ze Zbigniewem Siemiątkowskim. Reszka jako wiceszef kontrwywiadu w UOP wręcz wskazywał oficerów, którzy mają zostać zwolnieni - tłumaczy poseł Prawa i Sprawiedliwości. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)