Prezes PAN Michał Kleiber wycofuje się z pomysłu organizacji konferencji naukowej
Prezes PAN prof. Michał Kleiber poinformował, że wycofuje się z pomysłu organizacji konferencji naukowej na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. Jego zdaniem obecnie przeprowadzenie takiej konferencji wedle standardów naukowych jest niemożliwe.
18.10.2013 | aktual.: 18.10.2013 21:23
W sierpniu Kleiber wezwał do eksperckiej debaty ws. przyczyn katastrofy dwa zespoły - parlamentarny kierowany przez Antoniego Macierewicza i działający przy kancelarii premiera, któremu szefuje Maciej Lasek. W liście do Laska Kleiber napisał wówczas, że za nienaruszalne i niepodlegające negocjacjom uznaje dwa kryteria: przeprowadzenie dyskusji wyłącznie w gronie fachowców oraz jawność obrad, dostępnych dla wszystkich zainteresowanych mediów.
- Kumulacja emocji, którą obserwujemy w ostatnich dniach dzisiaj uniemożliwiają przeprowadzenie konferencji wedle standardów naukowych - powiedział Kleiber w "Panoramie" TVP2. - Z jednej strony wypowiedź jednego z ekspertów zespołu parlamentarnego (prof. Jacka Rońdy - przyp. red.), a z drugiej strony, co jest sprawą poważniejszą te liczne, co drugi, trzeci dzień składane doniesienia do prokuratury - wyjaśnił prezes PAN.
- Znam prof. Rońdę od 40 lat, gdy byliśmy razem na studiach doktoranckich. Ale te jego wystąpienia nie mające charakteru naukowego są dla mnie bulwersujące a jego zachowanie naganne. W końcu moja decyzja o zawieszenia konferencji naukowej była spowodowana m.in. jego działaniem - stwierdził w programie "Dziś wieczorem" w TVP Info prof. Michał Kleiber.
W tym tygodniu w telewizji Trwam ekspert zespołu Macierewicza prof. Jacek Rońda komentował swe kwietniowe wystąpienie w TVP1, po emisji filmów o katastrofie smoleńskiej. Powiedział wtedy m.in., że jego zdaniem piloci prezydenckiego samolotu nie zeszli poniżej wysokości 100 m; dodał, że swoją wiedzę opiera na dokumencie z Rosji. Tymczasem w wywiadzie udzielonym TV Trwam Rońda przyznał, że w programie TVP1 nie mówił prawdy. Pytany, na jakiej podstawie twierdzi, że piloci nie zeszli poniżej 100 m, Rońda odpowiedział: - Oni niestety zeszli poniżej 100 metrów. Ja w wywiadzie w TVP1 trochę zagrałem. To był blef, na tym dokumencie nic nie było.
Po wypowiedzi w TV Trwam Rońda poinformował, że zrezygnował z funkcji przewodniczącego Komitetu Naukowego Konferencji Smoleńskiej 2013. - Przyznaję się do błędu i gotów jestem ponieść tego konsekwencje - oświadczył.
Zawiadomienia do prokuratury dotyczące prac zespołu Laska skierował w tym tygodniu Antoni Macierewicz; odnoszą się one m.in. do dokumentów i zdjęć ws. katastrofy smoleńskiej. Z kolei zespół Laska ponowił wystosowany we wrześniu apel, by zespół Macierewicza pokazał dowody na swoje teorie albo zakończył prace i przeprosił za to, że przez ponad trzy lata wprowadzał w błąd opinię publiczną.
Według zespołu Laska do katastrofy smoleńskiej doszło z powodu szeregu błędów: niewłaściwych instrukcji, nadzoru, szkoleń i treningów, nadmiernego obciążenia zadaniami 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, niewłaściwej analizy lotów, słabej znajomości języka rosyjskiego przez pilotów, niewłaściwego przygotowania lotniska, błędów kontrolerów i podchodzącej do lądowania załogi.
Z kolei zespół Macierewicza podtrzymuje tezę, że o katastrofie samolotu najprawdopodobniej zdecydowała eksplozja w powietrzu o czym ma świadczyć analiza ułożenia ciał ofiar, rozrzut części samolotu, ocena rodzaju zniszczeń oraz analiza zdjęć satelitarnych.
PO wezwaniu Kleibera do eksperckiej debaty ws. przyczyn katastrofy gotowość deklarował zespół Laska, ale postawił warunek: zwrócił się do naukowców współpracujących z zespołem parlamentarnym, by przedstawili dowody - pisemne ekspertyzy wraz z materiałem źródłowym, będące podstawą do formułowania hipotez odmiennych niż ustalenia kierowanej przez Jerzego Millera komisji badającej katastrofę smoleńską. Zespół Laska stwierdził również wówczas, że może dojść do merytorycznego spotkania ekspertów obu zespołów za zamkniętymi drzwiami, bez udziału polityków i mediów.
Udział mediów jest jednak warunkiem, jaki stawia zespół Macierewicza. - Jeśli debata będzie otwarta, dostępna dla opinii publicznej, zorganizowana na zasadzie równoprawności, to nie ma przeciwskazań, aby się odbyła. Wtedy nasi eksperci będą w niej bardzo chętnie uczestniczyli - mówił Macierewicz.