Prezydent Kirgistanu: Kobiety w spódniczkach mini nie zostają zamachowcami-samobójcami
Ałmazbek Atambajew podczas zeszłotygodniowej konferencji prasowej stwierdził, że noszenie tradycyjnych muzułmańskich strojów zachęca kobiety do radykalizowania się. - Nasze kobiety noszą spódniczki mini od lat 50-tych i nigdy nie myślały o tym żeby zakładać pas Szahida - powiedział kirgiski prezydent.
14.08.2016 | aktual.: 21.08.2016 13:31
Jak zauważył Atambajew, noszenie takich części ubioru jak burka, nikab czy hidżab. jest nie tylko sprzeczne ze współczesną kulturą Kirgistanu, ale także może być niebezpieczne. - Ubiór może niekiedy zmienić czyjeś myślenie. Kiedy szukaliśmy zbiegów z więzienia, nasz były minister spraw wewnętrznych przyszedł to mnie i powiedział, że policja podsłuchiwała rozmowy telefoniczne żon i kochanek zbiegłych mężczyzn. Wszystkie one nosiły worki (sic!) na głowach i chciały organizować zamachy bombowe.
W trakcie swojej wypowiedzi Atambajew odniósł się także do potwierdzonych przez rząd doniesień mówiących o tym, że około 350 obywateli Kirgistanu walczy u boku dżihadystów w Syrii i Iraku. - Jeśli nie lubisz Kirgistanu to możesz opuścić nasz kraj i pojechać dokąd zechcesz. Możemy ci nawet zapłacić za podróż, nawet jeśli wybierasz się do Syrii - stwierdził.
Od czasu wprowadzenia kontrowersyjnej kampanii, sponsorowanej przez rząd, mającej na celu zniechęcić kobiety do noszenia elementów tradycyjnych strojów muzułmańskich, w Kirgistanie trwa debata na temat tożsamości kulturowej państwa. Muzułmanie poczuli się dotknięci ogromnymi billboardami, pokazującymi trzy grupy kobiet, pierwszą w tradycyjnym stroju kirgiskim, drugą i trzecią w tradycyjnych strojach muzułmańskich. Pod spodem biegła przez całą długość reklamy strzałka skierowana w stronę trzeciej grupy a na niej podpis "Och biedny narodzie, dokąd my zmierzamy?"
80 proc. populacji Kirgistanu to muzułmanie.