Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan: w syryjskim samolocie była rosyjska amunicja
Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan oświadczył, że w syryjskim samolocie, zmuszonym do lądowania w Ankarze, była amunicja rosyjskiego producenta przeznaczona dla resortu obrony Syrii.
11.10.2012 | aktual.: 11.10.2012 19:22
- Samoloty pasażerskie nie mogą przewozić amunicji ani sprzętu wojskowego (...), niestety taki sprzęt był na pokładzie - powiedział Erdogan, cytowany przez BBC News.
Premier oświadczył podczas transmitowanej przez telewizję konferencji prasowej, że służby tureckie kontynuują sprawdzanie tego sprzętu i że Ankara "zrobi to, co niezbędne". Erdogan odmówił ujawnienia, kto powiadomił władze tureckie, że syryjskim samolotem transportowany będzie do Damaszku sprzęt wojskowy.
Z kolei rosyjskie media, powołując się na źródło w krajowej agencji handlu bronią, twierdzą, że podejrzana maszyna nie przewoziła takiego ładunku. - Na pokładzie nie było i nie mogło być ani broni, ani żadnego rodzaju systemów lub elementów sprzętu wojskowego - powiedziało ich źródło.
Także szefowa wydziału konsularnego ambasady rosyjskiej w Ankarze, Jelena Kara-San, zapewniła, że "na razie nie ma mowy o tym, by ładunek przejęty przez służby tureckie pochodził z Rosji".
"Piractwo lotnicze"
Wcześniej ministerstwo transportu Syrii nazwało zmuszenie do lądowania aktem "piractwa lotniczego". MSZ zapewniło, że na pokładzie nie było broni i zażądało od Ankary zwrotu całego ładunku, oskarżając Turcję o "wrogie zachowanie".
"Syryjski rząd domaga się od władz tureckich, by zwróciły całą zawartość samolotu w nienaruszonym stanie" - napisało MSZ w komunikacie. Zapewniło, że przejęty przez Turcję ładunek nie zawierał żadnego rodzaju broni ani zakazanych towarów.
Według dyrekcji syryjskich linii lotniczych, tureckie myśliwce zmusiły samolot do lądowania bez wcześniejszego ostrzeżenia pilota i podleciały tak blisko, że mogło dojść do katastrofy. Zdaniem strony syryjskiej, tureckie służby również brutalnie potraktowały załogę samolotu.
Także rosyjski MSZ oskarża władze Turcji o narażenie na niebezpieczeństwo 17 Rosjan, którzy podróżowali samolotem. Moskwa zwraca również uwagę, że do samolotu nie zostali dopuszczeni pracownicy konsulatu.
Przechwycenie samolotu
W środę Turcja zmusiła do lądowania w Ankarze samolot Airbus A320, którym z Moskwy do Damaszku leciało 35 pasażerów. Służby tureckie skontrolowały samolot i przejęły część ładunku - według rosyjskiej agencji ITAR-TASS więcej niż 10 opieczętowanych kontenerów.
Turecka państwowa telewizja informowała, że na pokładzie znajdował się wojskowy sprzęt łącznościowy. Dziennik "Yeni Safak" twierdzi, że przewożono m.in. odbiorniki radiowe, anteny i "urządzenia, które są uważane za części rakiet". Ani telewizja, ani gazeta nie podały, z jakich źródeł pochodzą te informacje.
Syryjski samolot odleciał w czwartek nad ranem z Ankary po przeszukaniu; część ładunku zatrzymano