Premier pocałował dyktatora w rękę - "To drobiazg"
To, że premier Silvio Berlusconi pocałował w rękę przywódcę Libii Muammara Kadafiego to "drobiazg wewnętrznej polityki" - powiedział w wywiadzie radiowym szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini. Zaapelował, by uznać tę sprawę za zamkniętą.
04.03.2011 | aktual.: 04.03.2011 13:30
Berlusconi pocałował Kadafiego w rękę w marcu 2010 roku podczas szczytu Ligi Arabskiej w Syrcie w Libii.
Minister spraw zagranicznych zapytany o to, czy dla włoskiego rządu pocałunek ten jest powodem zakłopotania, odparł, że także przywódcy innych krajów, na przykład Francji składali Kadafiemu "wszystkie honory" w czasie jego wizyty w Paryżu.
Następnie Frattini dodał, że od czasu rewolty w Libii wszystko się zmieniło. - Przyjęliśmy do wiadomości, że sytuacja jest całkowicie inna i zobaczyliśmy przywódcę państwa, który otworzył ogień do swojego narodu. W tym momencie wspólnota międzynarodowa powiedziała: dość - oświadczył szef MSZ.
Frattini powiedział również, że zawarty w 2008 roku traktat o przyjaźni między Włochami a Libią jest "z prawnego punktu widzenia zawieszony, bo po prostu zabrakło interlokutora".
- Musi zostać uznany za zawieszony, ale nie anulowany - wyjaśnił. Franco Frattini stwierdził, że traktat wejdzie w życie wraz z narodzinami "nowej Libii".
Minister wyraził przekonanie, że Włochy muszą być "absolutnie gotowe na plan B", a za taki władze w Rzymie uważają przybycie w najbliższym czasie 50 tysięcy uciekinierów z północnej Afryki.