Prezydent Pakistanu o sytuacji w Afganistanie
Pervez Musharraf (AFP)
Prezydent Pakistanu Pervez Musharraf na
konferencji prasowej w poniedziałek rano podkreślił, że osobiście usiłował nie dopuścić do
rozpoczęcia wojny w Afganistanie, podejmując próby rozmów z rządzącym tam Talibanem. Inicjatywy te okazały się jednak
bezskuteczne - dodał.
Pakistański przywódca wskazał na pilną potrzebę udzielenia Afgańczykom pomocy humanitarnej, a w następnym etapie powołania w Afganistanie rządu, w którym reprezentowane byłyby wszystkie grupy etniczne kraju.
Musharraf zaprzeczył w poniedziałek, jakoby Pakistan użyczył swojej przestrzeni powietrznej do bombardowania Afganistanu. Zaapelował też o precyzyjne atakowanie baz terrorystów w Afganistanie, tak aby nie ucierpiała ludność cywilna.Mam nadzieję, że ta operacja będzie krótka i precyzyjna (...). Jestem przekonany, że akcja jest jasno skierowana i bombardowane nie są (...) miasta, lecz obozy terrorystów. To jest celem tej akcji - mówił Musharraf.
Zażądał, aby po wojnie wspólnota międzynarodowa wsparła proces odbudowy kraju. Powiedział, że liczy, iż Pakistan nie zostanie postawiony sam na sam z wymagającym pomocy sąsiadem. Pakistański przywódca dodał, że taka sytuacja miała już miejsce w latach 90. po obaleniu komunistów w Kabulu.
Pakistański prezydent zapowiedział, że jego kraj nie wpuści wszystkich uchodźców i wezwał wspólnotę międzynarodową do udzielania pomocy uchodźcom na terytorium afganskim. Nie możemy otworzyć swoich granic dla wszystkich przybywających - powiedział generał.
Wszelka pomoc międzynarodowa powinna być udzielana na terenach przygranicznych, ale na terytorium Afganistanu - powiedział Musharraf.
Prezydent zapewnił, że jego kraj nie zamierza zrywać stosunków z Talibami. Ostrzegł jednak, że wspieranie Sojuszu Północnego w Afganistanie może prowadzić do anarchii i rozlewu krwi. Według pakistańskiego prezydenta byłoby to błędem, gdyż Sojusz bazuje na poparciu mniejszości - Tadżyków, Hazarów, Uzbeków i Turkmenów, a mniejszości nie mają legitymacji do rządzenia pusztuńską większością. Generał powiedział, że dojście Sojuszu do władzy zakończy się tak jak w 1992 roku - wojną domową.
Pakistański prezydent Pervez Musharraf wyraził też nadzieję, że po upadku Talibów w Afganistanie nie będzie długotrwałej okupacji i pobytu obcych wojsk na terenie tego kraju.
Dodał, że wojna z terroryzmem to tylko walka z owocami niesprawiedliwości, a nie z jej podstawami. Trzeba spojrzeć na prawdziwe przyczyny terroryzmu na świecie - mówił.
Musharraf powiedział także, iż popieranie i uznawanie afgańskiego Talibanu w latach 1996-2001 nie było błędem.
Jego zdaniem nakazywał to interes narodowy Pakistanu w sytuacji, gdy Talibowie faktycznie rządzili już sąsiednim krajem. Obecna prozachodnia polityka jest jednak - zdaniem prezydenta - koniecznością i wymusza ją zmiana sytuacji na arenie międzynarodowej.
Prezydent wyraził przekonanie, że popiera go w jego proamerykańskiej polityce większość mieszkańców Pakistanu. (and)(kar)