Prezydent Turcji krytykuje rosyjskie zaangażowanie w syryjski konflikt
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan skrytykował w niedzielę, przed udaniem się z wizytą do Francji, rosyjskie zaangażowanie w syryjski konflikt. Zdaniem tureckiego przywódcy rosyjskie bombardowania celów w Syrii są "nie do zaakceptowania".
Jednocześnie Erdogan ostrzegł Moskwę, że działając w ten sposób naraża się na izolację w regionie. Podkreślił, że Rosja popełnia "śmiertelny błąd" angażując się w ten konflikt, co Ankara odbiera "ze smutkiem".
Rosja tłumaczy, że rozpoczęte w środę naloty są wymierzone w dżihadystów z Państwa Islamskiego i inne grupy powiązane np. z Al-Kaidą. Jednak agencja Associated Press zwraca uwagę, że pojawiały się informacje, jakoby celem ataków rosyjskiego lotnictwa były też oddziały rebeliantów walczących z siłami syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada.
W podobnym tonie ocenił wcześniej tego dnia rosyjskie działania w Syrii premier Wielkiej Brytanii David Cameron.
Tymczasem wcześniej tego samego dnia Rosjanie poinformowali, że w ciągu 24 godzin przeprowadzono 20 nalotów na cele w Syrii, atakując 10 obiektów należących do dżihadystów z IS. Moskwa podkreśla, że wśród zbombardowanych miejsc jest m.in. centrum szkolenia terrorystów, a także fabryka ładunków wybuchowych tzw. pasów szahida. Resort obrony podał, że w ostatnich nalotach samolotów Su-24 i Su-25 zniszczono także jeden z punktów dowodzenia, a także skład amunicji w prowincji Maarrat an-Numan na północnym zachodzie Syrii.
Ministerstwo obrony Rosji podało, że dotychczasowe działania zbrojne doprowadziły do osłabienia zdolności operacyjnych IS, a także do przerwania ich linii zaopatrzeniowych.
Rajdy rosyjskiego lotnictwa są prowadzone całodobowo z rosyjskiej bazy powietrznej w Hmejmim (prowincja Latakia).