Prezydent jest niezależny od prezesa PiS? Piotr Gabryel: mamy do czynienia z kilkoma gestami
Czuję się trochę, jak w latach 80. i jak przedstawiciel takiego grona naukowców zwanego kremlinologami - zastanawiam się: co tam w głowie jest? - mówił w programie Wirtualnej Polski Roman Imielski ("Gazeta Wyborcza"). Sytuacja zmieniła się o tyle, że zaczynamy się zastanawiać: kto bliżej jest Kaczyńskiego, jak Kaczyński podał rękę prezydentowi, czy wstał, jak wchodził pan prezydent czy nie - dodał.
19.04.2016 | aktual.: 19.04.2016 18:17
Publicysta przywołał też wystąpienia prezydenta i prezesa PiS z 10 kwietnia. - Prezydent mówił: zastanówmy się, trzeba sobie wybaczyć. Później mamy wystąpienie prezesa Kaczyńskiego: wybaczmy, ale najpierw ukarzemy. Teraz mieliśmy wywiad "wSieci" prezesa Kaczyńskiego, który mówi: absolutnie prezydent jest niezależny - przypominał.
Imielski zaznaczył, że - jego zdaniem - od ukonstytuowania się rządu premier Beaty Szydło, prezydent nie jest samodzielny. - Dla mnie najbardziej dojmującą sytuacją było to zaprzysiężenie w nocy na polecenie prezesa. Moim zdaniem nie ma żadnej różnicy zdań. Jeśli już, to wśród osób bliskich prezydentowi w pałacu być może jakaś myśl: trzeba myśleć do przodu, kiedyś ktoś będzie walczył o schedę po Kaczyńskim - jeśli myśli o tym, musi się usamodzielniać - stwierdził gość Pawła Lisickiego.
Piotr Gabryel ("Do Rzeczy") zauważył natomiast, że konstytucja wymusza konkurencję między pałacem prezydenckim a urzędem premiera i liderem rządzącej większości Jarosławem Kaczyńskim. - Myślę, że mamy do czynienia z procesem emancypowania się Andrzeja Dudy, ale czy on będzie daleko idący? Andrzej Duda powiedział, że do tej pory nie zawetował żadnej ustawy, bo się po prostu zgadzał z tym, co mu do podpisu przysyłano. Jest politykiem z obozu PiS, program PiS popierał, idąc do wyborów, więc trudno sobie wyobrazić, żeby ta emancypacja jakoś bardzo daleko wybiegała. Ale mamy teraz problem z Trybunałem Konstytucyjnym - mówił publicysta.
- Ale w tej sprawie prezydent do tej pory popierał linię PiS - przypomniał Lisicki.
- Wbrew pozorom tutaj nastąpił krok, który jasno pokazuje, jaka jest pozycja prezydenta. Kiedy wyszedł z pierwszą ofertą zakończenia sporu: powołajmy grupę ekspertów w ramach Narodowej Rady Rozwoju, z wielką pompą zostało to ogłoszone przez kancelarie, było tam zaproszenie dla opozycji. Po czym przyszedł przekaz z partii: procedujemy, jak procedujemy i koniec - stwierdził Imielski.
- Na razie wiadomo jedno: mamy do czynienia z kilkoma gestami pana prezydenta: w postaci tego przemówienia i listu do marszałka Kuchcińskiego - powiedział Gabryel.