Prezydent: jeśli Irlandia ratyfikuje Traktat, Polska uczyni to samo
Prezydent Lech Kaczyński powiedział w wywiadzie dla TVP1, że jeżeli Irlandia ratyfikuje Traktat Lizboński, Polska uczyni to samo. Prezydent zaznaczył, że trzeba
doprowadzić do sytuacji, w której Irlandczycy z własnej, nieprzymuszonej woli zgodzą się na ten Traktat.
02.07.2008 | aktual.: 02.07.2008 21:36
W wywiadzie dla "Dziennika" Lech Kaczyński ocenił, że na razie - w świetle odrzucenia Traktatu Lizbońskiego w referendum w Irlandii - ratyfikowanie go w Polsce jest "bezprzedmiotowe". Wypowiedź polskiego prezydenta wywołała krytyczne komentarze w europejskich mediach.
Partie koalicyjne - PO i PSL - przedstawiły projekt uchwały sejmowej wzywającej prezydenta Lecha Kaczyńskiego do ratyfikacji Traktatu.
Prezydent pytany w wywiadzie, kiedy podpisze Traktat odparł, że jeżeli Irlandia ratyfikuje Traktat, to Polska go również ratyfikuje.
Trzeba doprowadzić do sytuacji, w której Irlandczycy z własnej, nieprzymuszonej woli, bez zmiany konstytucji, czyli w trybie referendum, zgodzą się na ten Traktat - podkreślił prezydent.
L.Kaczyński zastrzegał, że podpisze Traktat wtedy, kiedy nie będzie to "bezprzedmiotowe". A - według niego - tak się stanie wtedy, gdy będziemy wiedzieli, że wszystkie kraje ten Traktat ratyfikują.
Prezydent zwrócił uwagę, że prezydent Niemiec zapowiedział, że w tej chwili nie podpisze Traktatu ze względu na trudności konstytucyjne.
L. Kaczyński dodał, że to, iż ratyfikacja Traktatu jest bezprzedmiotowa nie oznacza, że Traktat jest martwy. Stwierdził jednak, że w związku z odrzuceniem dokumentu w irlandzkim referendum nie będzie warunków do wprowadzenia Traktatu w życie.
Natomiast Irlandczycy mogą zmienić zdanie, sami, bez nacisku, bez arogancji wobec nich - powiedział prezydent. Dodał, że dzisiaj musimy poczekać, powinniśmy rozmawiać z różnymi krajami, ale także z samą Irlandią.
Prezydent Kaczyński podkreślił, że jeśli zostałaby przyjęta zasada twardego, brutalnego nacisku na naszych irlandzkich przyjaciół, to wtedy zasada jednomyślności (...) nie ma już żadnego znaczenia.
Co w praktyce - mówił prezydent - będzie oznaczać, że duże państwa zawsze będą we wszystkich sprawach dominować nad małymi. Jak dodał, nie jest to w naszym interesie, bo Polska jest dosyć dużym państwem, ale gospodarczo niezbyt silnym.
Kaczyński dodał, że występuje tu w roli być może najsilniejszego wśród tych niesilnych.
Prezydent zadeklarował, że niezwykle zależy mu na jak najlepszych stosunkach z francuskim prezydentem Nicolasem Sarkozy'm i dobrych stosunkach między Polską a Francją. Ale to nie oznacza, że w każdej sprawie musimy mieć takie samo zdanie - dodał.
Mam nadzieję, że będę miał okazję przekonać Nicolasa Sarkozy'ego, że w tej sprawie postawa spokojna, postawa zrozumienia dla prawa narodu irlandzkiego jest postawą lepszą - powiedział L. Kaczyński. Francja przejęła we wtorek przewodnictwo w UE.
Prezydent był też pytany o przytoczoną przez dziennik "Passauer Neue Presse" wypowiedź jednej z niemieckich eurodeputowanych sugerującą, że jeśli Polska nie zechce ratyfikować Traktatu Lizbońskiego, powinna zostać wyłączona z UE.
Tego rodzaju postulaty słyszałem w stosunku do Irlandii, to jest trochę groźne, bo przecież przy Traktacie Europejskim były dwa referenda negatywne (we Francji i Holandii) i wtedy nie było tego problemu - mówił prezydent.
Czy chodzi o to, że jeden kraj ma cztery i pół miliona mieszkańców, a drugi szesnaście i pół albo jeszcze dużo więcej - pytał.
Eurodeputowana Silvana Koch-Mehrin zaprzeczyła w rozmowie, jakoby proponowała wykluczenie Polski z Unii Europejskiej. Stwierdziła, że jej wypowiedź została źle zinterpretowana.
Dodała jednak, że w związku z sytuacją wokół Traktatu Lizbońskiego należy dopuścić powstanie tzw. Europy dwóch prędkości i umożliwić pogłębienie współpracy tym krajom, które tego chcą.