Prezydencko-rządowy spór odbił się na dzieciach
Spór o samolot, którym lecieli na szczyt do Brukseli politycy, odbił się na... gruzińskich dzieciach - informuje "Życie Warszawy". Z powodu zamieszania ich podróż do Polski przedłużyła się o kilka godzin.
24.10.2008 | aktual.: 24.10.2008 21:30
Na Mazowszu od ponad tygodnia gości grupa 90 młodych Gruzinów w wieku od ośmiu do 15 lat. Dzieci w Polsce odpoczywają od koszmaru wojny. Zaprosili je wojewoda, radomski Caritas i stowarzyszenie Parafiada. Ich podróż z Tbilisi odbyła się jednak z problemami.
Lądowanie samolotu z dziećmi zaplanowano na na 14 października na godz. 14.00. Zostało jednak przesunięte na godz. 16.00, ale ostatecznie dzieci wylądowały o godz. 21.50. Dlaczego? Dzieci miały lecieć rządowym samolotem, jednym z dwóch Tu-154. Ale tego samego dnia premier Donald Tusk leciał do Brukseli na szczyt UE. Dlaczego więc nie poleciał drugą maszyną?
Rozchorował się pilot rządowego samolotu - tłumaczy płk Wiesław Grzegorzewski, rzecznik dowództwa sił zbrojnych, któremu podlega 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego, obsługujący loty przedstawicieli najwyższych władz.
Zdrowa załoga Tu-154 została w Polsce, by polecieć z premierem, a po dzieci wysłano wojskowe samoloty CASA, które latają wolniej niż odrzutowce. To spowodowało duże opóźnienie. Poza tym potrzebne było międzylądowanie w Bułgarii.
"Życiu Warszawy" nie udało się uzyskać komentarza z Kancelarii Premiera. Tomasz Arabski, szef kancelarii, nie odbierał telefonu, a Sławomir Nowak poleciał z premierem Tuskiem do Chin.