Prezydent Sopotu: mam zakaz, ale i tak ujawnię moje akta
Prezydent Sopotu Jacek Karnowski zapowiedział, że - w razie skierowania do sądu aktu oskarżenia w jego sprawie - ujawni wszystkie związane z nią materiały. Jego zdaniem, materiały te świadczą o jego niewinności i tendencyjności działań organów ścigania.
14.06.2010 | aktual.: 14.06.2010 18:08
Jak poinformował Karnowski, do jego pełnomocników prawnych dotarła decyzja prokuratury o zamknięciu śledztwa w jego sprawie. Teraz prokuratura ma dwa tygodnie na formalne zakończenie śledztwa, czyli umorzenie go lub skierowanie do sądu aktu oskarżenia.
Prezydent Sopotu zaznaczył, że jeśli prokuratura sporządzi akt oskarżenia, on upubliczni materiały zgromadzone przez śledczych, mimo świadomości że mogą mu za to grozić zarzuty. - Być może czeka mnie kara, ale w momencie, gdy akt oskarżenia zostanie sporządzony, nie zawaham się ujawnić materiałów - powiedział prezydent Sopotu.
W czasie toczącego się śledztwa Karnowski wielokrotnie zwracał się do prokuratury z prośbą o możliwość zapoznania się z całością zgromadzonego materiału i upublicznienia go. Prokuratura nie godziła się na to. Sam Karnowski zapoznał się ze wspomnianym materiałem w ostatnich tygodniach, wciąż jednak nie ma zgody na ich ujawnienie.
Zdaniem Karnowskiego, zgromadzone materiały świadczą o tym, że prowadzone przeciwko niemu postępowanie było "śledztwem na zamówienie". - Chciano wykreować aferę sopocką, ale tej afery nie udało się wykreować. Było takie ciśnienie na kreowanie tego wszystkiego - mówił też Karnowski, sugerując przy tym, że uknuto przeciwko niemu intrygę, która miała swój początek za czasów, gdy ministrem sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro, a szefem CBA - Mariusz Kamiński.
Prezydent Sopotu stwierdził też, że w celu zaszkodzenia jemu samemu, a pośrednio także Platformie Obywatelskiej, w tym Donaldowi Tuskowi, wykorzystano "świadka na zamówienie" - biznesmena, który zarzucił Karnowskiemu, że ten złożył mu korupcyjną propozycję.
Śledztwo w sprawie prezydenta Sopotu rozpoczęło się w lipcu 2008 roku po tym, jak do prokuratury zgłosił się trójmiejski biznesmen Sławomir Julke i zeznał, że w marcu 2008 roku Karnowski zażądał od niego łapówki w postaci dwóch mieszkań.
Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Julke nagrał rozmowę z Karnowskim; dostarczył jednak śledczym tylko kopię nagrania. Jak powiedział, dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został zniszczony.
W efekcie postępowania śledczy postawili Karnowskiemu (w styczniu ub. r. roku) zarzut złożenia Sławomirowi Julkemu korupcyjnej propozycji. Prezydent Sopotu usłyszał też wówczas zarzut przyjęcia korzyści majątkowej w wysokości ponad 70 tys. zł od miejscowego dilera samochodowego Włodzimierza Groblewskiego. Diler miał sprzedać prezydentowi po zaniżonej cenie (w sumie o 52,2 tys. zł) trzy auta, serwisować je za darmo (wartość usług oceniono na 17,1 tys. zł) oraz bezpłatnie wykonać w domu Karnowskiego prace remontowe warte 1,8 tys. zł.
W kwietniu br. prokuratura umorzyła zarzut dotyczący prac remontowych (śledczy uznali, że Karnowski zapłacił za nie, oddając Groblewskiemu zabytkowy motor) oraz zarzut dotyczący jednego z trzech kupionych od dilera aut (biegły, działający na zlecenie prokuratury wycenił nakłady na jego ulepszenie na kwotę znacznie wyższą niż różnica w cenie kupna - sprzedaży).
Na Karnowskim ciąży też zarzut przyjęcia łapówki w postaci wykonanych bezpłatnie usług budowlanych o wartości 2 tys. zł na posesji prezydenta Sopotu przez miejscowego przedsiębiorcę - Mariana D.
Śledczy zarzucili też Karnowskiemu, że w 2007 roku - przed przetargiem na samochody dla magistratu - złożył fałszywe oświadczenie, w którym stwierdził, że z firmą prowadzoną przez Groblewskiego nie łączą go stosunki, które mogą budzić wątpliwości, co do jego bezstronności wobec tej firmy. Prezydent przyznaje jednak, że już od kilku lat diler samochodowy jest jego dobrym znajomym.
W styczniu ub.r., po postawieniu zarzutów, Karnowski został zatrzymany, a prokuratura wnioskowała o areszt. Jednak sąd w dwóch instancjach zdecydował, że prezydent pozostanie na wolności. W kwietniu br. prokuratura zdecydowała o zastosowaniu wobec Karnowskiego środka zapobiegawczego w postaci poręczenia majątkowego w wysokości 35 tys. zł. Przed kilkoma dniami - na wniosek Karnowskiego - sąd zdecydował o zwrocie kaucji.
Prezydent Sopotu zaprzecza wszystkim zarzutom. W kwietniu 2009 r., gdy prokuratura ujawniła, że Julke dostarczył jej jedynie kopię, a nie oryginał nagrania rozmowy z Karnowskim, pełnomocnicy prezydenta zażądali umorzenia śledztwa dotyczącego domniemanej łapówki w postaci dwóch mieszkań. Prokuratura wniosek ten odrzuciła. Śledztwo w sprawie Karnowskiego było kilkukrotnie przedłużane. Termin ostatniego przedłużenia mija z końcem lipca.
NaSygnale.pl: Tragedia nad zalewem - 35-latek zginął, ratując córeczkę