Premier: prezydent nie mówił, że wskaże ministrów
Prezydent z całą pewnością nie zgłaszał
intencji wpływania na obsadę resortów siłowych - powiedział w radiowych "Sygnałach Dnia" premier Jarosław Kaczyński.
23.10.2007 | aktual.: 25.10.2007 15:42
Nie mam oczywiście upoważnienia do tego, żeby mówić w imieniu prezydenta, ale prezydent z całą pewnością nie zgłaszał tego rodzaju roszczeń - powiedział Kaczyński.
Podkreślił, że nie ma podstaw konstytucyjnych, by prezydent miał wpływ na obsadę szefów tych ministerstw. Dodał, że to "są zupełnie jakieś dziwne opowieści, jedna z tych niedobrych technik stosowanych dzisiaj: puszcza się jakąś pogłoskę, wokół tego narasta dyskusja, po prostu atak, łącznie z zarzutami o łamanie konstytucji".
Jednak - jak zaznaczył premier - prezydent "powinien mieć wpływ (na obsadę resortów siłowych ), bo ma nadzór nad tymi sprawami, ale prezydent z całą pewnością nie zgłaszał tego rodzaju intencji".
Premier przypomniał, że prezydent wedle przepisów obecnej konstytucji musi powołać rząd "przynajmniej w drugim etapie" i "z całą pewnością powoła". Na pewno nie będzie łamana konstytucja, natomiast czy prezydent będzie chciał brać odpowiedzialność za taki rząd, jaki tutaj będzie powołany, np. jeżeli ministrem spraw zagranicznych będzie ktoś, kto nie zna języków obcych, to prezydent na pewno będzie chciał się od tego zdystansować - dodał szef rządu.
Informację o tym, że prezydent Lech Kaczyński będzie chciał mieć wpływ na obsadę kilku resortów w rządzie Platformy Obywatelskiej, podał "Wprost". Z ustaleń tygodnika wynika, że chodzi o stanowiska szefów MSWiA, MON, MSZ i koordynatora ds. służb specjalnych. Także zdaniem wicemarszałka Senatu Krzysztofa Putry (PiS), Lech Kaczyński będzie chciał i powinien mieć wpływ na obsadę "resortów siłowych" w nowym rządzie.