Premier: w polskiej polityce brak honoru
Pamiętałem wypowiedzi Bronisława Komorowskiego (...) i one były wypowiedziami nakierowanymi na pozostanie polskich wojsk w Iraku, mówił to bardzo wyraźnie. Dziś mówi zupełnie odwrotnie. Mnie to boli, bo to pokazuje, że w polskiej polityce jest brak honoru, dosłownie, dokładnie brak honoru, że gdybyśmy podjęli inną decyzję, to ten sam marszałek Komorowski mówiłby pewnie znów odwrotnie - powiedział Kazimierz Marcinkiewicz, Prezes Rady Ministrów, gość "Sygnałów Dnia".
28.12.2005 | aktual.: 28.12.2005 11:33
Sygnały Dnia: Co zdecydowało o tym, że rząd podjął decyzję o pozostawieniu naszych żołnierzy w Iraku?
Kazimierz Marcinkiewicz: Przede wszystkim władze Iraku, ich reakcja i prośby, jakie do nas skierowali. To były prośby wszystkich – to były prośby prezydenta, który nadal będzie prezydentem, to były prośby rządu, premiera, to były prośby generała irackiej armii, który w tej chwili w dużej mierze przejmuje ze swoją armią dowództwo nad tą częścią, którą do tej pory zawiadowała polska armia. To przede wszystkim fakt, że zostajemy tam w zupełnie innym charakterze, że to już nie będą działania operacyjne, tylko działania szkoleniowe, bo okazało się, że nasze metody szkolenia irackiej armii są lepsze od pozostałych.
Pierwsza dywizja irackiej armii, która zdobyła certyfikat do prowadzenia działań operacyjnych, certyfikat NATO, to właśnie ta dywizja, która została szkolona przez polskie wojsko. To wielki sukces, bo to pierwsza dywizja armii irackiej, która taki certyfikat uzyskała. To wszystko spowodowało, że doszliśmy do przekonania, iż taki zmniejszony z inną opcją, innymi kompetencjami polski kontyngent powinien jeszcze przez jakiś czas pozostać.
Znaczy konkretnie do 31 grudnia 2006 roku, tak usłyszeliśmy.
- Taki jest nasz wniosek, ale on może się, oczywiście, zmienić w momencie, kiedy powstanie rząd jedności narodowej, taki rząd w tej chwili formułuje się. Jest szansa, że około lutego–marca powstanie i wówczas już z tym nowym rządem, już całkowicie demokratycznym, bo parlament został wybrany w sposób demokratyczny przy wysokiej frekwencji, powstanie ten nowy rząd. Z tym nowym rządem będziemy rozmawiali, jeśli... Polski żołnierz nie zostanie ani jeden dzień dłużej niż jest to potrzebne, niż jest to konieczne.
A jeśli nowy rząd iracki zwróci się z prośbą, by polscy żołnierzy byli także w Iraku w 2007 roku, to wtedy jaką decyzję pan podejmie?
- Nie no, nie widać powodów, żeby tak miało być, bowiem... Ja zapytałem tego generała irackiego już tak zupełnie wprost, ile on czasu potrzebuje, żeby jego armia była gotowa na zupełnie samodzielne zarządzanie, znaczy ochronę ludności irackiej, i on mi powiedział, że jemu potrzeba jest jeszcze dwanaście miesięcy, żeby osiągnąć pełną gotowość do prowadzenia tych działań. Dwanaście miesięcy, czyli dwanaście miesięcy roku 2006. I mnie jednocześnie trochę boli fakt, że opozycja (przepraszam, że użyję takiego sformułowania) rzuciła nam się trochę do gardeł, dlatego że sprawdziliśmy – wszystkie działania prowadzone przez rząd Marka Belki, czyli nie kogo innego, tylko wypowiadającego się dziś może najostrzej nawet pana ministra Szmajdzińskiego, wszystkie działania były czynione po to, by polskie wojsko w Iraku od lutego jeszcze zostało. Wszystkie działania.
Ma pan na myśli kwotę zarezerwowaną w budżecie?
- Nie tylko kwotę zarezerwowaną w budżecie...
To jest 131,5 miliona.
- Tak, 131 milionów złotych. Ale nie tylko ta kwota jest przygotowana, także wszystkie inne czynności były wykonane, zaawansowane do tego, by pozostać. To samo, jeśli chodzi o pana marszałka Komorowskiego. Ja specjalnie... Pamiętałem jego wypowiedzi jeszcze sprzed trzech–czterech miesięcy i one były wypowiedziami nakierowanymi na pozostanie polskich wojsk w Iraku, mówił to bardzo wyraźnie. Myślę sobie: może źle pamiętam? Poprosiłem rzecznika, żeby zrobił wyciąg wypowiedzi z mediów – czarno na białym jest powiedziane, żeby zostać. Dziś Bronisław Komorowski mówi zupełnie odwrotnie. Mnie to boli, bo to pokazuje, że w polskiej polityce jest brak honoru, dosłownie, dokładnie brak honoru, że gdybyśmy podjęli inną decyzję, to ten sam marszałek Komorowski mówiłby pewnie znów odwrotnie, a to oznacza, że są w Polsce rzeczy ważne, które do tej pory były honorem w jakiś sposobem chronione. Dziś już, niestety, nie są. Pan, panie premierze, mówił o naleganiach ze strony przywódców Iraku, natomiast nie wspomniał pan o
stanowisku amerykańskim, a przecież były wizyty w Waszyngtonie i ministra Radosława Sikorskiego, i Stefana Mellera, i nie wierzę w to, żeby Amerykanie nie sugerowali czy wręcz nie nalegali na to, by nasze wojska pozostały jeszcze jakiś czas w Iraku.
- Tak, prosili nas także Amerykanie o to, także Brytyjczycy. To jest sprawa, której przecież nie ukrywamy i się jej nie wstydzimy. Rzeczywiście chcieliśmy przygotować tę decyzję od początku do końca w sposób jak najlepszy, ale naprawdę absolutnie kluczowe były rozmowy z władzami Iraku, bo my jesteśmy w Iraku.
Poparcie militarne i poparcie polityczne dla Stanów Zjednoczonych a wojskowa pomoc amerykańska dla Polski – jakby pan tę szalę ustawił?
- Tak, jeśliby mierzyć to, co my włożyliśmy w Iraku, nasz wysiłek przecież niebogatego kraju, z tym, co zyskaliśmy w takiej postaci materialnej, to, oczywiście, to było źle prowadzone i nasz uzysk taki materialny jest mizerny, zarówno jeśli chodzi o nasze stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, jak i jeśli chodzi o nasze stosunki z Irakiem. Ja jednak nie chciałbym tylko takiej miary do tego przykładać. Jest także miara polityczna i moralna. Ale jednocześnie podjęliśmy wielki wysiłek, także dyplomatyczny, żeby tę sytuację zmienić i żeby nasze stosunki ze Stanami Zjednoczonymi przyniosły większe korzyści, przede wszystkim dla polskiej armii, ale także dla polskiej gospodarki. Podobnie jeśli chodzi o nasze kontakty z Irakiem.
Co więcej, ja mam przekonanie, że Irak jeszcze nie dziś i nie jutro, ale za parę lat to będzie bardzo bogaty kraj, w Iraku są złoża ropy i gazu porównywalne ze złożami Arabii Saudyjskiej i łatwo dostępne. To będzie bardzo bogaty kraj. My dlatego już dziś musimy nasze stosunki z Irakiem przeformować na stosunki gospodarcze, na wzajemną gospodarczą współpracę. Takie działania podjęliśmy i myślę, że już w styczniu będziemy mieli do czynienia z pierwszymi efektami tego przeformowania naszej polityki.