"Prezydent prowadzi do marginalizacji Polski"
Zdaniem szefa klubu PSL Stanisława Żelichowskiego postawawa prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który uznał za bezprzedmiotowe podpisanie Traktatu Lizbońskiego po fiasku referendum w Irlandii, prowadzi do marginalizacji pozycji Polski w UE.
01.07.2008 | aktual.: 01.07.2008 14:25
W ten sposób polityk odniósł się do wywiadu prezydenta dla "Dziennika". W rozmowie z gazetą L. Kaczyński uznał podpisanie Traktatu Lizbońskiego teraz, po odrzuceniu dokumentu w irlandzkim referendum, za bezprzedmiotowe. Prezydent jest również przeciwny szybkiemu podpisaniu Traktatu.
Zdaniem Żelichowskiego, w interesie naszego kraju leży, by głowa państwa jak najszybciej podpisała dokument. Sugeruje, że jeśli nie uda się wprowadzić go w życie, to może dojść do podziału UE na "Europę dwóch prędkości".
Jak mówił szef klubu PSL, zanosi się na "Europę dwóch prędkości". Francja, Niemcy, być może inne kraje zostawią na boku wszystkie te, które mają różne kompleksy i będą same próbowały wygrywać konkurencję na globalnym rynku - tłumaczył.
Ocenił, że albo Polacy dostosują się do tych państw, które będą chciały być mocnymi państwami, albo wejdą w jakiś margines słabych państw.
Zdaniem Żelichowskiego, L. Kaczyński powinien podpisać Traktat, gdyż bez niego UE jest słaba i nie może wygrywać międzynarodowej konkurencji. Nie do takiej Unii wchodziliśmy, wchodziliśmy do Unii, która miała wygrywać konkurencję na globalnym rynku - tłumaczył.
Jak mówi Żelichowski, zachowanie prezydenta podyktowane jest m.in. interesami PiS i ma na celu poprawę notowań tej partii. Pan prezydent coraz bardziej gra rolę jednostronnego polityka PiS. Im PiS bardziej traci w sondażach, tym nerwowość w tym obozie jest większa - ocenił.
Inna przyczyną takiej wypowiedzi L. Kaczyńskiego o Traktacie może być - zdaniem polityka - próba wzmocnienia pozycji głowy państwa w ustawie kompetencyjnej.
Nowelizacja tej ustawy dotyczącej współpracy rządu z parlamentem w sprawie członkostwa Polski w UE, było jednym z elementów kompromisu w sprawie Traktatu Lizbońskiego, który pod koniec marca zawarli Lech Kaczyński i premier Donald Tusk.
Pan prezydent chciałby wzmocnić swoją pozycję w tej ustawie - powiedział Żelichowski.
Poseł Stronnictwa nie wie, w jaki sposób politycy mieliby wpłynąć na głowę państwa, by stanowisko w sprawie podpisania aktu ratyfikacji uległo zmianie. Jednak - jak dodał - być może presja opinii publicznej zmieni nastawienie L. Kaczyńskiego.
Jeżeli pan prezydent zechce być prezydentem na następną kadencję, to będzie musiał się liczyć z opinią publiczną- stwierdził szef klubu PSL.