ŚwiatPrezydent Mołdawii obawia się anektowania Naddniestrza przez Rosję

Prezydent Mołdawii obawia się anektowania Naddniestrza przez Rosję

Mołdawski prezydent Nicolae Timofti ostrzegł Rosję przed działaniami ukierunkowanymi na aneksję Naddniestrza, separatystycznego regionu, który od lat usiłuje odłączyć się od Mołdawii - pisze "Financial Times" w środę, dzień po anektowaniu Krymu przez Rosję.

Prezydent Mołdawii obawia się anektowania Naddniestrza przez Rosję
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | DUMITRU DORU

19.03.2014 | aktual.: 19.03.2014 10:27

Unijni dyplomaci obawiają się, że aneksja należącego do Ukrainy Półwyspu Krymskiego może stworzyć niebezpieczny precedens dla innych zdominowanych przez ludność rosyjskojęzyczną regionów w byłych republikach ZSRR - przypomina brytyjski dziennik.

W poniedziałek przebywający z wizytą w Moskwie szef parlamentu Naddniestrza Michaił Burła zaapelował do władz rosyjskich o włączenie separatystycznego regionu w skład Federacji Rosyjskiej.

Prezydent Timofti zareagował dzień później, mówiąc, że zgoda Rosji na aneksję Naddniestrza byłaby błędem. - Przyniosłoby to skutek odwrotny do zamierzonego i nie dałoby korzyści ani Republice Mołdawii, ani Federacji Rosyjskiej. Gdyby Rosja tak postąpiła, byłaby to błędna decyzja, która nie poprawiłaby jej pozycji na arenie międzynarodowej - powiedział.

Wicepremier Mołdawii Eugen Carpov ocenił z kolei w wypowiedzi dla "FT", że przywódcy Naddniestrza "najpewniej ożywili się w reakcji na wydarzenia na Krymie".

Naddniestrze, region położony między Dniestrem a wschodnią granicą Mołdawii z Ukrainą, ogłosiło niepodległość i oderwało się od Mołdawii w 1990 roku, a rok później stoczyło z nią wojnę.

Spośród 500 tys. mieszkańców tego obszaru jedną trzecią stanowią Rosjanie, a 29 proc. Ukraińcy. W referendum w 2006 roku ponad 97 proc. głosujących opowiedziało się za wejściem w skład Rosji, choć władze w Moskwie nigdy oficjalnie nie uznały tego plebiscytu. W Naddniestrzu stacjonuje ok. 1,3 tys. rosyjskich żołnierzy.

W ostatnich dniach Rosja oświadczyła, że Ukraina wzmocniła ochronę swojej granicy z Naddniestrzem. Władze w Kijowie tłumaczyły, że nie chcą wpuszczać na swoje terytorium Rosjan; część z nich oskarżają o udział w prowokacjach mających zdestabilizować sytuację na południowym zachodzie Ukrainy. Rosyjski wicepremier Dmitrij Rogozin na czwartek zwołał nadzwyczajne posiedzenie rządu na temat blokady granicy między Ukrainą a Naddniestrzem.

Władze w Kijowie obawiają się, że jeśli separatystyczny region Mołdawii przyłączy się do Rosji, to stanie się pozycją wyjściową dla ewentualnej ofensywy rosyjskiej armii na południowy zachód Ukrainy - pisze "FT".

Były prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko w wypowiedzi dla brytyjskiej gazety ocenia, że Naddniestrze to część "kordonu, jaki Rosja tworzy jako przeciwwagę dla UE". - Od sześciu lat obserwujemy, jak (Rosja) tworzy marionetkowe reżimy - powiedział Juszczenko.

Według "FT" wśród unijnych dyplomatów rosną obawy, że rosyjski prezydent Władimir Putin wprowadzi wojska do Naddniestrza, otwierając drugi front konfliktu. Z tego powodu niektóre kraje UE nalegają na przyspieszenie podpisania z Mołdawią umowy o stowarzyszeniu i strefie wolnego handlu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)