Prezydent: wylansowałem Janusza Kaczmarka
To jest sprawa też niezwykle niemiła dla mnie. Człowiekiem,
który wylansował Janusza Kaczmarka, byłem ja - dodał L.
Kaczyński. Zaznaczył, że przez lata swojej działalności po 1989
roku miał dziesiątki bliskich współpracowników, ale nie pamięta
"takiego przypadku jak Janusz Kaczmarek".
31.08.2007 | aktual.: 31.08.2007 11:31
Kaczmarek stworzył obraz swojej osoby, który - jak mówił prezydent - "z wielką radością akceptował": człowieka powściągliwego, spokojnego, ustabilizowanego rodzinnie, przy tym miłego towarzysko, ale nie nachalnego.
A więc - człowiek ze wszech miar zasługujący na zaufanie. Wiedziałem, że to nie jest "człowiek walki" w tym sensie, w jakim ludźmi walki są ludzie mojego pokolenia, którzy walczyli w opozycji przedsierpniowej i posierpniowej, w "Solidarności". Nie możemy Polski budować wyłącznie w oparciu o tych ludzi, bo po prostu jest ich za mało i z tego punktu widzenia Janusz Kaczmarek mi się niezmiernie przez całe lata podobał. Okazało się niestety, że miał dwie twarze - mówił Lech Kaczyński.
Podstawy do zatrzymań są więcej niż solidne
Podstawy do zatrzymania byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka i byłego komendanta głównego policji Konrada Kornatowskiego były "więcej niż solidne" - powiedział prezydent Lech Kaczyński w wywiadzie dla Polskiego Radia. Janusz Kaczmarek mi się niezmiernie przez całe lata podobał. Okazało się niestety, że miał dwie twarze - mówił Lech Kaczyński.
Nie znam szczegółów (...), natomiast z tego co wiem, to więcej niż solidne - odpowiedział prezydent na pytanie, czy podstawy prawne zatrzymania Kaczmarka i Kornatowskiego są solidne. Wywiad z prezydentem został nagrany w czwartek, a w całości wyemitowany w piątek rano, w radiowych "Sygnałach Dnia".
W piątek warszawska prokuratura okręgowa wznowiła czynności w sprawie przeciwko Kaczmarkowi, Kornatowskiemu i prezesowi PZU Jaromirowi Netzlowi (również zatrzymanemu) w śledztwie dot. przecieku z akcji CBA w ministerstwie rolnictwa. Kaczmarkowi postawiono zarzuty utrudniania śledztwa przez składanie fałszywych zeznań i podżegania innej osoby do ich składania w sprawie akcji CBA. Treści zarzutów dla Netzla i Kornatowskiego nie ujawniono.
Konieczne jest przekazanie naszemu społeczeństwu informacji w tej sprawie, nawet na zasadzie ekstraordynaryjnej (...), bo normalnie informacji ze śledztwa się nie przekazuje. Inaczej mamy do czynienia z całkowitym wprowadzeniem w błąd opinii publicznej - podkreślił prezydent.
Wierzę ministrowi Ziobrze
Pytany, czy zdarzy się to wkrótce, Lech Kaczyński zaznaczył, że choć ujawnienie tego typu informacji nie jest decyzją prezydenta, to ma nadzieję, że tak. Opinia publiczna pewne, podstawowe fakty musi znać - powiedział.
Prezydent zapewnił, że wierzy ministrowi sprawiedliwości Zbigniewowi Ziobrze. Zdaję sobie sprawę, że każdy człowiek ma swoje wady, ma swój temperament, ale wierzę mu, wierzę, że to jest człowiek ideowy, dlatego go przyciągałem do współpracy ze sobą. (...), dlatego doradzałem, żeby został ministrem sprawiedliwości mimo młodego wieku - mówił.
Lech Kaczyński zaznaczył przy tym, że wbrew twierdzeniom Kaczmarka nigdy nie mówił, iż Ziobro ma mentalność 25-latka, choć - jak dodał - mówił, że Zbigniew jest człowiekiem psychicznie młodszym niż to wynika z metryki. Mistrzostwo zeznań Janusza Kaczmarka polega na tym, że on miesza prawdę i nieprawdę - dodał.
Rozmowy na temat Blidy były już po jej śmierci
Prezydent zaznaczył też, że wbrew słowom Kaczmarka "wszelkie rozmowy" w sprawie Barbary Blidy odbyły się już po jej samobójczej śmierci (do której doszło podczas próby zatrzymania tej byłej posłanki SLD przez ABW)
. Byłem rozzłoszczony, bo trudno nie być rozzłoszczonym, gdy ginie człowiek i do tego kobieta, ginie wskutek tego, że zostały popełnione błędy - mówił.
W ocenie Lecha Kaczyńskiego, funkcjonariusze ABW zachowali się godnie pozwalając Blidzie skorzystać z łazienki bez towarzystwa, ale wcześniej powinni sprawdzić to pomieszczenie i samą Blidę.
Pytany, co będzie, jeśli w Sejmie zabraknie większości do podjęcia decyzji o samorozwiązaniu parlamentu, prezydent odparł, że po rozmowie z przewodniczącym PO Donaldem Tuskiem myślał, iż "sprawa jest załatwiona", ale w obecnych warunkach "prosiłby o publiczne gwarancje". Zdaniem prezydenta, jeśli takie gwarancje nie padną, będziemy mieli do czynienia z pogłębiającym się kryzysem.
W ocenie Lecha Kaczyńskiego, jeśli opozycja przeprowadzi konstruktywne wotum nieufności dla rządu (i w efekcie powoła własny rząd), to wówczas "da dowód, że się czegoś obawia, że obawia się, iż w Polsce rzeczywiście nastąpią nieodwracalne zmiany".
Jak mówił prezydent, w opozycji z jednej strony są Andrzej Lepper i Roman Giertych, z drugiej - Donald Tusk, którego "język, obelgi są nie do przyjęcia" i "jest w końcu partia postkomunistyczna". Jeżeli one miałby się jednoczyć, to wszystko wskazuje na to, że się czegoś bardzo obawiają - powiedział Lech Kaczyński.