Prezydent powierzył J.Kaczyńskiemu misję tworzenia rządu
Prezydent Lech Kaczyński przyjął dymisję rządu Kazimierza
Marcinkiewicza, a potem uroczyście wręczył Jarosławowi
Kaczyńskiemu akt desygnowania na premiera, tym samym powierzając
mu misję tworzenia rządu.
10.07.2006 | aktual.: 10.07.2006 22:31
Prezydent, wręczając J.Kaczyńskiemu akt desygnacji na premiera, wyraził przekonanie, że nowy rząd będzie kontynuować dzieło tworzenia "zrębów IV Rzeczypospolitej". Przyszłemu premierowi życzył powodzenia w tej pracy.
J. Kaczyński podziękował za powierzenie mu misji tworzenia rządu. Praca nowego gabinetu będzie koncentrowała się na wszystkim, co zmierza do naprawy Rzeczypospolitej - zadeklarował J.Kaczyński. Podkreślił, że Polska potrzebuje głębokiej przebudowy.
Polska potrzebuje naprawy, potrzebuje głębokiej przebudowy, potrzebuje działań zmierzających ku temu, by wyraźnie, w sposób oczywisty dla każdego z polskich obywateli, podniosła się jakość polskiego życia publicznego, społecznego, polskiej gospodarki - zapewnił J.Kaczyński.
Wcześniej prezydent przyjął dymisję Kazimierza Marcinkiewicza, powierzając mu dalsze pełnienie obowiązków do czasu powołania nowego rządu.
Głosowanie w Sejmie nad wotum zaufania dla nowego rządu może się odbyć jeszcze w tym tygodniu albo na początku przyszłego.
Rząd Marcinkiewicza spotkał się na ostatnim posiedzeniu. Odchodzący premier pożegnał się z ministrami, dziękując im za współpracę.
Z Kancelarii Premiera Marcinkiewicz udał się do Pałacu Prezydenckiego, gdzie odbył rozmowę z Lechem Kaczyńskim i na jego ręce złożył rezygnację. Po spotkaniu prezydent powiedział dziennikarzom, że przyjmując dymisję rządu, podziękował Marcinkiewiczowi za - jak podkreślił - "bardzo dobre" wyniki rządzenia. L.Kaczyński poinformował też, że rozmowa z odchodzącym premierem dotyczyła spraw związanych z Warszawą, ponieważ Marcinkiewicz jest kandydatem PiS na prezydenta stolicy w jesiennych wyborach samorządowych. Lech Kaczyński, zanim został prezydentem kraju, był włodarzem stolicy.
Teraz, zgodnie z konstytucją, desygnowany na premiera Jarosław Kaczyński musi zaproponować skład Rady Ministrów. Według zapowiedzi przyszłego premiera, w nowym rządzie na pewno zmieni się minister finansów - Pawła Wojciechowskiego ma zastąpić Stanisław Kluza.
Rzecznikiem nowego rządu będzie Jan Dziedziczak. Według europosła PiS Michała Kamińskiego, więcej zmian w rządzie nie będzie.
Zgodnie z konstytucją, prezydent powołuje nowego premiera i ministrów w ciągu 14 dni od przyjęcia dymisji poprzedniego rządu. W ciągu kolejnych 14 dni nowy premier musi przedstawić Sejmowi program rządu wraz z wnioskiem o udzielenie wotum zaufania. Uzyskanie wotum zaufania jest warunkiem ukonstytuowania się rządu. Sejm uchwala wotum bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.
Zgodnie z zapowiedziami marszałka Sejmu Marka Jurka, głosowanie nad wotum zaufania dla rządu Jarosława Kaczyńskiego odbędzie się jeszcze w tym tygodniu albo na początku przyszłego.
Jak wynika z wypowiedzi koalicjantów PiS - Samoobrony i LPR - nowy rząd nie będzie miał problemu z uzyskaniem w Sejmie wotum zaufania. Jeżeli nowy rząd będzie realizował program obecnej koalicji rządzącej, to nie ma powodów do podpisywania nowych umów koalicyjnych - oświadczył wicepremier i lider Samoobrony, Andrzej Lepper dziennikarzom w Białymstoku.
Problemów z uzyskaniem wotum zaufania w Sejmie nie spodziewa się lider opozycyjnej Platformy Obywatelskiej Jan Rokita. Jednak zdaniem Rokity, J.Kaczyński nie będzie dobrym premierem, a w kraju wzrosną podatki i biurokracja.
Należę do tych ludzi, którzy uważają, tak jak Jadwiga Staniszkis, że Jarosław Kaczyński to polityk bardzo inteligentny, ale który w polityce kieruje się obsesjami i w związku z tym nie może być dobrym premierem - powiedział Rokita.
W przewidywaniach scenariuszy politycznych związanych z rządem pod kierunkiem J.Kaczyńskiego różnią się też publicyści. Według Janusza Rolickiego, typ rządzenia, który reprezentuje prezes PiS, jak na obecne standardy w krajach demokratycznych jest "trochę anachroniczny", bo - uzasadniał - "wyraziści politycy odeszli z pokoleniem de Gaulle'a".
Natomiast w ocenie redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza desygnacją J. Kaczyńskiego na szefa rządu "sytuację doprowadzono do normalności". Jak przypomniał Polska ma złe tradycje rządzenia z tylnego siedzenia.